[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siebie, zapisuje na kartce i zanudza wszystkich pytaniami, co ma powiedzieć
doktorowi, żeby w sobotę otrzymać przepustkę.
- Mam murowane typy - mówi Janek. - Muszę pojechać. Nie mogę im
zostawić tych pieniędzy!
- Uważaj, żebyś nie musiał piechotą wracać do Otwocka - żartowałem. -
Widziałem już takich, co chcieli zniszczyć wyścigi. Kończyli w kryminale. -
Przywiozę pełny kapelusz forsy.
- Zobaczymy tÄ™ forsÄ™!
Janek ma rozklekotane serce. Doktor powiedział mu, jak ma się
zachowywać i co robić, żeby doprowadzić serce do lepszego stanu. Między innymi
wskazaniami było też takie, że nie wolno się denerwować, bo może się to dla niego
zle skończyć.
W sobotę Janek czarował doktora, jakie to on ma ważne sprawy w
Warszawie. Doktor długo klarował - że jeszcze kilka tygodni nie wolno mu jezdzić do
Warszawy, bo to będzie z dużą szkodą dla jego zdrowia, ale Janek był nieustępliwy i
wreszcie lekarz zgodził się dać przepustkę.
- Gdzie ten kapelusz pieniędzy? - wołamy, gdy Janek w poniedziałek rano
wrócił z przepustki. - Po twojej minie doskonale widać, ile wygrałeś. - Przegrałem,
cholera. Gdybym postawił tak, jak zaplanowałem, to bym wygrał... Spotkałem kolegę
i ten tak mi głowę zbajerował, że postawiłem tak, jak mi radził, i przegrałem. Ale to
nic. W sobotę odbiję wszystko i dobra wódka jeszcze będzie.
Przy obchodzie doktor sprawdził Jankowi tętno, pokiwał głową i powiedział:
- Widzi .pan, znów z sercem zle. A już tak ładnie biło. Zadowolony byłem z
poprawy i wszystko na nic. Niech mnie pan więcej o przepustkę nie prosi, bo nie
dam. Jak przyjdzie czas, to przyjdę na obchód i sam wręczę panu przepustkę na dwa
dni.
Przez cały tydzień Janek ,.modlił się nad programami. W piątek chodził
podniecony. Postanowił urwać się bez przepustki. Nie jadł obiadu. Wyjechał
wcześnie, żeby zdążyć na pierwszą gonitwę, po której obiecywał sobie zgarnięcie
dużej gotówki.
Po południu przyszła oddziałowa.
- A ten gdzie jest? - zapytała, pokazując na łóżko Janka.
- Poszedł do dentystki - pada spokojna odpowiedz. Uwierzyła. Wieczorem
wrócił zgnębiony Janek.
- Gdzie forsa? - pytamy.
- Będzie forsa. To jest tak, że kilka razy się przegrywa, ale jak zachapię to
za wszystkie czasy.
Janek wyszukał wspólnika od wyścigów. Taki sam wariat na tym punkcie jak
Janek. W niedzielę urywa się ten drugi, któremu Janek daje forsę i karteczkę z
typami. Znów przegrał.
W poniedziałek doktor dziwił się, że serce telepie .
- Co pan w niedzielę robi, że w poniedziałek z sercem jest zawsze gorzej?
Obserwuję to od kilku tygodni. Czwartek, piątek, sobota - tętno z każdym dniem
równiejsze i spokojniejsze, a w poniedziałek wysiada.
- Nic nie robiÄ™ -odpowiada Janek z minÄ… niewiniÄ…tka. - Wszystko robiÄ™ tak
samo, jak w każdym innym dniu.
Gdy doktor wyszedł, wszyscy wsiedliśmy na Janka.
- Więcej na tor nie pojedziesz. Dorosły chłop, a taki głupi. Któregoś dnia
może się to skończyć katastrofą. Przejmiesz się przegraną i serce klapnie. Tyle ludzi
żyje bez wyścigów, to i ty też jeden sezon możesz przeżyć. Nie będziemy ukrywali
twoich ucieczek. Nie chcemy brać udziału w twoim samobójstwie. Chcesz, uciekaj,
ale nas. nie proś o pomoc. Właściwie to powinniśmy powiedzieć doktorowi o twoim
końskim nałogu. Wtedy cię przypilnują tak, że więcej na tor nie pojedziesz.
W tym tygodniu Janek nie był na torze, dał tylko wspólnikowi pieniądze,
żeby ten za niego postawił.
W następnym tygodniu już od środy Janek chodził zdenerwowany. Studiował
programy wyścigowe, mówił do siebie; zapisywał i jak zwykle zastanawiał się
głośno, czy prosić o przepustkę, czy też jechać na dziko .
- Jak poproszę o przepustkę - mówił- a doktor odmówi, wtedy nie będę mógł
się urwać, bo doktor każe pielęgniarce pilnować mnie. Jak wyjadę bez przepustki, to
mogę wpaść . Muszę być na torze w sobotę i niedzielę. Będą takie gonitwy, na
których wygram worek pieniędzy. Nikomu nie mogę dać pieniędzy, bo dopiero na
miejscu będę decydował, na jakie konie postawić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]