[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie.- wyszlochała, starając się odzyskać miarowy oddech. - Nigdy w
życiu nie czułam się lepiej.
- O co chodzi? Co się stało?Melisa chwyciła za klamkę i otworzyła
drzwi.
- Nie mogę wyjechać - powiedziała, wyskakując z samochodu. - Wracaj
do Houston beze mnie. Ja zostajÄ™ z Loganem.
- Wiesz, co robisz? - Otworzył szeroko oczy, a zaraz potem uśmiechnął
siÄ™.
- Tak. - Nigdy w życiu nie była tak niczego pewna.
- Wsiadaj, podwiozę cię. - Spojrzał na nią z uznaniem.
- Nie, dzięki, pójdę spacerem, muszę pozbierać myśli. Wystaw tylko
moje rzeczy na pobocze.
- Powodzenia, słonko - zawołał, patrząc za nią, jak odchodzi.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Zadzwonię. - Odwróciła się i pomachała mu. Kocham Logana,
powiedziała do siebie w myślach, idąc wolno w kierunku rezydencji. Miała
wrażenie jakby wracała do domu. Lęk, że zostanie, nie pozwalał jej przez
ostatnie tygodnie zrozumieć własnych uczuć. W końcu przestała się bać. Nie
marzyła, że kiedykolwiek zobaczy jeszcze Logana, że otrzymają drugą szansę
od losu. W pewnym sensie nawet się z tym pogodziła. W końcu zrozumiała,
że tak naprawdę nie żyła.
Niewątpliwie kochała swoją pracę, ale życie to coś więcej niż tylko
uganianie się za nowymi tematami do reportaży. Na świecie istniała miłość,
imprezy urodzinowe, rodzinne obiady, morze uczuć takich jak bliskość,
serdeczność. Ona kochała Logana.
Im była bliżej domu, tym bardziej zaczynała się denerwować. Minęła
zagrodę, pokonała podjazd, aż znalazła się na dziedzińcu.Wtedy zobaczyła
Logana. Zakłuło ją w sercu. Nadal stał w tym samym miejscu, co wtedy, gdy
wyjeżdżała.
Oczy wypełniły jej się łzami. Musiał usłyszeć jej kroki lub
przyśpieszone bicie serca, gdyż powoli podniósł głowę. Ich spojrzenia
spotkały się. Na jego twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia. Przyśpieszyła
kroku, aż znalazła się tuż przy nim. Przez cały czas obserwował ją z pytającą
minÄ….
- Co się stało? Mieliście wypadek?
Melisa miał zaczerwienione i Zapuchnięte oczy.
- Nie - odpowiedziała, kręcąc głową w burzy kasztanowych loków.
- Pokłóciliście się z Rickiem?
- Nie, on pojechał. Wróciłam, ponieważ chciałam cię o coś zapytać.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Wyczuwając w jej głosie wzruszenie, zdenerwował się. Czy zdawała
sobie sprawę z tego, co mu robi? Przeżył przed chwilą piekło, pozwalając jej
odejść. Mimo że wiedział, iż postępuje słusznie, o mało nie pękło mu serce.
- Podwiezć cię gdzieś? - Tak bardzo starał się, żeby nie zrobić czegoś
głupiego i na przykład nie przytulić jej. Gdyby do tego doszło, nie
pozwoliłby jej już odejść.
Na twarzy Melisy pojawił się nieśmiały uśmiech, rozświetlając ciepłem
jej oczy.
- Raczej nie.
- Więc o co chodzi?
Zbliżyła się do niego, wzięła głęboki oddech i spojrzała mu w oczy.
- Dawno temu poprosiłeś mnie o rękę. Bardzo cię wtedy kochałam, ale
popełniłam błąd i nie zaufałam ci.Nie zamierzam go teraz powtórzyć. -
Westchnęła głośno. - Ostatnie tygodnie, które z tobą spędziłam, były cudow-
ne. Niezwykłe. Nie do opisania. Posłuchaj... Kocham cię tak bardzo, że aż
boli. Czy ożenisz się ze mną?
Logan przestał na moment oddychać.
- SÅ‚ucham?
- To nie jest odpowiedz. - Uśmiechnęła się. - Oczekiwałam raczej
usłyszeć tak", chyba że...
- Tak - wybełkotał, chwytając ją w ramiona. Odnalazł ustami jej wargi i
złożył na nich długi pocałunek. Od jej dotyku cały płonął. Nie wypuszczając
jej z objęć, zajrzał jej głęboko w oczy.
- Boże, jak ja za tobą tęskniłem.
- Nie było mnie tylko przez piętnaście minut - zachichotała.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Dla mnie to było sto lat piekła - wyznał. - Kocham cię, lepiej upewnij
się, że ty również mnie kochasz, bo już nigdy nie pozwolę ci odejść. Jesteś
dla mnie niezbędna jak powietrze.
- Co za ulga, przez chwilę byłam zaniepokojona twoim zachowaniem -
wyznała, zarzucając mu ręce na szyję.
- Jak to? Kiedy cię zobaczyłem, serce stanęło mi w gardle. Nie mogę
nadal uwierzyć, że tu jesteś. Tak bardzo cię kocham. Od początku pragnąłem,
żebyś została, modli-łem się o to.
- NaprawdÄ™?
- Nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo. Nigdy nie
przestanę cię kochać. Kiedy zobaczyłem cię na balu, musiałem cię dotknąć.-
Byłeś taki zły. Kiedy zaoferowałeś nam nocleg, nie wiedziałam, co myśleć.
- Zrobiłem to, ponieważ to był jedyny sposób, żeby cię zatrzymać.
- Ja też byłam na ciebie zła, ponieważ nie chciałam sama przed sobą
przyznać, że cię kocham. Cieszę się, że byłeś taki uparty, i przykro mi, że
straciliśmy tyle lat. Mamy na szczęście przed sobą wieczność, żeby to
nadrobić.
- Masz racjÄ™.
- Najważniejsze, że jesteśmy razem.
- Na zawsze. - Logan...
Pocałował ją w usta, nie dając dokończyć.
- Posłuchaj, wiemy oboje, że nie da się cofnąć czasu. Ciężko
pracowałaś na swoją pozycję zawodową. Mówiłem ci już, jak jestem dumny
z twoich osiągnięć. Naprawdę. Myślę, że jakoś sobie razem poradzimy, żebyś
nadal mogła robić to, co tak lubisz.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Uwielbiam moją pracę, ale nie daje mi ona spełnienia. Nie pozwala
zrozumieć, kim jestem. Nie przyjmę awansu.
- Zasłużyłaś na niego. Nie mogę pozwolić, żebyś z tego zrezygnowała.
- Nie chcę mieszkać w Houston. Pragnę żyć tu z tobą. Poza tym Joe
Fisher zaoferował mi stanowisko. Zostawił swoją wizytówkę, na wypadek
gdybym zdecydowała się tu przenieść.
- Naprawdę? I mogłabyś tu pracować?
- Chcę prowadzić Wiadomości i być z tobą. Wiem, jakkochasz ranczo.
Nigdy nie poprosiłabym cię, żebyś je zostawił. Dajmy sobie szansę,
nacieszmy się sobą, odkryjmy razem wszystkie piękne rzeczy, które można
robić w życiu. Chcę się rozkoszować możliwością dotykania cię. Kochania
się z tobą zawsze, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota. Pragnę mieć z tobą
dzieci i tu je z tobą wychowywać.
- Chcesz mieć dzieci? - na samą myśl o tym, że Melisa mogła nosić jego
dzieci, zmiękły mu kolana.
- Tak - poprosiła szeptem. - Kocham cię i nigdy nie przestanę.
Logan wziął ją na ręce i ruszył w stronę domu.
- Co robisz? - zaśmiała się.
- Skoro mowa o dzieciach, to należy natychmiast przejść od słów do
czynów i zająć się przygotowaniami do ślubu.
- Naprawdę? - spytała, a jej oczy zapłonęły radością.
- Kocham cię. Czekałem na to dziesięć lat i nie zamierzam zmarnować
ani minuty więcej - oświadczył, rozpinając jej bluzkę. - Zaraz, a co mówiłaś o
kochaniu siÄ™ zawsze, gdy tylko przyjdzie nam na to ochota?
pona
ous
l
a
d
an
sc
KONIEC
pona
ous
l
a
d
an
sc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]