[ Pobierz całość w formacie PDF ]

blask słońca. Poczuła, że wielkie łoże delikatnie się
kołysze, a więc znajdowali się na pełnym morzu.
Andreas także się przebudził, mocno pocałował ją
w usta i wyskoczył z łóżka, aby rozsunąć zasłony.
 Proponuję dziś śniadanie w łóżku, a potem
dalsze zwiedzanie.
 Propozycja przyjęta  uśmiechnęła się Andrea,
rozkosznie siÄ™ przeciÄ…gajÄ…c.
Czekał ich znowu cudowny dzień, słoneczny,
lecz świeży, niezbyt upalny jak na początek lata.
Gdy dobili do brzegu i wsiedli do otwartej terenów-
ki, zmieszali się z tłumem turystów, zmierzających
w tym samym kierunku, do Samarii, słynnego wą-
wozu. Andrea przeczytała o nim w przewodniku,
który kupił jej Nikos, zanim opuścili Rethimnon.
 Wiem, że nie dam rady tam wejść, ale przynaj-
mniej popatrzÄ™.
Nikos podwiózł najbliżej, jak to tylko możliwe,
wjeżdżając głęboko w samo serce Lefka Ori (Bia-
łych Gór) w zachodniej Krecie. Pili kawę na tarasie
małej kafejki w pobliżu Xiloskalo, skąd prowadziły
NARZECZONA DLA GREKA 123
drewniane schody w głąb wąwozu. Nad nimi wzno-
sił się nagi szczyt Gingalos, u którego stóp roz-
ciągało się rumowisko głazów.
 Jutro podpłyniemy do ujścia wąwozu, Agia
Roumeli, i dalej wzdłuż południowego wybrzeża
 powiedział Nikos, spoglądając na zegarek.  W tej
chwili mamy jeszcze trochę czasu, żeby pojechać do
Sougii, jeśli masz ochotę.
Andrea skinęła głową, gotowa pojechać z nim na
koniec świata.
 Co znaczy słowo agia?  zapytała.  W wielu
miejscach je zauważyłam.
 To znaczy ,,święta  . Zwięci mężczyzni to
agaios  wyjaśnił i spojrzał na nią z ukosa.  Musisz
się nauczyć języka swoich przodków, Andrea mou,
skoro masz tu zamieszkać.
Andrea milczała przez chwilę, nie chcąc rozpo-
czynać rozmowy na ten temat, chociaż serce waliło
jej jak młotem.
 A co znaczy mou?  zapytała wreszcie.  Częs-
to tak do mnie mówisz: Andrea mou.
 Moja  odrzekł cicho Nikos, patrząc na nią
szarymi oczami.  Moja Andrea. Chyba jesteś już
moja, Andrea mou?
Andrea odwróciła wzrok i spłonęła rumieńcem.
 Gdzie teraz jedziemy?  zapytała wesołym
tonem.  Zaczynam być głodna!
On też poczuł głód, lecz całkiem innej natury...
Jednak chętnie odgrywał rolę jej przewodnika.
Miał wrażenie, że na Krecie Andrea jest inną
osobą. Ta pełna rezerwy, panująca zawsze nad
124 JULIA JAMES
sobą Angielka, którą trudno było zadowolić, gdy
pokazywał jej Ateny, teraz przeobraziła się w trys-
kajÄ…cÄ… energiÄ…, otwartÄ…, naturalnÄ…, uroczÄ… towarzy-
szkę. Czy to dlatego, że minęło wreszcie ogromne
napięcie, towarzyszące wydarzeniom ubiegłego ty-
godnia? A może dlatego, że wreszcie uczynił ją
swoją żoną?
Bo miał poczucie, że tak się stało. %7ładen inny
mężczyzna nie śmie jej odtąd dotknąć, ani tym
bardziej zranić. Nikos już dziś czcił ją i szanował.
Nie uważał jej za swoją własność, ale gdy tylko na
nią patrzył, wzbierało w nim uczucie tkliwej opie-
kuńczości. Przyszłość rysowała się różowo, lepiej,
niż mógł sobie wyobrazić.
To, co mu zapowiedziała w noc poślubną, że
opuści go następnego ranka, a co było efektem jej
lęków, zupełnie się ulotniło. Nikos wypędził z niej
te dręczące lęki niczym siły nieczyste i odtąd na ich
drodze nie było już żadnych cierni. To pospiesznie
zaaranżowane małżeństwo z rozsądku w gruncie
rzeczy okazało się dla nich obojga dobroczynne,
teraz był tego zupełnie pewien. Odtąd już zawsze
razem będą szli przez życie. Poczuł się szczęśliwy
i pełen nadziei na przyszłość.
Gdy tak zdążali krętą drogą przez uroczy wąwóz
na południowe wybrzeże, Andrea nie mogła się
powstrzymać, by nie zerkać na Nikosa. I za każdym
razem jego widok zapierał jej dech w piersiach. Tak
bardzo wszystko jej się w nim podobało! Satynowy
połysk jego ciemnych włosów, doskonały kształt
NARZECZONA DLA GREKA 125
słonecznych okularów, świetnie dobranych do twa-
rzy, zmysłowa linia jędrnych ust, rozpięty kołnie-
rzyk, silne, umięśnione ręce perfekcyjnie panujące
nad kierownicą  Andrea wprost nie mogła się na
niego napatrzeć.
Jednocześnie poruszyły ją i zaniepokoiły jego
słowa w kafejce, kiedy powiedział, że powinna się
nauczyć greckiego.
Miałaby zamieszkać tutaj, w Grecji? I naprawdę
pozostać żoną Nikosa?
Nie, to nie do pomyślenia!
 A jednak, a jednak...
Za wiele kipi w niej emocji.
Nie mogę o tym myśleć! Po prostu nie mogę!
Wiedziała jednak, że wreszcie będzie musiała.
Przyszłość jawiła się jej jak czarna, olbrzymia ścia-
na nie do pokonania. Ale w tej chwili spróbuje o niej
nie myśleć. Da sobie jeszcze kilka dni czasu.
Poprzedniego wieczoru, zanim wyruszyli do
Knossos, wykonała błyskawiczny telefon do To-
ny ego by mu tylko zakomunikować, że niespodzie-
wanie zmieniła plany. Wyczuła, że jest tym trochę
zaniepokojony, ale go upewniła, że wkrótce wróci
do domu i że nic złego się nie dzieje.
 Nie jestem teraz w domu dziadka  wyjaśniła
pospiesznie.  Jestem... gdzie indziej... z kimÅ›
innym.
 To znaczy gdzie?  zapytał trochę zaniepoko-
jony Tony.
 Na jachcie mego dziadka  przyznała Andrea.
 Ale jego tu nie ma. NaprawdÄ™, wszystko jest
126 JULIA JAMES
w porządku. Muszę teraz kończyć, ktoś idzie! Pro-
szę, uściskaj ode mnie mamę. Niedługo wrócę do
domu, obiecujÄ™.
Ale czy rzeczywiście niedługo wróci? Wyjrzała
przez okno, na wciąż jeszcze mało znany krajobraz
Krety. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl