[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że to żarty.
- To święta prawda. Wszyscy ją widzieliśmy.
- Więc wiecie nawet, że to kobieta?
- Oczywiście.
- Och... - Oczy Katie rozbłysły.
- Według mnie... - Zawiesił głos i przysunął się do Katie. - Jestem
pewien, że ona pokazuje się tylko tym osobom, które mogłyby jej
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
pomóc, przeważnie członkom rodziny.
- Pomóc w czym?
- Nie jesteśmy pewni, o co nas prosi. Mówi bardzo niewyraznie.
- Ona mówi? - Zdumienie Katie sięgało zenitu.
- Niewiele można zrozumieć, ale najpewniej chodzi jej o to, by
dostać się do domu.
- Ojej! To niesamowite. Nie mogę być gorsza. - Wzięła głęboki
oddech. - No dobrze. Moja rodzina mieszka na pustyni. Jest tam bardzo
pięknie, chociaż mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Ludzie na ogół
sądzą, że pustynia to kraina niebezpieczna, brzydka i że trudno się tam
żyje. Ale nie mają racji.
- Opowiedz mi, jak tam jest. - Ian przykrył jej dłoń swoją, lecz Katie
zdawała się tego nie dostrzegać.
- Po deszczu rozkwitają kaktusy. Kwiaty są koloru słońca: czerwone,
pomarańczowe, żółte i złociste. Wygląda to, jakby spały, chłonąc całą tę
jaskrawość, a wybuchają pięknem i pokazują je światu w pierwszy de-
szczowy dzień. - Mówiła z coraz większym przejęciem. - A na skraju
miasta, w rezerwacie Indian, są jaskinie, które mają magiczną moc.
- MagicznÄ… moc? Nie wierzÄ™.
- Naprawdę. Tam właśnie moi rodzice zakochali się w sobie. Mój
tata ma w sobie krew indiańską, więc ja też. - Popatrzyła na niego z
dumÄ….
- Mów dalej, Katie...
- Trudno wyobrazić sobie pustynię, jeżeli się tam nie było. Poranne
światło jest przejrzyste i jaskrawe jak odblaski rzucane przez kryształ.
Wciąż przyjeżdżają artyści, żeby malować te niezwykłe widoki.
- ZadziwiajÄ…ce.
- Nigdy nie widziałam ducha, nawet w jaskiniach, ale czuje się tam
obecność zmarłych. Wystarczy zamknąć oczy i przez chwilę stać w
milczeniu, a pojawiają się. - Przymknęła oczy, jakby chciała to
zademonstrować.
Była naprawdę piękna. Ian niemal bezwiednie dotknął ustami jej ust
w delikatnym pocałunku. Stało się to właściwie bez udziału jego woli,
było czymś naturalnym, wynikło z nastroju chwili.
Poprosił, żeby mówiła dalej.
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
- To już wszystko. - Spojrzała mu prosto w oczy. - Nie chcę już się
w to bawić.
Jej słowa zdumiały ją samą. Odsłoniła się przed łanem bardziej, niż
zamierzała. Z nikim nie rozmawiała dotąd w tak osobisty sposób. To
poraziło ją jeszcze bardziej niż niespodziewany pocałunek.
- Teraz moja kolej, tak będzie sprawiedliwie - powiedział szybko
Ian. - Spróbuję wyznać ci coś równie osobistego.
Wyeliminował fakty, które Katie mogła poznać z dokumentów firmy.
Zauważył, że studiowała je z dużym zainteresowaniem.
- Miałem syna... - Sam przeraził się tego, co powiedział. Dlaczego
właśnie teraz? Dlaczego tej dziewczynie?
- Byłeś żonaty?
- Dawno temu. Byliśmy na to za młodzi.
- A dziecko?
Nie odpowiadał. Nie potrafił spojrzeć jej prosto w twarz. Poczuł
tylko, jak splotła palce z jego palcami i współczującym gestem uścisnęła
mu dłoń.
- Nie musisz mówić, Ian. To głupia zabawa. Nie powinniśmy byli jej
zaczynać. Jeżeli nie chcesz...
- Nie, nie. Wszystko w porządku, przecież to było tak dawno.
Katie przysunęła się do niego bliżej i nadal pieściła jego rękę, chcąc
jakoś go pocieszyć.
- Więc opowiedz mi o swoim synu - po chwili poprosiła cicho.
- Umarł. - Jednak ból był wciąż dotkliwy niczym cięcie brzytwy.
- Och, Ian, tak mi przykro.
Gdy po latach samotnego borykania się z przeszłością wreszcie zaczął
o niej mówić, nie mógł już się zatrzymać.
- On... nie zdążył się nawet urodzić. Moja żona poroniła w piątym
miesiącu, ale wiedzieliśmy z badań USG, że to był chłopiec. Według
lekarzy rozwijał się prawidłowo. Po prostu... coś się stało.
Straszne wspomnienia zawisły nad nimi na kształt ciemnej chmury.
Dotąd Ian skrzętnie ukrywał swój ból, wręcz hołubił go w samotności
jako jedyny ślad po zmarłym dziecku i utraconej żonie. Dopiero Katie
skłoniła go do zwierzeń.
Słuchała w skupieniu.
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
Opowiedział o swych latach studenckich i o dziewczynie, która
marzyła o karierze zawodowej. Ciąża zdarzyła się przypadkiem, kiedy
żadne z nich nie było na to przygotowane. Ian uznał, że nie mają innego
wyjścia jak szybko się pobrać i stworzyć dziecku prawdziwy dom.
- Ona nie chciała? - wyszeptała Katie.
- Nie. W jej planach nie było miejsca dla dziecka, a gdy zaszła w
ciążę, zapadła w depresję. Udało mi się jednak namówić ją na
małżeństwo i utrzymanie ciąży. Obiecałem, że stworzę jej takie warunki,
by nie musiała rezygnować z kariery. Niby prosiłem, a tak naprawdę
wywarłem na nią ogromną presję. Teraz widzę, że to był błąd. Nie
powinienem był jej zmuszać.
- Ale przecież się kochaliście, prawda?
- Wtedy tak mi się wydawało - rzekł po dłuższej chwili. - W każdym
razie nie wystarczyło nam miłości, żeby pozostać razem po poronieniu.
Lara przedtem w ogóle nie myślała o macierzyństwie, a ciążę utrzymała
tylko dla mnie. Jednak gdy poroniła, z bólu prawie pękło jej serce. Nie
umiała się w tym wszystkim odnalezć. Planowałem wspólną przyszłość,
mówiłem, że będziemy mieć dzieci, lecz Lara pragnęła tylko jednego:
uciec od tego wszystkiego, zapomnieć, zacząć nowe życie. I tak się stało.
A ja nadal czuję się niespełnionym ojcem, mężem.
Katie znów uścisnęła mu dłoń, co było jak balsam na jego znękaną
duszÄ™.
- Może on jeszcze nie był gotów, żeby się urodzić - szepnęła.
- Co? - Ta uwaga go zdumiała.
- Może to maleństwo musiało poczekać na prawdziwą mamę. Ty
byłeś gotów, Ian, ale kobieta, która nosiła twoje dziecko, nie była.
Od strony biologicznej nie miało to żadnego sensu. Ian już chciał się
żachnąć na te brednie, jednak nagle uderzyła go przedziwna, odwieczna
mądrość tych słów. W Katie płynęła indiańska krew, jej przodkami byli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl