[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przekrzywił głowę i zachowywał pełne tolerancji, obojętne milczenie; mógł zrobić
tylko tyle, bo jakieś wyrazniejsze zachowanie mogłoby wzbudzić podejrzenia
prawniczki.
Powiedział pan, że pamięta pan Zarazę; ale czy nie pamięta pan jednocześnie, że
nie było żadnej Zarazy, że nikt
87
nie zmarł na raka spowodowanego skażeniem środowiska, że populacja po prostu
ciągle rosła? Nie? Nie pamięta pan tego? A pani, panno Lelache, czy pamięta pani
obie wersje? Przy tym jednak Haber wstał.
Przepraszam, George, ale nie mogę pozwolić na wciąganie w to panny Lelache. Nie
ma odpowiednich kwalifikacji. Odpowiadając ci, postąpiłaby niewłaściwie. To wizyta
u psychiatry. Ona jest wyłącznie po to, aby obserwować Wzmacniacz. Nie ustąpię.
Twarz Orra zrobiła się kredowobiała, uwydatniły mu się kości policzkowe. Siedział
ze wzrokiem utkwionym w Habe-ra. Milczał.
Mamy tu problem i obawiam się, że istnieje tylko jeden sposób rozwiązania go:
przecięcie tego węzła gordyjskiego. Bez obrazy, panno Lelache, ale jak pani widzi,
tym probleme jest pani. Po prostu znalezliśmy się w stadium, w którym do naszego
dialogu nie może wejść trzecia osoba, nawet nie biorąca udziału w sesji. Najlepszą
rzeczą jest po prostu jej zakończenie. Natychmiast. Zaczynamy jutro o czwartej. O.
K., George?
Orr wstał, ale nie skierował się do drzwi.
Czy nigdy nie przyszło panu na myśl, doktorze Haber -powiedział spokojnie, ale
nieco jąkając się że, że mogliby istnieć ludzie, którzy śnią w ten sam sposób, co
ja? %7łe tuż pod naszym nosem rzeczywistość jest cały czas zmieniana, zastępowana,
odnawiana, tylko że my nic o tym nie wiemy? Wie tylko śniący i ci, którzy znają jego
sen. Jeśli to prawda, to chyba mamy szczęście, że o tym nie wiemy. Dość trudno się
w tym połapać. 88
Haber zagadał go i odprowadził do drzwi, jowialny, dyplomatyczny, uspokajający.
Trafiła pani na kryzys powiedział do Lelache, zamykając drzwi za Orrem. Otarł
czoło, żeby na twarzy i w głosie nie pojawiło mu się zmęczenie i troska. Uff! Ależ
dzień na przyjęcie obserwatora!
To było niezwykle interesujące rzekła, a jej bransoletki coś tam zagrzechotały.
Nie jest to beznadziejny przypadek powiedział Haber. Taka sesja robi nawet na
mnie dość zniechęcające wrażenie. Ale on ma szansę, realną szansę na wyrwanie się
z tej plątaniny urojeń, w jaką wpadł, z tego potwornego strachu przed śnieniem.
Problem w tym, że to skomplikowana plątanina, a umysł w nią uwikłany nie jest
nieinteligentny, niezwykle szybko wiąże sieci na siebie samego& Gdyby posłano go
na leczenie dziesięć lat temu, kiedy był jeszcze nastolatkiem& Ale oczywiście
dziesięć lat temu Program Uzdrawiania dopiero ruszał. Albo nawet rok temu, nim
zaczął niszczyć swe poczucie rzeczywistości lekami. Jednak bez ustanku próbuje i
jeszcze może mu się uda przystosować do rzeczywistości.
Ale powiedział pan, że nie jest chory umysłowo wtrąciła Lelache trochę
powÄ…tpiewajÄ…co.
Słusznie. Powiedziałem, że cierpi na zaburzenia. Oczywiście, jeśli się załamie,
załamie się całkowicie, prawdopodobnie w kierunku schizofrenii katatonicznej.
Osoba z zaburzeniami nie jest mniej podatna na choroby psychiczne niż osoba
normalna. Nie potrafił powiedzieć już nic więcej, słowa zamierały mu w ustach,
zmieniając się w suche strzępy nonsensu. Wydawało mu się, że całymi godzinami
wylewał z
89
siebie potoki nic nie znaczących stów i że przestał już nad nimi panować. Na
szczęście najwyrazniej panna Lelache też już miała dosyć; zabrzęczała, trzasnęła,
uścisnęła mu rękę i wyszła.
Haber podszedł napierw do magnetofonu ukrytego w ścianie przy kozetce, na
którym nagrywał wszystkie sesje terapeutyczne; magnetofony nie sygnalizujące swej
obecności stanowiły specjalny przywilej psychoterapeutów i Urzędu Wywiadu.
Skasował nagranie ostatniej godziny.
Usiadł w fotelu za dużym dębowym biurkiem, otworzył dolną szufladę, wyjął
szklaneczkę i butelkę i nalał sobie solidną porcję whisky. Boże, przecież pół godziny
temu nie było tam żadnej whisky nie było jej przez dwadzieścia lat! Przy siedmiu
miliardach ludzi do wyżywienia ziarno było o wiele za cenne, aby wyrabiać z niego
alkohol. Było tylko pseudo-piwo albo (dla lekarzy) czysty alkohol; to właśnie
zawierała butelka w jego biurku pół godziny temu.
Jednym haustem wypił pół szklaneczki. Wyjrzał przez okno. Po chwili wstał i stanął
przed oknem, patrząc na dachy i drzewa pod nim. Sto tysięcy dusz. Spokojna rzeka
ciemniała już w wieczornym zmierzchu, ale wyżej, w poziomych promieniach słońca
odległe góry widać było wyraznie w całym ich ogromie.
Za lepszy świat! rzekł doktor Haber, wznosząc szklaneczkę w toaście swemu
dziełu i skończył whisky, delektując się nią w długim łyku.
ROZDZIAA SZÓSTY
Być może będziemy musieli się nauczyć& że to dopiero początek naszego zadania i
że nigdy nie otrzymamy ani cieniapomocy oprócz tej, jaką może nam dać
niewysłowiony i niepomyślany Czas. Być może będziemy musieli się dowiedzieć, że
nieskończony krąg śmierci i narodzin, z którego nie możemy się wyrwać, jest
naszym dziełem, że sami go poszukujemy, że siły wiążące światy ze sobą są błędami
Przeszłości, wieczny smutek jest jedynie wielkim grodem nienasyconego pożądania, i
że wygasłe słońca mogą ponownie zapłonąć jedynie od nie dających się ugasić
namiętności zaginionych istnień.
Lafcadio Hearn, Ze Wschodu
Mieszkanie George'a Orra znajdowało się na ostatnim piętrze starego budynku o
drewnianej konstrukcji, leżącego kilka kwartałów w górę wzgórza przy Corbett
Avenue, w zaniedbanej dzielnicy miasta, gdzie większość domów dobiegała setki
albo jeszcze dalej. Miał trzy duże pokoje, łazienkę z głęboką wanną stojącą na
żeliwnych nóżkach, widok między dachami na rzekę, wzdłuż której przepływały w
górę i w dół statki handlowe, wycieczkowe, kłody drewna.Nad rzeką krążyły mewy i
wielkie, zawracające stada gołębi.
Oczywiście doskonale pamiętał swoje inne mieszkanie, jednopokojowe, 3 na 3,5 z
wysuwaną kuchenką, nadmuchiwanym łóżkiem i wspólną łazienką na końcu
korytarza wyłożonego linoleum, na osiemnastym piętrze mieszkadła Corbett, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]