[ Pobierz całość w formacie PDF ]

winy. W końcu podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. -
Jesteś moim pacjentem. Powinnam przyjść zaraz, jak tylko nie
pojawiłeś się na wyznaczonej ci rehabilitacji.
- Dlaczego więc nie przyszłaś?
- Wydawało mi się to skomplikowane. Myślałam, że
przyjdziesz za drugim razem, ale kiedy dziś się znów nie
zjawiłeś, zdałam sobie sprawę, że nie mam wyboru. Dlatego
jestem.
- Nie wiń siebie za to, co się stało - powiedział, bo
przecież sam czuł się winien. Czy wiedział, że jego
nieobecność przyciągnie ją tutaj? Chyba tak. Chyba tak
naprawdę to wina leżała po jego stronie. - Wiedziałem, co
ryzykuję nie stawiając się w szpitalu. Ale pomyślałem, że
może kilka dni nie będzie miało znaczenia.
- Chodziło o kilka dni czy o to, że w ogóle postanowiłeś
nic w tej sprawie nie robić?
- Do dzisiaj nie.
- Nie pozwolę ci się poddać, Frank. - Azy znów napłynęły
jej do oczu.
Te Å‚zy go zgubiÄ….
- Proszę, nie płacz - błagał stłumionym głosem. Chciał
pocieszyć kobietę, której jeden uśmiech był dla niego radością
i pociechą. Pragnął wziąć ją w ramiona, dotykać jej, choć nie
miał do tego prawa, pragnął jej pokazać, co dla niego znaczy.
Powiedziała coś, lecz po chwili potrząsnęła z rezygnacją
głową.
- Do diabła - rzucił, zmuszając się do zuchwałości, mając
nadzieję, że zdobędzie jej uśmiech, i że ten stan napięcia
między nimi się skończy. - Przecież zawsze mogę trzymać po
prostu hebel. Może bym potrafił budować domy.
- Jeszcze znów będziesz rzezbił. Przysięgam. Wdzięczny
ponad wszelkie wyobrażenie za to, że przyszła, nie potrafił
jednak mówić o czymś, co może się nie spełnić. Z przekory
więc zamachnął się i strącił ze stołu wszystkie narzędzia.
- Nie kłam, do cholery! Nigdy nie kłam. Pozwól mi się
przyzwyczaić. Daj mi żyć tak, jak chcę.
- Co to będzie za życie - starła z policzków łzy - jeżeli nie
będziesz mógł robić tego, co kochasz? Nie możesz przestać
ponawiać prób.
- Mogę - upierał się. - I to zrobię.
Nabrała powietrza w płuca i wyprostowała się. Jej
oburzenie mogłoby zrobić wrażenie na królach czy
generałach. A co dopiero na nim.
- Nie pozwolÄ™ ci na to.
- Jenny, nic na to nie możesz poradzić - powiedział z
ironią w głosie.
Zareagowała, jakby rzucił jej rękawicę: chwyciła jedno z
narzędzi i wetknęła mu w rękę.
- Zciśnij, do cholery.
Przeszył go nieziemski ból, lecz instynktownie palce
zacisnęły się- lekko na trzonku. Skóra piekła go jak ogień.
- Mocniej - rozkazała opierając się o niego ciałem tak, że
pomyślał o czymś o wiele bardziej miękkim niż dębowe
drewno, o wiele bardziej wyzywającym niż umiejętność
rzezbienia. Siła pożądania wstrząsnęła całym jego ciałem.
Ich spojrzenia spotkały się. W jej oczach była furia i upór,
w jego zupełnie nowe odkrycie. Kiedy nóż o mało nie wysunął
mu się z ręki, położyła dłoń na jego dłoni i pomogła mu ją
zacisnąć. Frankowi stężały z bólu wszystkie mięśnie, lecz nie
zwolnił uścisku, nie przyznał się, że jest bliski szaleństwa.
Jenny najwyrazniej chciała mu pomóc, a on był zbyt uparty i
dumny, by nie przyjąć tego wyzwania. Nie chciał też, by
poszła sobie. Mimo bólu jej bliskość była słodka.
- Wiesz, jak ćwiczyć. Dziesięć minut co godzinę.
- A kto tu mnie do tego zmusi?
- Ja.
- Twoja opieka nade mną skończyła się z chwilą, kiedy
wyszedłem ze szpitala.
- Akurat. - Z zielonych oczu posypały się szmaragdowe
iskry. - Wyszedłeś, ale tylko pod warunkiem że będziesz nadal
ćwiczył. Gdybym tu dziś nie przyszła, doktor Wilding i tak by
mnie tu przysłał, bym sprawdziła, co się z tobą, do diabła,
dzieje.
Mimo woli usta zadrgały Frankowi z rozbawienia.
Westchnął z ulgą i w końcu zaczął się odprężać.
- Uważasz, że twardziel z ciebie?
- To sprawdz - rzuciła z uśmiechem, który szybko znikł z
jej twarzy.
- A jeżeli nie będę chciał współpracować?
- Myślę, że wolałbyś nie wiedzieć, jakie tortury mogę
zadawać opornym pacjentom.
Zachichotał na myśl o torturach, jakie ta kobieta potrafi
zadać, nawet o tym nie wiedząc. Miał od nich obolałe ciało.
- Naprawdę? - rzucił patrząc na jej soczyste usta.
- Chcesz mnie wypróbować?
- Panienko, zrobisz, co będziesz chciała, bo ci za to płacą.
- I mrugnął do niej, bo poczuł się o wiele lepiej, miał w sobie
więcej nadziei, nawet jeśli była bezpodstawna. - A co dostanę,
jak będę współpracował?
- Zabierzesz siÄ™ jeszcze ostrzej do pracy.
- Miałem na myśli coś bardziej intymnego.
- Oczywiście. - I odruchowo odsunęła się od niego lekko,
bo zorientowała się, że ich ciała przylegają do siebie!
Odsunęła się tylko odrobinę, lecz i tak był wściekły, że
pozbawiła go swojej bliskości.
- Skończysz tego ptaka i potem możemy porozmawiać -
oświadczyła.
- Rozmowa to akurat ostatnia rzecz, o jakÄ… mi chodzi -
rzucił, żeby nie było już wątpliwości, co zamierza.
Zarumieniła się, lecz spojrzała gniewnie.
- Szanowny panie - podparła się pod boki - jeżeli
doprowadzi pan ręce do tak świetnego stanu, jak swoje libido,
w krótkim czasie będzie pan we wspaniałej formie.
Nagle oboje naraz odwrócili się, bo od drzwi dobiegł ich
chichot. Stał w nich Tim. W jego oczach widać było
rozbawienie.
- Hej, braciszku, dlaczego tu mowa o libido? Myślałem, że
to tylko ja uganiam się za spódniczkami.
- Słuchaj, braciszku, przerwałeś mi rehabilitację - odparł
niezadowolony Frank.
- Aha, to jest rehabilitacja? Mogę się na nią zapisać? - I
mrugnął do Jenny, a ona też puściła do niego oko.
Frank miał ochotę udusić ich oboje z radości, bo dzięki
temu zapanowała o wiele luzniejsza atmosfera. Jeszcze kilka
chwil potyczek słownych, kilka zaczepek i chwyci Jenny w
ramiona, a potem może zaprowadzi do swojego ogromnego
samotnego łoża po przeciwnej stronie holu. Otis, który wciąż
na coś stawia i o coś się zakłada, na pewno by wygrał.
- Jeżeli nie wyniesiesz się stąd za kilka sekund, wygoni cię
stąd twoja własna złamana ręka - rzucił Frank żartobliwie.
- No dobra, posiedzcie sobie razem. Ja wychodzę. Miłej
zabawy - oświadczyła Jenny.
- Mówisz zupełnie tak jak nasza mama - zauważył Tim.
- Dziwisz się? Przecież zachowujecie się jak dwóch
pięcioletnich brzdąców. - I spojrzała na Franka groznie, jak
rehabilitantce przystało. - Pamiętasz? Dziesięć minut co
godzinÄ™. Zrozumiano?
- Myślałaś kiedyś o pracy w wojsku? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl