[ Pobierz całość w formacie PDF ]

j�co, zapragn�"em zrobi� co� dobrego dla samotnie stoj�cej na pok"adzie kobiety. Pomy�la"em: dlaczego nie
ta�czy jak inni, mo�e spotka"o j� jakie� nieszcz��cie? Zaproponowa"em jej wycieczk� po statku, ona milcz�co
skin�"a g"ow�. Przeprowadzi"em j� przez ca"y statek, pokaza"em office, który zawsze zachwyca" go�ci ele-
ganckim wystrojem: dywanami wy�cielone pod"ogi, mi�kkie skórzane meble, komputery. Potem zaprosi"em j�
do swojej kajuty, sk"adaj�cej si� z sypialni, gabinetu i salonu, który by" wy�cielony pi�knymi we"nianymi dywa-
nami i wyposa�ony we wspania"e meble, telewizor i wideo. Przypuszczam, �e wtedy sprawia"o mi przyjem-
no�� zadziwianie wiejskiej dziewczyny z g"uszy osi�gni�ciami cywilizowanego �wiata. Otworzy"em dla niej
bombonierk�, nala"em dwa kieliszki szampana, chc�c zadziwi�, absolutnie zadziwi� j� tym szykiem. W"�czy-
"em wideokaset�, na której Wika Cyganowa �piewa"a Mi"o�� i �mier�. Na kasecie by"y i inne piosenki moich
ulubionych wykonawców. Dziewczyna lekko przytkn�"a do ust szampana, przenikliwie popatrzy"a na mnie
i zapyta"a:
 Jest ci bardzo ci��ko, tak?
Oczekiwa"em wszystkiego, tylko nie takiego pytania. Rejs by" naprawd� ci��ki. Skomplikowane warunki na-
wigacji na rzece, za"oga sk"adaj�ca si� z uczniów rzecznego liceum pali"a trawk� i po cichu okrada"a sklep.
Cz�sto nie mogli�my dostosowa� si� do rozk"adu, �eby w terminie dotrze� do okre�lonego celu, gdzie wcze-
�niej zapowiadali�my swoje przybycie. Ci��ar tych i innych trosk cz�sto nie dawa" mi mo�liwo�ci nie tylko za-
chwycania si� brzegowym pejza�em, ale po prostu nie pozwala" si� wyspa�. Powiedzia"em jej co� niesk"adne-
go w stylu:  Nic takiego, przebijemy si�  odwróci"em si� do okna i wypi"em szampana. Rozmawiali�my o tym
i owym, ogl�dali�my wideokaset�, dopóki statek nie przybi" do brzegu po zako�czeniu wycieczkowego rejsu.
Potem zaprowadzi"em j� do trapu. Wracaj�c do kajuty, pomy�la"em sobie:  Jest co� dziwnego i niezwyk"ego
w tej kobiecie . Jakie� lekkie i jasne uczucie zosta"o we mnie po jej wizycie. Tej nocy pierwszy raz od kilku dni
dobrze si� wyspa"em.
 Czy to by"a� ty, Anastazjo?
 Tak, tam, w twojej kajucie, ja tak�e zapami�ta"am wszystkie piosenki, które �piewa"am ci w lesie. One
d�wi�cza"y w czasie naszej rozmowy. Widzisz, jakie to wszystko proste?
 Jak trafi"a� na statek?
 By"am ciekawa, co si� u was dzieje, jak �yjecie. Zawsze zajmowa"am si� tylko ogrodnikami, wi�c przybie-
g"am do wioski, sprzeda"am suszone grzyby, które zbieraj� wiewiórki, i kupi"am bilet na wasz rejs wycieczko-
wy. Teraz du�o wiem o kategorii ludzi, których okre�lacie jako przedsi�biorców. I ciebie dzi�ki temu znam do-
brze. Czuj� si� wobec ciebie bardzo mocno winna. Nie wiedzia"am, �e tak si� zdarzy, �e tak bardzo zmieni�
twój los, ale nie mog� ju� nic zrobi�, dlatego �e ONE przyst�pi"y do wykonania mojego planu, a ONE pod-
w"adne s� tylko Bogu. Od teraz wielkie trudno�ci, k"opoty, powinni�cie, ty i twoja rodzina, pokona�, a dalej ju�
45
b�dzie dobrze.
Jeszcze nie zrozumia"em, o czym konkretnie mówi Anastazja, ale intuicyjnie wyczu"em, �e w tej chwili
otworzy si� dla mnie co�, co wykracza poza ramy zwyk"ego wyobra�enia o naszym spo"ecze�stwie i to co� na
pewno b�dzie dotyczy"o bezpo�rednio mnie. Poprosi"em Anastazj�, �eby konkretniej powiedzia"a, co ma na
my�li. S"uchaj�c jej, nie mog"em sobie wyobrazi�, na ile precyzyjnie przepowiednie zaczn� przekszta"ca� si�
w realnym �yciu. Swoj� wypowiedzi� znowu powróci"a do wydarze� sprzed roku.
 Wtedy na statku pokaza"e� mi wszystko, nawet swoj� kajut�. U go�ci"e� cukierkami, zaproponowa"e�
szampana, szarmancko zaprowadzi"e� do trapu, jednak po zej�ciu na brzeg nie posz"am do lasu. Sta"am na
brzegu, przy krzakach, i widzia"am przez o�wietlone okna baru, jak bawi si� i ta�czy miejscowa m"odzie�. Po-
kaza"e� mi wszystko, ale do baru mnie nie zaprowadzi"e�. Domy�li"am si�, dlaczego  bo moja odzie� by"a
niestosowna, okr�ci"am si� chustk�, �akiet mia"am niemodny, spódnica by"a za d"uga. Ale chustk� mog"am
zdj��, �akiet mia"am czy�ciutki, zgrabny, a spódnic� to r�koma dok"adnie rozprostowa"am, kiedy sz"am na
statek.
Rzeczywi�cie, nie zaprowadzi"em tego wieczoru Anastazji do baru z powodu troch� dziwacznego ubioru,
pod którym dziewczyna ukrywa"a swoj� o�lepiaj�co anielsk� urod�, wyró�niaj�c�j� z t"umu.
 Anastazjo  powiedzia"em do niej  do czego by" ci potrzebny ten bar, czy ta�czy"aby� tam w swoich ka-
loszach? Sk�d ty mo�esz zna� ta�ce nowoczesnej m"odzie�y?
 Wtenczas nie mia"am kaloszy. Kiedy grzyby zamienia"am na pieni�dze, �eby kupi� bilet, to od tej kobiety
po�yczy"am te� buty, naprawd� zu�yte i za ciasne dla mnie, ale troch� je wyczy�ci"am, a ta�czy�... wystarczy
raz zerkn�� i ju�. Mog� �wietnie ta�czy�.
 Obrazi"a� si� wtedy na mnie?
 Nie, nie obrazi"am si�. Ale gdyby� wtedy poszed" ze mn� do baru, nie wiem, czy to by"o dobrze, czy �le,
wydarzenia mog"yby si� inaczej potoczy�. Co� takiego, przypuszczam, nie wydarzy"oby si�. Jednak nie �a"uj�
niczego; co si� sta"o, to si� nie odstanie.
 To co si� w ko�cu zdarzy"o? Co strasznego zasz"o?
 Odprowadziwszy mnie, nie wróci"e� od razu do swojej kajuty. Wpierw poszed"e� do kapitana statku i ra-
zem z nim skierowali�cie si� do baru. Dla was to by"a zwyk"a czynno��. Kiedy weszli�cie, od razu zrobili�cie
wra�enie na go�ciach. Kapitan by" w swoim mundurze, wygl�da" reprezentacyjnie, a ty  ca"kowicie elegancki
i pozornie imponuj�cy, znany wielu ludziom na ca"ym wybrze�u, znakomity Megre. W"a�ciciel niezwyk"ej
rzecznej karawany, znanej ludziom tych terenów. Zdawali�cie sobie spraw�, �e robicie wra�enie pod publik�.
Dosiedli�cie si� do stolika z trzema m"odymi dziewczynami z wioski, mia"y zaledwie osiemna�cie lat, tylko co
sko�czy"y szko"�. Podano wam od razu szampana, cukierki i wymieniono kieliszki na lepsze i "adniejsze od
podanych wcze�niej.
Chwyci"e� jedn� z panienek za r�k�, sk"oni"e� si� do niej i zacz�"e� mówi� jej co� na ucho. Ja zrozumia-
"am... to si� nazywa komplementy. Potem ta�czy"e� z ni� kilka razy i nadal rozmawia"e�. Oczy panienki b"ysz-
cza"y, ona by"a jakby w innym, bajkowym �wiecie. Wyprowadzi"e� j� na pok"ad, tak jak i mi pokazywa"e� jej
statek, zaprowadzi"e� j� do swojej kajuty, ugo�ci"e� tym samym, co mnie: szampanem, cukierkami, i zacho-
wywa"e� si� przy niej troch� inaczej ni� przy mnie. By"e� weso"y. Ze mn� powa�ny i nawet smutny, a z ni� we-
so"y. Ja to dobrze widzia"am przez o�wietlone okno twojej kajuty i mo�liwe, �e wtenczas troszeczk� chcia"am
by� na miejscu tej dziewczyny.
 Czy by"a� zazdrosna, Anastazjo?
 Nie wiem, tego uczucia dotychczas nie zna"am...
Przypomnia"em sobie tamten wieczór i m"ode, wiejskie dziewczyny, staraj�ce si� wtedy wygl�da� doro�lej
i nowocze�niej. Rankiem z kapitanem statku jeszcze raz �miali�my si� z nocnego wybryku. Wtedy, w kajucie,
wiedzia"em, i� dziewczyna by"a w takim nastroju, �e by"a gotowa i�� na ca"o��. Ale nie mia"em zamiaru zako�-
czy� tego wieczoru w sypialni, z obc� dziewczyn�. Powiedzia"em o tym Anastazji, na co ona odpowiedzia"a:
 Ale bez wzgl�du na to zaw"adn�"e� jej sercem. Wyszli�cie na pok"ad, pada" drobny deszczyk i narzuci"e�
na jej ramiona swoj� marynark�, potem znowu zaprowadzi"e� j� do baru.
 To znaczy, �e ca"y czas sta"a� w krzakach, na deszczu?
 To nic takiego. Deszczyk by" przyjemny i "agodny. Tylko w patrzeniu przeszkadza", nie chcia"am, �eby
zmoczy" spódnic� i chustk�, bo nale�a"y do mamy. Ale uda"o mi si�, na brzegu znalaz"am foliow� torebk�, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl