[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawibrował.
Gullet.
Miejscowi właśnie zauważyli pojazd Danielsa na przystani Dewees.
Przyjechał do ciotki? Jeśli tak, to po co? I czemu nic zabrał własnej łodzi?
Gullet zignorował pytania. Miał rację. Nie miały związku.
Sprawdzam, czy Daniels jest na Dewees. Wysłałem zastępców do jego mieszkania na
Bohicket. Dopadniemy go.
Proszę zadzwonić, jak już się uda. Gość przyprawia mnie o dreszcze.
Pete chrapał. Czas sobie iść.
Sprzątałam gazetę z łóżka Pete a, usiłując nie szeleścić, gdy zahaczyłam wzrokiem o
czarnobiałą ziarnistą fotkę Aubreya Herrona. Został uchwycony w pokornej pozie, z twarzą
zwróconą ku górze, oczy zamknięte, ramiona rozpostarte ponad głową.
Lewe ramiÄ™.
Myśl uderzyła mnie jak tsunami. Niespodziewana. Nieprzewidziana. Szokująca.
Cholera wyszeptałam, palce zacisnęły się ze zdenerwowania. Cholera, cholera,
cholera.
Gazeta zadrżała, gdy przez umysł przewinęły mi się obrazy.
Trio szóstego kręgu szyjnego, wszystkie uszkodzone po lewej stronie.
Druciana pętla z częścią do zakręcenia.
Corey Daniels za szybą. Ręka przeczesująca włosy. Palec pukający w blat stołu. Ramię
zawieszone na oparciu krzesła. Blizna okrążająca nadgarstek.
Lester Marshall kartkujący strony karty pacjenta. Piszący słowa w notesie.
Kalejdoskop obrazów połączył się w zrozumienie.
Daniels mówił o trwałym uszkodzeniu w wypadku motocyklowym. Miał siłę tylko w
prawej ręce.
Marshall kartkował akta Montague lewą ręką. Pisał lewą ręką.
Daniels był praworęczny. Marshall leworęczny.
Garotę zarzuca się ofierze przez głowę od tyłu.
U Montague, Helmsa i Cruikshanka siła została przyłożona z lewej strony szyi. Zostali
uduszeni przez mańkuta.
Posłałam Gulleta za Danielsem.
Zabójca nie mógł być Danielsem.
Gdzie był teraz Marshall?
Rozdział 39
Upuściłam gazetę i chwyciłam za telefon, aby wykręcić do Gulleta.
Nie odpowiada.
Cholera!
Wystukałam do biura szeryfa. Operator powiedział mi, że Gullet był nieosiągalny.
Muszę się z nim skontaktować. Teraz.
Czy dzwoni pani, aby zgłosić popełnienie przestępstwa?
Gullet jest w drodze, aby aresztować człowieka o nazwisku Corey Daniels. Proszę się z
nim połączyć. Proszę mu powiedzieć, aby zadzwonił do Brennan przed przystąpieniem do
akcji.
Czy jest pani reporterką? zapytał głos ostrożnie.
Nie. Mówi Temperance Brennan. Współpracuję z biurem koronera. Mam informację
potrzebną szeryfowi. To bardzo ważne, aby go powiadomić.
Moment zawahania.
Pani numer?
Podałam. Jak mogę się skontaktować z zastępcą Tybee?
Musiałam powstrzymywać się od krzyczenia na kobietę. Proszę mu powiedzieć, aby
do mnie zadzwonił. Pod ten sam numer. Taka sama wiadomość.
Rozłączyłam się, totalnie sfrustrowana.
Spojrzałam na Pete a. Dawno już przeszedł w fazę REM. Pomyślałam, żeby wyjść, ale
zdecydowałam się jeszcze zostać. Co, jeśli Gullet albo Tybee zadzwonią, gdy będę w windzie
bez zasięgu?
Zaczęłam chodzić, gryząc skórkę.
Dzwońcie, do cholery!
Telefon ani drgnÄ…Å‚.
Dzwońcie!
Jak mogłam być tak głupia? Taka naiwna? Marshall złowił mnie jak rybkę, zmarnowałam
czas, zamiast składać wszystko do kupy.
Dzwoń, Brennan. Nic jeszcze nie jest stracone. Marshall został oskarżony. Będzie musiał
stanąć przed sądem. Danielsa można zwolnić.
Jak zwykle zignorowałam swoją własną poradę. Nosiło mnie, byłam zła na siebie za
własną głupotę. Skórka wyglądała jak surowy stek.
Głowa próbowała rozsądku.
Gullet ma podstawy, aby zgarnąć Danielsa. Może go również zwolnić z powodu
pojawienia się nowych faktów. To się zdarza. Nikt nie zginie.
Zginie?
Zamarłam, gdy kolejny zestaw faktów uświadomił mi jeszcze jedną okoliczność.
Marshall był mordercą, a sprawa przeciw niemu była poszlakowa. Kto mógł go załatwić?
Pilot oczywiście.
Jeśli Shorter był rzeczywiście mułem Marshalla, to Marshall miał bardzo ważną sprawę
do załatwienia, jeśli prokurator dotrze do Shortera, ten może pójść na układ. jeśli Shorter się
zgodzi, to jego zeznania mogą pogrążyć Marshalla i Rodrigueza.
Marshall był bezwzględny. Zmylił Zamzowa i był sam. Mógł uświadomić sobie ryzyko,
jakie stanowił Shorter. Może spróbować wyeliminować to ryzyko, jeśliby mu się udało,
mógłby się uchronić przed skazaniem.
Wystukiwałam numery na komórce, kiedy pielęgniarka otworzyła drzwi. Z zaciśniętymi
ustami wskazała na moją dłoń i pokręciła przecząco głową.
Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju, poszłam do końca korytarza.
Spłowiałe podświetlane panele znaczyły drogę skrzypiącej windy w górę.
Dalej!
Drzwi się otworzyły. Weszłam szybko do środka, niemal taranując ludzi wewnątrz, zanim
mieli czas, aby się odsunąć. Zjechaliśmy na dół, wszyscy bez sensu obserwowali migające
numery.
Dalej!
Holl był wyludniony. Idąc w stronę drzwi wyjściowych, zadzwoniłam do Gulleta.
Znowu bez odbioru.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]