[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zupełnie niezle sobie radził w tych warunkach.
- Poprosiłem rodziców, żeby wyszli z nami coś zjeść i
podsunąłem im myśl, by do ciebie zadzwonili - ciągnął dalej.
Patrzył na nią z jeszcze większą wściekłością. - Kategorycznie
odrzuciłaś moje zaproszenie, ale nigdy nie przyszłoby mi do
głowy, że możesz odmówić własnej matce. Czy sądzisz, po
tych trzech tygodniach unikania mnie, że nie dostałem za
swoje? Czy uważasz, że twoi rodzice nie są zmartwieni twoim
zachowaniem?
- Jak to moim" zachowaniem? - nagle jej gniew
przewyższył nawet jego furię. - Przecież to ty nie chcesz mnie
widzieć - krzyknęła. - Czy powiedziałeś im to? Jak okazało
się, że nie odpowiada ci moja wizja starszego brata, zacząłeś
unikać mnie jak zarazy. Obudziłam się wtedy rano, a ciebie
już nie było. Jak myślisz, jak mogłam się czuć, tłumacząc
rodzicom, dlaczego nie ma ciÄ™ w domu i nie witasz ich, gdy
wracajÄ… od Keitha?
- Wybrałem się do motelu na noc, a potem spędziłem
dzień nad rzeką. Musiałem wiele rzeczy przemyśleć i nie
potrzebowałem do tego twojej pomocy.
- I do jakich konkluzji doszedłeś, Brent? Czy
zdecydowałeś, że nie będziesz mógł zaufać sobie samemu w
moim towarzystwie?
Nie odpowiedział na jej słowa, ale jego spojrzenie było
bardzo wymowne. Obrócił się w tył i wielkimi krokami ruszył
do wyjścia. Podniosła się i spróbowała przywołać go z
powrotem. Odchodził, całkowicie rozczarowany fałszywą
opinią, jaką sobie o niej wytworzył tego wieczora, a ona nie
mogła go za to winić. Ale nie miał też prawa skwapliwie
przyjmować najgorszej dla niej wersji, zdecydowała i zacięła
siÄ™ w dumnym milczeniu.
To ona miała powody się skarżyć i byłaby wściekła,
gdyby musiała prosić o zrozumienie. Niech sobie idzie,
krzyżyk na drogę. Wróci na przyjęcie, na którym przecież w
ogóle nie miała ochoty być, a on będzie musiał się z tym
pogodzić. Być może zresztą ten rudy Don nie był taki zły. Ze
smutkiem spoglądała w dół, kiedy usłyszała metaliczny zgrzyt
zamykanej zasuwki. Przestraszona obejrzała się do tyłu i jej
spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Brenta. Zbliżał się
do niej powoli. Poczuła, że jej wargi są zupełnie suche. On
milczał i jak w zwolnionym filmie jego ręką wyciągnęła się,
by wyłączyć w saloniku górne światło. Ciemną sypialnię
wypełniły miękkie cienie, tworząc atmosferę zmysłowej
intymności. Martwiłem się o ciebie, wiesz? - szepnął,
rozpinając guziki koszuli. Nie mogła powstrzymać się od
ukradkowych spojrzeń na ciemne, kręcone włosy na piersiach
odsłaniane przez jego zręczne palce.
- Ja... ja zawsze dotąd starałam się unikać przyjęć u
Shirley...
Była to żałośnie słaba próba wytłumaczenia się, ale nie
mogła wydusić z siebie nic więcej. Jej oddech stawał się coraz
cięższy i cięższy wraz z każdym rozpinanym guzikiem, a
kiedy Brent wreszcie zaczął zdejmować koszulę,
rozbrzmiewał w jej uszach jak sapanie lokomotywy.
- NaprawdÄ™?
Była jak zahipnotyzowana, z trudnością przełykała ślinę.
Usłyszała głuchy odgłos zrzucanego na dywan buta - najpierw
jednego, potem drugiego. Wpatrywała się bezmyślnie w
zmierzwione włosy na jego głowie, a on pochylił się, żeby
zdjąć skarpetki.
- C - co ty chcesz zrobić Brent?
- Ty lubisz mężczyzn... bez zahamowań, - czy jak
powiedziałaś, mniej powściągliwych - mruknął Brent z ironią.
- Nie mogę sobie darować, że mój obraz tak wyblakł. Nie
mogę cię przecież rozczarować.
Wyprostował się i błękit jego oczu zdawał się płonąć,
kiedy mierzył wzrokiem jej zesztywniałe członki. Jego
spojrzenie prześlizgiwało się powoli po każdym centymetrze
jej ciała paląc jak dotyk. Chciała, żeby jej pragnął, ale nie w
ten sposób. Boże, nie w ten sposób!
- Znienawidzisz siebie - jęknęła, krzyżując ręce na
piersiach w obronnym geście. Znienawidzisz... mnie.
- Już siebie nienawidzę, a nigdy nie będę mógł
znienawidzić ciebie.
Patrząc jej głęboko w oczy, rozpinał pasek u spodni.
Mimo jej smutku i jego słów był zdecydowany. Usłyszała jak
rozpina zamek błyskawiczny i rzuciła ukradkowe spojrzenie
na jego płaski brzuch i mocne, wąskie biodra.
- Spójrz na mnie, Joy - wyszeptał, a w jego głosie było
wezwanie, któremu nie była w stanie się oprzeć. - Jeśli tego
dla nas chcesz, to ty powinnaś dokonać ostatecznego wyboru.
Jego złotawego koloru ciało z pięknie wyrzezbioną
muskulaturą wywołało w niej przemożną chęć dotknięcia go.
Jej spojrzenie chciwie przesunęło się po miękkich czarnych
włosach na jego piersi i powędrowało niżej, gdzie zwężały się
one na żołądku i znów rozszerzały nad złączeniem ud. Tu jej
wzrok zatrzymał się na jego męskości, gładkiej, twardej i
nabrzmiałej z pożądania. Zaschło jej w ustach, zaczerpnęła
głęboko powierza, zupełnie nie wiedząc, co się z nią dzieje.
- Mógłbym zabić tego faceta, kiedy położył na tobie łapy.
Odetchnęła powoli.
- To mnie chciałeś udusić.
- Tylko przez chwilÄ™.
- Wciąż jesteś na mnie wściekły.
Ich spojrzenia spotkały się. - Jeśli jestem wciąż wściekły,
to na siebie.
- O co ci chodzi? - szepnęła głosem łamiącym się ze
wzruszenia. - Czy próbujesz znowu dawać mi nauczkę?
- Po tym, co się wydarzyło? - powiedział ze smutkiem.
- Dlaczego przyszedłeś tu dziś wieczorem?
Wahał się wpatrując się w jej usta. - Powiedziałem sobie,
że muszę cię zobaczyć, żeby się upewnić, że dobrze się
czujesz.
Nagle roześmiał się gorzko, a jego twarz wykrzywił
grymas. Nie mogła jednak odwrócić od niego wzroku.
Fascynowały ją jego nagość i podniecenie. Czuła, że jej wola
słabnie. On sam zdawał się nie zwracać uwagi na swoją
nagość, jakby był to dla niego stan naturalny. Nic dziwnego,
ma bogate doświadczenia, pomyślała z nagłą złością.
- Okłamuję samego siebie!
- C - co? - gwałtowność tych słów oderwała ją od
przesyconych zazdrością myśli. Brent zacisnął pięści. -
Umieram z pragnienia kochania siÄ™ z tobÄ…!
Wciągnęła powietrze, czując palący ją wewnętrzny ból.
On również nie był już w stanie uciec przed swym
pożądaniem! Miał rację, mówiąc, że rozpalali się nawzajem.
Teraz wymykało się ono spod kontroli, paląc wszystko na
swojej drodze. Ich dawne stosunki spłonęły doszczętnie i
raptem uświadomiła sobie, jak szaleńczo pragnie zbudować
przyszłość z popiołów przyszłość z Brentem!
- Chcesz mnie jeszcze, kochanie?
Przysunął się bliżej, naciskając kolanem materac jej
wąskiego łóżka.
- Tak - westchnęła - o, tak!
Rozdział 5
Było to tylko jedno słowo, ale zawierało w sobie całą jej
tęsknotę. Joy patrzyła zafascynowana, jak jej ręka opuszcza
się powoli, po ciele Brenta. Brent zesztywniał kiedy doszła do
pępka, a jego oddech rozbrzmiewał nienaturalnie głośno w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]