[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowami i zaczęli rozmawiać z Maćkiem w jakimś dziwnym języku.
- Amcharski - mruknÄ…Å‚ szef.
Najwidoczniej targowali się o cenę zwierząt bowiem nasz młody przyjaciel co chwila
zrywał się na równe nogi, łapał za głowę aby widocznie podkreślić zdumienie niskimi
stawkami, wywracał kieszenie, w pewnym momencie zdarł z siebie bluzę i cisnął im
pod nogi. Wprawdzie nie rozumieliśmy co mówią ale przesłanie było dla nas jasne -
 zabierzcie krwiopijcy ostatnią koszulę . Niebawem rozmowy weszły w spokojniejszą
fazę. Na podłodze pojawiła się gazeta z kursami walut oraz japoński kalkulator na
baterie.
- I co o tym sÄ…dzisz? - zagadnÄ…Å‚ Pan Tomasz.
- Dedukuję, \e on ju\ wcześniej się tym zajmował. Teraz ustalają cenę zwierząt -
wyjaśniłem. - Chyba zapłacą mu jakąś obcą walutą bo coś sporo przelicza.
Wreszcie targ zakończył się. Uścisnęli sobie dłonie. Młodszy z mnichów wysupłał
spomiędzy szat krótki skórzany tubus i napisał coś na kartce, którą następnie wręczył
Maćkowi. Ten ukrył ją troskliwie w kieszeni.
- No có\, panowie - powiedział zwracając się w naszą stronę. - Pora ruszać dalej.
- Sprzedałeś? - zaciekawiłem się.
Kiwnął powa\nie głową.
- Sprzedałem - powiedział. - Dostałem asygnatę do jednego z pobliskich klasztorów,
tam otrzymam pieniądze. Na razie czas nagli. Dziś musimy zrobić około dwudziestu
kilometrów po górach aby opuścić strefę przyfrontową.
Podszedł do naszych autostopowiczów i dłu\szą chwilę rozmawiał z nimi po czym
wręczył ka\demu trochę banknotów.
- Zostają na razie do opieki przy zwierzętach, pózniej gdy trochę się uspokoi pojadą
na południe i przejdą przez granicę.
- Tak bez paszportów? - zdziwiłem się.
- A nam były wczoraj w nocy potrzebne? - roześmiał się. - Jakoś sobie poradzą. Po
to, między innymi, dałem im trochę pieniędzy. Zabraliśmy plecaki i po\egnawszy się z
mnichami wyszliśmy z jaskini. Koło strumyka pasły się dwa piękne konie.
- Nie chcieli sprzedać - westchnął Maciek. - Tak więc trzeba będzie drałować na
piechotÄ™.
Ruszyliśmy wąską ście\ką wzdłu\ strumienia. Na szczęście przyświecał księ\yc, więc
było dość jasno.
- Opowiedz coś o historii Etiopii - zachęcił mnie szef.
- Có\ - powiedziałem - Niewiele wiem. Owszem na wykładach z teorii wojskowości
omawialiśmy historię ró\nych krajów, ale o Etiopii wiem tylko tyle, \e w latach
6 1
trzydziestych opanowali ją Włosi. W ich rękach była wówczas część Somalii i Erytrea.
Po kilku latach wojny zostali wyparci przez Etiopczyków, zdaje się uzbrojonych w
maczety.
- Ta część historii najmniej mnie akurat interesuje - westchnął szef.
- Historia Etiopii jest bardzo długa - odezwał się Maciek. - Powa\ne badania
archeologiczne na du\ą skalę nie były tu prowadzone ale na południu tego kraju
znajduje się dolina rzeki Omo, gdzie odnaleziono ślady najdawniejszych hominidów z
gatunku australopitecus afaranenzis i australopitecus africanus. Mo\na więc powiedzieć,
\e Etiopia jest najstarszym państwem na świecie. Ludzie \yją tu od co najmniej kilku
milionów lat...
- Hmm - powiedział szef. - Państwo to organizacja. Australopiteki nie miały
zapewne swojego władcy... To łatwo powiedzieć, człowiek pochodzi od małpy.
Najnowsze badania genetyczne podwa\ajÄ… trochÄ™ to twierdzenie.
- To znaczy? - zainteresował się Maciek. - Słabo znam teorie o pochodzeniu
człowieka...
- Dotąd uwa\ano, \e najstarszą formą praludzką był australopitecus. W toku kilku
milionów lat ewolucji przechodził przez ró\ne stadia rozwoju. Dotąd odnotowano pięć
ró\nych gatunków tych istot. W końcowym okresie były dwa gatunki. Australopitecus
robustus i boisei. Ten drugi został wytępiony... Potem na bazie robustusa pojawił się
pitecantropus, z niego wykształcił się homo erectus - czyli człowiek wyprostowany. Ten
poprzez kilka słabo znanych stadiów rozwojowych przekształcił się stopniowo w
neandertalczyka czyli jak to mówią uczeni homo sapiens neandertalenzis, a z niego
powstaliśmy my, ludzie rozumni - homo sapiens sapiens.
- Były jeszcze inne gatunki przedludzkie - wtrąciłem. sineantropus w Chinach, oraz
gigantopitecus na Jawie.
- I od tego z Chin pochodzą Chińczycy? - zaciekawił się Maciek.
- Nie. Tamte formy wymarły.
- A ten gigantopitecus?
- To bardzo ciekawy problem naukowy - powiedziałem. - Na Jawie w latach
dwudziestych znaleziono fragmenty szczęk i kości. Na ich podstawie zrekonstruowano
coś zdumiewającego. Wyobraz sobie giganta wysokiego na prawie trzy i pół metra.
- Fascynujące - mruknął Maciek. - Wyglądał jak człowiek czy bardziej małpowato?
- Wygląd i proporcje miał niemal ludzkie - wyjaśniłem. - Oczywiście mógł być
pokryty futrem...
- I dlaczego wyginął? Przecie\ przy takiej wielkości... U\ywał narzędzi?
- Prawdopodobnie tak. Znaleziono tam pięściaki, które nam trudno byłoby utrzymać
w ręce.
- Skoro posiadał jakiś tam rozum i robił narzędzia to przy takim wzroście mógł
sobie bez problemu radzić z ka\dym przeciwnikiem - zauwa\ył Maciek. Tygrysa mógł
wsadzić jak kociaka pod pachę...
- Du\y wzrost to nie wszystko - powiedziałem. - Widzisz, nie da się wykluczyć, \e
wyginęli z głodu. Pomyśl sobie ile taki musiał jeść... Zaobserwowano, \e im ktoś
większy tym ma większe problemy w razie głodu. W obozach koncentracyjnych
umierali jako pierwsi więzniowie wysocy. Drobni radzili sobie lepiej. Podobnie w
6 2
d\ungli. Mali australopitecy zadowalali siÄ™ jednÄ… upolowanÄ… jaszczurkÄ…. A taki gigant
musiał codziennie napychać solidnie kałdun.
- Gdy Scott wyruszył na biegun południowy zabrał ze sobą grupę polarników.
Wybrał najsilniejszych, atletycznej budowy, wysokich. Podczas odwrotu okazało się, \e
potrzebują zwiększonych racji \ywnościowych. Po prostu ich organizmy więcej spalały.
Zginęli wszyscy...
- Mówił pan coś o badaniach genetycznych - przypomniał Maciek.
- Właśnie - kiwnął głową szef. - Człowiek i szympans ró\nią się zaledwie około
0,4% genów.
- To niewiele - mruknął nasz przyjaciel. - A jaka była ró\nica między nami, a
australopitekami?
- Około 2%. Tak więc bardziej prawdopodobne jest, \e pochodzimy od szympansów
ni\ od tamtych małpoludów.
- Równie du\e są ró\nice oddzielające nas od pitekantropów - dodałem.
- A neandertalczycy? - zaciekawił się.
- Ró\nice między nami, a nimi były na tyle niewielkie, \e prawdopodobnie mogli
się krzy\ować z homo sapiens - powiedział szef. - Nie wiadomo czy potomstwo było
płodne, ale być mo\e niedobitki zostały zasymilowane i wchłonięte. Swojego czasu
profesor Jerzy Gąssowski z Warszawy twierdził, \e na dworcu w Ostrowcu
Zwiętokrzyskim widział prawdziwego, rasowego neandertalczyka. Prawdopodobnie
wystąpiły u kogoś cechy recesywne... śałował, \e nie zaprosił go na badania... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl