[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nikt nigdy nie powiedział mi, że uważa mnie za gorącą laskę czy
coś w tym stylu, ale& zazwyczaj robili to, żeby dobrać mi się do
majtek. Więc to się nie liczy. Zupełnie.
 Eden, tylko dlatego, że oni&
Kontynuowała, patrząc gdzieś ponad moją głową:
 A wiesz, co jest najgorsze? %7łe to zazwyczaj działało.
Działało, bo po prostu jestem łatwa i zdesperowana.
 Eden, nie jesteÅ›&
 Nie obraz siÄ™, Cade, ale mnie nie znasz.
Stanęła po drugiej stronie łóżka Ever, patrząc na siostrę.
 Ona była tą dobrą, tą czystą. Jeden chłopak na poważnie, a
potem ty. I za ciebie, kurwa, wyszła. A ja? Gdybyś tylko
wiedział&  Pokręciła głową, zamilkła, potem roześmiała się
gorzko.  Dlaczego ja ci to wszystko opowiadam? Jezu. Czyżbyś
musiał wiedzieć, jaka jestem popieprzona? Boże, idiotka ze mnie.
Zapomnij, że cokolwiek mówiłam. Zapomnij, że tutaj jestem&
Tylko& daj mi kilka minut z Ev, a potem możemy jechać.
Zawahałem się, pragnąc coś powiedzieć, uspokoić ją jakoś,
ale miała rację. Nie znałem jej. Wcale. Przez cały ten czas, gdy
była ze mną, woziła mnie w różne miejsca i dotrzymywała mi
towarzystwa, aż do dziś prowadziliśmy lekkie, jałowe rozmowy w
czasie jazdy lub przy szybkich posiłkach. Nic o niej nie
wiedziałem, tak naprawdę. Nie wiedziałem, jak spędza czas, gdy
nie siedzi razem ze mną w szpitalu. To znaczy, wiedziałem, że ma
szesnaście godzin obowiązkowych zajęć plus ćwiczenia z
wiolonczeli, czy jak tam się to nazywa. Ale czy miała chłopaka?
Zawsze sądziłem, że nie, lecz sposób, w jaki mówiła o sobie,
sprawił, że wydała mi się& nie byłem nawet pewien, jakiego
słowa użyć. Rozwiązła? Jednak przy jej braku poczucia własnej
wartości przyjąłem, że przesadzała, tak jak przesadzała w kwestii
własnej wagi.
Ostatecznie po prostu wyszedłem, pokuśtykałem przez
korytarz do poczekalni. Eden spędziła pół godziny z Ever, a potem
też wpadła do poczekalni, stojąc obok, gdy usiłowałem się
podnieść. Nigdy mi nie pomagała, zanim o to nie poprosiłem, i
zawsze szła ze mną powolutku, jakby powolny chód był dla niej
czymś absolutnie naturalnym, jakby od zawsze przechadzała się w
tempie kuśtykającego o kulach.
Zjazd windą, przejście do samochodu i droga do domu
upłynęły w milczeniu. W którymś momencie zerknąłem na nią,
chcąc coś powiedzieć, ale ona właśnie zmieniała kanały w radiu;
znalazła piosenkę, którą lubiła, i pogłośniła. Zrozumiałem aluzję i
nie odezwałem się. Kiedy dotarliśmy do mojego mieszkania,
otworzyłem drzwi, ale zatrzymałem się, z nogami już na ziemi i
resztą ciała jeszcze w samochodzie.
 Eden, ja&
 Caden, proszÄ™, nie. Nie jestem twoim problemem. PoradzÄ™
sobie. Miewam takie doły od czasu do czasu, ale zawsze z nich
wychodzę. Lubię się taką, jaka jestem, przeważnie. I jak
powiedziałam, nie jestem twoim problemem. Musisz skupić się na
rehabilitacji i na Ever.
 Ale ja tylko&
Wyłączyła radio gniewnym dzgnięciem palca.
 Jest okej.
Odwróciła głowę, by na mnie spojrzeć; włosy zafalowały,
zielone oczy zachęcały, bym dodał coś jeszcze. Nie zrobiłem tego.
Wygramoliłem się z samochodu, złapałem równowagę,
opierając się na jednej kuli i pochyliłem się ku niej.
 Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, że& jestem tu, gdybyś
potrzebowała pogadać.
 Będę o tym pamiętała  odparła.  Dzięki. Do zobaczenia
jutro.
EDEN
Od wypadku samochodowego upłynęło właśnie pięć
miesięcy, a Cade był już w stanie chodzić tylko o jednej kuli i
prawie całkowicie wróciła mu sprawność prawej ręki. Nadal miał
problemy z rysowaniem, co, jak sądziłam, było dla niego
piekielnie trudne. Gdybym ja nie mogła grać na wiolonczeli przez
pół roku& dostałabym świra.
W końcu nauczyłam się trzymać moją przeklętą gębę na
kłódkę przy Cadzie. %7ładnych więcej żenujących wybuchów,
żadnego wywalania moich najgłębszych strachów i kompleksów
przed jedyną osobą na tej planecie, która nie mogła, do cholery, nic
z tym zrobić. Odwiedzaliśmy Ever na zmianę. Czytał jej listy,
które do niego pisała, a potem odkrył, że ona przechowywała
korespondencję od niego w podobnym pudełku, ukrytym głęboko
w szafie, i przeczytał je także. Nigdy nie słuchałam. Byłam zbyt
wielkim tchórzem, by się z tym zmierzyć. Kochał ją i zawsze tak
będzie. Nie musiał widzieć, jak zazdrościłam im ich miłości, a
Ever tego, że go miała, że miała taką miłość.
Tamtego dnia, w słoneczne, choć chłodne popołudnie Cade i
ja siedzieliśmy w pokoju Ever, choć oboje wolelibyśmy spędzić
ten czas sam na sam z nią. Zbieraliśmy się już do wyjścia, gdy do
sali wszedł lekarz. W czasie naszej obecności Ever odwiedzały
pielęgniarki, coś tam sprawdzały, czasem lekko zmieniały jej
pozycję, zawieszały świeże worki z kroplówkami. Ale nigdy
lekarz. Był wysoki, szczupły, siwowłosy i prosty jak wycior
armaty. Przyciągnął sobie taboret na kółkach i usiadł przed nami.
 Jestem doktor Overton z oddziału neurochirurgii.
Monitorujemy stan pani Monroe od kilku miesięcy i jako zespół
zajmujący się jej przypadkiem podjęliśmy decyzję, że najlepszym
rozwiązaniem dla niej będzie przeniesienie na oddział opieki
długoterminowej.
Powiedział to uspokajająco, spokojnie, łagodnie.
Cade nie odpowiedział do razu, a gdy się w końcu odezwał,
jego głos był nawet zbyt ostrożny:
 Czyli generalnie& spisujecie jÄ… na straty?
Doktor Overton nawet nie mrugnÄ…Å‚.
 Nie, synu&
 Nie jestem pana synem.
 Przepraszam, panie Monroe. Ale nie, nie spisujemy jej na
straty. Jednak& pozostaje w stanie śpiączki od pięciu miesięcy.
Aktywność jej mózgu nie zmieniła się przez ten czas. Zasadniczo
nie ma symptomów poprawy, a oddział opieki długoterminowej
zapewni jej najlepszą jakość życia. Zdaje się, że takie rozwiązanie
omawiano z panem kilka miesięcy temu, panie Monroe.
 Tak, ja tylko& miałem nadzieję&
 I proszę zachować tę nadzieję.  Doktor Overton pochylił
się, oparł łokcie na kolanach, złączył końce palców.  Będę bardzo
szczery z wami obojgiem: wiemy jeszcze bardzo mało o
śpiączkach, w ogóle o ludzkim mózgu. W tej chwili nie da się
zrobić dla niej zbyt wiele, możemy tylko utrzymywać jej ciało w
dobrym stanie i mieć nadzieję, że sama wybudzi się ze śpiączki.
Może tak się zdarzyć, nie mówię, że nie. Cuda się zdarzają. Byłem
tego świadkiem. Ale& z medycznego, statystycznego&
 Czyli twierdzi pan, że może z tego wyjść tylko cudem. 
Cade wydawał się bardziej niepewny niż kiedykolwiek wcześniej.
Ujęłam jego dłoń i ścisnęłam, nie mogłam tego nie zrobić.
Czasem potrzebujesz po prostu dotyku innej ludzkiej istoty,
niezależnie od tego, kto to jest.
Doktor Overton westchnÄ…Å‚.
 Tak, jest bardzo mało prawdopodobne, że się obudzi.
Do sali weszła ładna młoda pielęgniarka, trzymając w ręku
jakÄ…Å› broszurÄ™.
 To jest panna Jackson. Przedstawi państwu opcje.
Siostra Jackson była cicha, ale skuteczna. Wymieniła różne
udogodnienia, w jakie wyposażony był oddział, by poradzić sobie
ze stanem Ever, wyjaśniła, iż koszt opieki zostanie pokryty z
funduszy stanowych, a potem zostawiła nas z pakietem informacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl