[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Koniecznie. Z pewnością będziemy miały sobie dużo do
powiedzenia.
Stół z napojami, gdzie stała Lily, śmiejąc się z czegoś, co
powiedział Grzeszny Hrabia, wyglądał bardzo kusząco.
 Przepraszam  odezwała się Fallon.  Czy chciałabyś,
żebym przyniosła& ?  Wciągnęła gwałtownie powietrze.
Dwie hrabiny obok niej przerwały rozmowę, patrząc, jak
Warrick zbliża się do nich na swoich długich nogach. Szedł do
niej. Nie wiedziała, co to znaczy i nie śmiała mieć nadziei.
Nie śmiała mu zaufać. Już raz to zrobiła i proszę, jak ją
zdradził.
 Fallon  powiedział Warrick. Boże, jak trudno jej było przy
nim oddychać  i myśleć czy stać. Cieszyła się, że szeroka
spódnica ukrywa drżenie jej kolan. Był taki wysoki, szeroki w
ramionach i miał twarz o tak wyrazistych rysach. A oczy, kiedy na
nią patrzył, sprawiały, że oblewało ją gorąco. Modliła się, żeby nie
zemdleć i nie paść do jego stóp, niczym jakaś głupia gęś.
Na sali zapanowała niesamowita cisza, kiedy zatrzymał się
przed nią. Orkiestra nie podjęła jeszcze kolejnej melodii i
większość gości obserwowała scenę między synem hrabiego a
kurtyzanÄ….
 Fallon.  Warrick wyciągnął do niej rękę, ale jakimś cudem
udało jej się zmusić nogi, żeby postąpiły o krok do tyłu. Nie
chciała, żeby jej dotknął. Wszystko z pewnością byłoby wtedy
stracone. Zmarszczył brwi, mylnie odczytując jej gest jako znak,
że już go nie chce. Pragnęła, żeby tak było rzeczywiście.
 Tak się cieszę, że tu jesteś.
Fallon zaśmiała się gorzko, wskazując stojącą nieco dalej
lady Edith.
 Okazujesz to w oryginalny sposób.
Ośmielił się okazać zmieszanie.
 Poszedłem po ciebie. Titus powiedział, że nie ma cię w
domu.
Teraz Fallon poczuła się zmieszana, ale zanim zdążyła
zapytać, co to znaczy, odezwała się lady Winthorpe:
 Warrick, jak możesz być taki niegrzeczny? Zostawiłeś lady
Edith samÄ….
 Nic jej nie będzie, mamo.  Znowu wyciągnął rękę i tym
razem Fallon nie cofnęła swojej.  Powinienem wcześniej pójść do
ciebie. Napisać wiadomość.
Ku swojemu przerażeniu Fallon poczuła łzy w oczach.
Zatrzepotała powiekami.
 Kiedy nie przyszedłeś&
 Wiem.  Zcisnął jej dłoń.  Nigdy więcej nie wątp w moją
miłość.
 Warrick!  krzyknęła lady Winthorpe.  Przestań
natychmiast. Nie mów czegoś, czego pózniej pożałujesz.
Warrick nie odwracał wzroku od Fallon.
 Ani trochę nie żałuję tego, co powiedziałem Fallon.
Kocham ją, mamo. Musisz to zaakceptować albo się mnie wyrzec.
 Ukląkł, wciąż trzymając jej dłoń w rękawiczce. W sali balowej
rozległy się szepty i westchnienia.  Fallon, czy uczynisz mi ten
zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
 Grajcie coś, durnie!  ktoś zawołał. Fallon pomyślała, że to
może jej przyszły teść.
Chwyciła rękę Warricka. Kochał ją. Naprawdę. Widziała to
na jego twarzy  marszczył lekko brwi, bojąc się, że odmówi; jego
dłoń drżała lekko w jej dłoniach. Warrick ją kocha. Jak mogła w to
zwątpić? Nigdy więcej.
 Tak  powiedziała.  Tak.
 Nie!  syknęła lady Winthorpe.  Nigdy jej nie uznam!
 Lavinio!  powiedziała ostrym tonem lady Sinclair.  Nie
mów czegoś, czego pózniej pożałujesz. Gdybyś dała dziewczynie
szansÄ™&
 Otwórzcie więcej szampana  krzyczał lord Winthorpe. 
Gdzie sÄ… lokaje?
Warrick wziął Fallon w ramiona. W jego ramionach była u
siebie. Kocha jÄ…. NaprawdÄ™ jÄ… kocha.
Korek od szampana wystrzelił z głośnym hukiem i Warrick
zesztywniał. Fallon także się przestraszyła, ale to trwało chwilę.
Ciało Warricka pozostało jednak napięte. Nikt nie musiał jej
mówić, co się stało.
 Warrick?  Cofnęła się, oczy miał zamglone, twarz bladą. 
Warrick. Nie teraz. Wszystko jest w porzÄ…dku. To tylko korek od
szampana.
 Co się dzieje?  zapytała lady Winthorpe.  Coś ty mu
zrobiła?
 Proszę zachować spokój  powiedziała Fallon, kładąc
pocieszająco dłoń na jej ramieniu.  Czy możemy go zabrać w
jakieÅ› spokojne miejsce?
 Dlaczego? Co to jest?
 Nie mogę go znalezć  odezwał się Warrick cichym,
dziwnie bezbarwnym głosem.  Nie ma go tutaj.
 Warrick. JesteÅ› w Londynie. JesteÅ› bezpieczny 
powiedziała Fallon cichym głosem.
 Nie ma go tutaj. Dobry Boże, ciała. Krew. Nie mogę, nie
mogę go znalezć!
Fallon uskoczyła na bok, kiedy Warrick sięgnął po pobliskie
krzesło. Odrzucił je na bok i przewrócił stół. Lokaj stanął mu na
drodze i Warrick uderzył go, wytrącając z ręki tacę z kieliszkami
do szampana.
Orkiestra zamilkła w pół taktu, jakaś kobieta krzyknęła.
To był on. Warrick w końcu zobaczył chłopca. Jego przedtem
jasne włosy lepiły się od zaschłej krwi, jego ciało tkwiło pod
stosem trupów. Warrick schylił się, odepchnął ciała i odkrył
chłopca.
Nie był martwy. Nie mógł być martwy. Tylko ranny, to
wszystko. Warrick wydobędzie go z tego piekła i zapewni
najlepszych medyków. Nie był martwy.
Odsunął ostatnie ciało i podniósł chłopca w ramionach. Był
taki lekki, chudy. To nie było jeszcze ciało mężczyzny, a co
dopiero żołnierza.
 Otwórz oczy, do diabła!  krzyknął Warrick, ocierając
policzek Edwarda z brudu,  Otwórz oczy!
Powieki Edwarda poruszyły się raz, dwa razy.
 Warrick!  wykrztusił.  Mówiłem, że dopadniemy tych
żabo&  Głowa opadła mu do tyłu, z ust trysnęła krew.
 Edward?  Chłopak nie poruszał się.  Edward?  Warrick
przytulił bezwładne ciało do piersi.  Proszę.  Nie był pewien, czy
zwraca siÄ™ do Boga, czy do Edwarda.  ProszÄ™.
Kolejny wybuch wstrząsnął polem bitwy, ziemia uciekła mu
spod nóg. Krzyczano: Odwrót!  ale Warrick ani drgnął. Wróg
zbliżał się, ale jego to nie obchodziło. Chciał zginąć. Zasługiwał,
żeby dołączyć do szeregów trupów leżących wokół.
Jego brat nie żył. Nie zdołał go ochronić.
Zawiódł w tym jedynym, co się dla niego liczyło.
 Warrick  ktoś go wołał. Zignorował głos, złożył ciało na
ziemi, chcąc się położyć obok niego. Umrą razem.  Warrick, wróć
do mnie. JesteÅ› w Londynie. JesteÅ› bezpieczny.
Nie był bezpieczny. Nigdy już nie będzie bezpieczny. Jego
świat zamienił się w nieustający koszmar i nie zdoła tego zmienić,
budząc się. Położył głowę na brudnej ziemi i zamknął oczy, żeby
zasnąć  umrzeć, żeby zasnąć, zasnąć&
 Warrick, proszÄ™.
Zamrugał.
 Fallon?
Nie mogło jej tu być. Nie należała do tego koszmaru.
 Przytomnieje. Może trochę brandy? Fallon?
 Warrick, jestem tutaj.
Zamrugał znowu, brandy paliła go w gardle. Fallon klęczała
przed nim. Była taka piękna. Doskonała.
 Zostawiłem go  wychrypiał.  Nie miałem wyboru.
 W porzÄ…dku. JesteÅ› w domu. Bezpieczny.
 Nie, nie rozumiesz. Zostawiłem Edwarda na polu bitwy.
Zostawiłem go na pastwę sępom i złodziejom. Zostawiłem go
wśród trupów.
Ktoś wciągnął ostro powietrze, ale nie mógł odwrócić
wzroku od Fallon, żeby zobaczyć kto to.
 Zrobiłeś to, co musiałeś  powiedziała Fallon.  Już po
wszystkim.
Patrząc w jej ciemne oczy, niemal w to wierzył.
 Próbowałem go wyciągnąć.  Chwycił Fallon za ręce;
drżały. A może to jego własne ręce?  Niosłem go tak daleko, jak
zdołałem, ale Francuzi podchodzili coraz bliżej. Wolałbym umrzeć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl