[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ku do samej siebie. I rozumiesz, jeżeli pojadę do tego rozwalającego się budynku ko-
munalnego...  wyciągnęła rękę i zaczęła bawić się guzikiem jego koszuli. Odpinała go
wolnymi, leniwymi ruchami.  Nie ośmielę się iść, ponieważ androidy nie są lojalne
wobec siebie i wiem, że ta przeklęta Pris Stratton zniszczy mnie i zajmie moje miejsce.
Rozumiesz? Zdejmij marynarkÄ™.
 Po co?
 %7łebyśmy mogli pójść do łóżka  powiedziała Rachel.
 Kupiłem czarną kozę nubijską  rzekł Rick.  Muszę usunąć jeszcze trzy and-
ki. Muszę wykonać zadanie i wrócić do domu, do mojej żony.  Wstał, obszedł łóżko,
kierując się do stolika, na którym stała butelka burbona. Uważnie nalał sobie kolejne-
go drinka i zauważył, że trzęsą mu się ręce. Zapewne z powodu zmęczenia. Uświadomił
sobie, że oboje są wykończeni. Zbyt wyczerpani, aby polować na trzy andki. I to te naj-
gorsze z całej ósemki.
Kiedy tak stał, uświadomił sobie nagle, że ogarnął go nie dający się przezwyciężyć lęk
przed głównym androidem. Wszystko sprowadzało się do Baty ego  od samego po-
czątku. Do tej pory napotykał i usuwał stopniowo coraz grozniejsze wcielenia Baty ego.
A teraz przyszła pora na niego samego. Czuł, jak narasta w nim lęk. Coraz silniejszy od
chwili, gdy pozwolił mu dotrzeć do swojej świadomości.
 Nie mogę teraz iść bez ciebie  powiedział do Rachel.  Nie mogę nawet stąd
wyjść. Polokov polował na mnie, Garland na dobrą sprawę tak samo.
126
 Myślisz, że Roy Baty też będzie cię szukał?  Odstawiła pustą szklankę, pochyli-
ła się lekko do przodu i sięgnąwszy rękami za plecy, odpięła stanik. Zsunęła go zgrabnie
i siedziała teraz kołysząc się i uśmiechając.  W mojej torebce  powiedziała  mam
urządzenie produkowane przez nasze automatyczne fabryki na Marsie jako środek za-
bez...  Skrzywiła się.  Zrodek zabezpieczający w czasie standardowych badań kon-
trolnych andka. Wyjmij je. Przypomina ostrygÄ™.
Zaczął grzebać w jej torbie. Podobnie jak prawdziwa kobieta, Rachel również miała
w niej mnóstwo wszelkich najprzeróżniejszych przedmiotów. Poszukiwania zdawały się
przeciągać w nieskończoność.
W tym samym czasie Rachel zrzuciła buty i rozpięła szorty. Zsunęła je i stojąc na jed-
nej nodze odrzuciła stopą w drugi koniec pokoju. Potem upadła na łóżko, sięgnęła po
szklankę, ale tylko potrąciła ją i zrzuciła na dywan.  Cholera  powiedziała i niepew-
nie podniosła się z łóżka. Stała w samych figach i przyglądała mu się, jak szpera w jej to-
rebce. Potem bardzo ostrożnie odwinęła kołdrę, położyła się i przykryła.
 Czy to to?  WyjÄ…Å‚ metalowÄ… kulÄ™ ze sterczÄ…cym z niej przyciskiem.
 Wprowadza androidy w stan katalepsji  powiedziała Rachel z zamkniętymi
oczyma.  Na kilka sekund. Zawiesza oddychanie. Twoje również, ale ludzie przez taki
czas mogą działać nie oddychając. Natomiast nerw błędny androida...
 Wiem.  Wyprostował się.  System nerwowy androida nie potrafi się elastycz-
nie włączać i wyłączać. Ale powiedziałaś, że to działa nie dłużej niż pięć czy sześć se-
kund.
 Wystarczy  mruknęła Rachel  żeby ocalić ci życie. A więc...  Ocknęła się
i usiadła na łóżku.  Jeżeli Roy Baty się tu pojawi, możesz trzymać to urządzenie w rę-
ku i nacisnąć guzik. A kiedy Roy Baty znieruchomieje, krew przestanie dostarczać tlen
i komórki mózgowe zaczną się mu rozkładać, będziesz mógł go zabić ze swojego bla-
stera.
 Masz pistolet laserowy w torebce  powiedział.
 Atrapa. Androidy...  Ziewnęła. Znowu miała zamknięte oczy.  Nie mają pra-
wa nosić laserów.
Podszedł do łóżka.
Wiercąc się w pościeli Rachel zdołała wreszcie przewrócić się na brzuch i wtuliła
twarz w poszwę kołdry.  To czyste, szlachetne, dziewicze łoże  oznajmiła.  Jedy-
nie czysta, szlachetna dziewczyna, która...  zamyśliła się.  Androidy nie mogą mieć
dzieci  powiedziała.  Czy nie szkoda?
Skończył ją rozbierać. Odsłonił blade, chłodne uda.
 Czy nie szkoda?  powtórzyła Rachel.  Właściwie nie wiem. Trudno mi usta-
lić. Co się czuje, jeżeli ma się dziecko? Co się czuje, jeżeli już o tym mowa, kiedy jest
się rodzonym? My się nie rodzimy, nie dorastamy. Zamiast umierać z powodu choro-
127
by czy starości zużywamy się jak mrówki. Znowu mrówki. Tym właściwie jesteśmy. Nie
ty, mówię o sobie. Pokryte chityną, działające na podstawie odruchu maszyny, które na
dobrą sprawę wcale nie żyją.  Obróciła głowę na bok i oświadczyła głośno:  Ja nie
żyję! Nie idziesz do łóżka z kobietą. Ale nie bądz rozczarowany, dobrze? Czy kiedykol-
wiek kochałeś się już z androidem?
 Nie  odparł zdejmując krawat i koszulę.
 Wiem... to znaczy słyszałam... że nie ma z tym problemów, jeżeli nie myślisz zbyt
wiele. Ale jeżeli to zrobisz, jeżeli zaczniesz się nad tym zastanawiać  nic z tego nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl