[ Pobierz całość w formacie PDF ]

było
więcej, niż potrafił znieść.
Słyszał każdy jej oddech, czuł na plecach promieniejące od niej
ciepło, wyczuwał każde uderzenie słodkiego pulsu. I wreszcie, ku
własnemu przerażeniu, przekonał się, że poddaje się tym uczuciom.
Językiem przeciągnął po swoich wilczych zębach, napawając się
Summer & Polgara
us
gromadzącym się w nich bólem zmieszanym z przyjemnością. Ciesząc
się nim. Z premedytacją wdychał jej zapach i pozwalał napływać
wizjom. Jak delikatna byłaby jej szyja, gdyby jego usta dotknęły jej,
obsypując lekkimi pocałunkami. Dotarłyby do niewielkiego
zagłębienia
u podstawy szyi. Musnąłby to miejsce. Poczuł, jak pod skórą mocno
uderza jej puls. I wreszcie pozwoliłby ustom się rozchylić, obnażając
obolałe zęby, teraz ostre niczym małe sztylety, i...
Nie! Drgnął i wybił się z transu. Krew tętniła mu w żyłach mocno,
nierówno. Trząsł się na całym ciele. Lekcja się skończyła. Uczniowie
zaczęli wstawać z ławek. Miał tylko nadzieję, że nikt mu się nie
przyglądał zbyt uważnie.
Kiedy się do niego odezwała, nie mógł uwierzyć, że stoi naprzeciwko
niej, w żyłach czując płomień i z obolałą szczęką. Przez moment
obawiał
się, że straci panowanie nad sobą, że złapie ją za ramiona i posmakuje
na
oczach wszystkich. Nie miał pojęcia, jak udało mu się uciec, poza tym
że
jakiś czas pózniej rozładowywał nadmiar energii w intensywnych
ćwiczeniach fizycznych, tylko na wpół świadomy, że nie wolno mu
wykorzystywać mocy. To nie miało znaczenia. Nawet bez niej pod
każdym względem przewyższał chłopców, którzy rywalizowali z nim
na
boisku futbolowym. Wzrok miał lepszy, refleks szybszy, mięśnie
silniejsze. Wreszcie jakaś dłoń klepnęła go w plecy i usłyszał Matta:
- Gratulacje! Witaj w drużynie!
Spoglądając w tę szczerą, uśmiechniętą twarz, Stefano poczuł wstyd.
Gdybyś tylko wiedział, czym jestem, nie uśmiechałbyś się do mnie,
pomyślał ponuro. Wygrałem wasze eliminacje dzięki oszustwu. A
dziewczyna, którą kochasz - bo kochasz ją, prawda? - właśnie o niej
cały
czas myślę.
I rzeczywiście myślał o niej ciągle tego popołudnia, mimo że z całych
sił próbował wybić ją sobie z głowy. Jak niewidomy ruszył z lasu w
stronę cmentarza, przyciągany jakąś siłą, której nie rozumiał. A kiedy
już się tam znalazł, obserwował ją, walcząc z sobą i ogarniającą go
potrzebą, dopóki fala mocy nie sprawiła, że dziewczyny uciekły.
Poszedł
do domu, ale dopiero, kiedy się posilił. Kiedy już stracił panowanie
nad
sobÄ….
Nie mógł sobie przypomnieć, jak to się stało. Zaczęło się od fali
Summer & Polgara
us
mocy, która rozbudziła w nim instynkty, które wolał pozostawiać w
uśpieniu. Potrzebę polowania. Głód pogoni, zapachu lęku i dzikiego
triumfu zabijania. Minęły lata - wieki - odkąd czuł tę potrzebę z taką
siłą.
%7łyły paliły go żywym ogniem. Wszystkie myśli zasnuła czerwień, nie
mógł myśleć o niczym innym poza tym gorącym, miedzianym
posmakiem, pierwotnÄ… energiÄ…, krwiÄ….
Nadal czując, jak roznosi go ta gorączka, podszedł wtedy o krok czy
dwa w stronę dziewczyn. Lepiej nie myśleć, co mogło się zdarzyć,
gdyby nie wyczuł woni tamtego starego człowieka. Ale kiedy dotarł do
mostu, pochwycił nosem ostrą, charakterystyczną woń ludzkiego ciała.
Ludzkiej krwi. Najpotężniejszego eliksiru, zakazanego wina.
Parującej esencji samego życia, upajającego bardziej niż jakikolwiek
alkohol Był taki zmęczony walką z tą potrzebą.
Na brzegu pod mostem wyczuł jakiś ruch w stercie szmat. W
mgnieniu oka Stefano wylądował obok kocim, pełnym gracji ruchem.
Szarpnął ręką i ściągnął łachmany, obnażając pomarszczoną twarz
wieńczącą wychudłą szyję. Człowiek wytrzeszczył na niego oczy.
Stefano obnażył zęby.
A potem były już tylko odgłosy posiłku.
Teraz, z trudem wchodząc po schodach pensjonatu, usiłował o tym nie
myśleć. Nie chciał też myśleć o niej - o dziewczynie, która kusiła go
swoim ciepłem i żywotnością. To jej pragnął, ale musi to jakoś
powstrzymać. Od tej pory będzie zabijać w sobie wszelkie takie myśli,
zanim się jeszcze narodzą. Dla własnego dobra i dla jej dobra. Bo był
czymś, co można nazwać jej najgorszym sennym koszmarem, a ona
nawet tego nie wiedziała.
- Kto tam? To ty, chłopcze? - zawołał ostro chrapliwy głos. Drzwi na
pierwszym piętrze się otworzyły i wyjrzała zza nich siwa głowa.
- Tak signora... Proszę pani. Przepraszam, jeśli panią przestraszyłem.
- Ach, trzeba czegoś więcej niż skrzypiące klepki, żeby mnie
wystraszyć. Zamknąłeś drzwi, wchodząc?
- Tak, signora. Jest pani... bezpieczna.
- Słusznie. Musimy dbać o bezpieczeństwo. Nigdy nie wiadomo, na
co się można natknąć w tych lasach, prawda? - Spojrzał przelotnie na
uśmiechniętą drobną twarz otoczoną kosmykami siwych włosów. Na
Summer & Polgara
us
jasne bystre oczy. Czy krył się w nich jakiś sekret?
- Dobranoc, signora.
- Dobranoc, chłopcze. - Zatrzasnęła drzwi.
W pokoju padł na łóżko i leżał, wpatrując się w niski, skośny sufit.
Zwykle w nocy kręcił się niespokojnie, to nie była jego naturalna pora
na sen. Ale dziś był zmęczony. Tak wiele energii trzeba było, żeby
wyjść
na słońce, a obfity posiłek przyczynił się do ogarniającego go
bezwładu.
Niebawem, chociaż nie zamykał oczu, przestał widzieć bielony sufit
nad
głową.
Wspominał. Katherine, tak urocza tamtego wieczoru przy fontannie.
Promienie księżyca srebrzące jej bladozłote włosy. Czuł się wtedy taki
dumny, siedząc z nią i będąc wybrańcem, z którym podzieliła się
tajemnicÄ…...
- I nigdy nie możesz wychodzić na słońce?
- Mogę, owszem, o ile noszę to. - Uniosła małą, białą dłoń i promień
księżyca zalśnił na pierścionku z lazurytem.
- Ale słońce ogromnie mnie męczy. Nigdy nie miałam zbyt wiele
siły.
Stefano popatrzył na nią, na delikatne rysy jej twarzy i drobną
sylwetkę. Była prawie tak niematerialna jak szklana przędza. Nie, nie
mogła mieć wiele siły.
- Jako dziecko często chorowałam - powiedziała cicho, spojrzenie
utkwiwszy w wodzie wypływającej z fontanny.
- Ostatnim razem chirurg powiedział wreszcie, że umrę. Pamiętam,
że papa płakał i pamiętam, jak leżałam w swoim wielkim łóżku, zbyt
słaba, żeby się poruszyć. Nawet oddychanie sprawiało mi wielki trud.
Bardzo mi było smutno odchodzić z tego świata i było mi zimno, tak
bardzo zimno.
- Zadrżała, a potem się uśmiechnęła.
- I co się stało?
- Obudziłam się w środku nocy i zobaczyłam Gudren. Stała przy
łóżku. A potem usunęła się na bok i dostrzegłam mężczyznę, którego
przyprowadziła. Byłam przerażona. Na imię miał Klaus i słyszałam,
jak
ludzie z wioski opowiadali, że w nim jest zło. Prosiłam, żeby mnie
ratowała, ale ona tylko stała i patrzyła. Kiedy przytknął usta do mojej
Summer & Polgara
us
szyi, myślałam, że mnie zabije. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl