[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinno zamknąć usta największym plotkarom w naszym kupieckim stanie.
- Reprezentant króla? Całkiem niezle! - Pani Grim milczała przez chwilę, po czym rzekła:
- Przywiez Caroline do mnie! Chcę ją lepiej poznać. Przecież widziałyśmy się tylko raz.
- Jest bardzo inteligentna! - powiedział Berend.
- Tak, tak, mój chłopcze. Nie musisz się tłumaczyć ze swych uczuć. Na pewno uda się
nam odeprzeć wszystkie paskudne ataki, jakie zostaną w nią skierowane.
Ale tak naprawdę trochę się martwiła. Bo nie było litości dla tego, kto ośmielił się
naruszyć sztywne podziały klasowe. Bogu dzięki za królewskiego reprezentanta, chociaż
na dobrą sprawę nie rozumiała, w czym by to miało pomóc.
- A, prawda, Berendzie! Stan zdrowia twojego dziadka znacznie się poprawił po waszej
wizycie. Dostałam wczoraj wiadomość! Wbił sobie do głowy, że musi jeszcze doczekać
twego ślubu. Nie sądziłam, że to nastąpi tak prędko!
- Dziadek był oczarowany Caroline - rzekł Berend z zapałem. - Czy moglibyśmy się
pobrać w kościele w pobliżu jego posiadłości?
- Dlaczego nie? Ale jak ci się uda zataić przed nim pochodzenie Caroline?
- Kochana mamo! Kto zbudował podstawy naszej fortuny? Dziadek! A czyż nie zaczynał
od niczego?
- Tak, jego ojciec, a twój pradziadek, był zwykłym wędrownym kramarzem. Twój dziadek
często się tym chwali.
- Sama więc widzisz, mamo. Rodowód dziadka wcale nie jest taki świetny.
Z łagodnym westchnieniem przyznała mu rację.
Lidia Stake miała łzy w oczach, gdy brała do ręki królewski list i przyjmowała wiadomość
o tym, że może wracać na Jutlandię. Nie wiedziała, jak dziękować Berendowi.
Musiał wyznać, że zamierza zabrać jej nową służącą. Lidia była zaskoczona, ale po
dłuższej chwili lamentów i westchnień oswoiła się z tą myślą. Ditlef i Ulrik pogratulowali
gorąco przyjacielowi i zgodnie przyznali, iż dokonał mądrego wyboru. Lepszej żony nie
mógłby znalezć.
118
Tylko Virginia zacisnęła usta. Stroiła się właśnie na królewską ucztę i bardzo ją irytowało,
że nie na jej urodzie koncentruje się uwaga wszystkich. Poza tym uznała, że Berend
wybrał narzeczoną poniżej wszelkiej krytyki.
- Ale gdzie jest Caroline? - spytał Berend z zapałem. - Chyba jej również powinienem
wspomnieć o małżeństwie,
- Spytaj w kuchni! - roześmiała się Lidia, nie wypuszczając z rąk królewskiego listu.
Virginia zaczepiła go w przedpokoju.
- A więc żenisz się ze służącą? - zapytała, a w jej głosie pobrzmiewała nuta złości i
rozgoryczenia. - Nie myśl, że będzie jej lekko. Opowiem wszystkim, kim jest! Myślisz, że
zapomniałam, jak trafiła do naszego domu z rękami czarnymi od smoły?
Berend podszedł do niej bliżej. Jego oczy ciskały błyskawice.
- Spróbuj tylko! Wtedy ja szepnę, komu trzeba, kto ponosi winę za zatopienie frachtowca
Tilda . Nie kto wykonał pracę, ale kto zaplanował ten niecny czyn!
Virginia zbladła. Odwróciła się na pięcie, aż zaszeleściły jej halki, i pobiegła do swego
pokoju.
Berend popatrzył za nią. Teraz był pewien, że Caroline nikt nie będzie dokuczał.
Poszedł do kuchni, ale Line tam nie było. Kucharka wysłała ją do portu po świeże kraby
na obiad. Powinna już dawno wrócić.
Berenda chwycił strach. Poczuł, jak żelazna obręcz ścisnęła mu serce.
Pojął, że Gustav nie żartował, grożąc mu zemstą.
119
ROZDZIAA XIII
Linę chwyciła koszyk z krabami i już miała wracać do domu, gdy naraz się zatrzymała.
Nie musiała się spieszyć, bo do obiadu pozostało jeszcze dużo czasu. Gdyby tak? Skoro
już jest blisko... Pójdzie i rzuci okiem na swój stary barak, gdzie kiedyś tak ciężko
pracowała. Może spotka tam młodego bednarza i przekaże przez niego pozdrowienia dla
najbliższych?
Tak! Powinna zdążyć!
Zdecydowanym krokiem ruszyła znajomymi uliczkami i zaułkami. Jaka tu nędza, jaki
brud! Już prawie całkiem o tym zapomniała!
Bardzo szybko człowiek przyzwyczaja się do lepszego i wygodniejszego życia!
Barak, warsztat bednarski ojca... Jaki niepozorny, jaki marny! Poczuła, że ściska ją w
gardle ze współczucia. Jak mogła wymazać z pamięci panujące tu ubóstwo!
W środku zastała młodego mężczyznę. Warsztat był urządzony znacznie funkcjonalniej
niż za jej czasów. Pod ścianą stały beczki, ustawione jedna na drugiej, na środku zaś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]