[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nawet zakładając, że masz rację, budowanie na nieprawdzie nie daje zbyt wielu
szans na przetrwanie, kiedy prawda wyjdzie na jaw. Przecież uniemożliwiam jej kontakty
z własnym dzieckiem. Gdyby sytuacja była odwrotna, uznałbym to za niewybaczalne.
- Postępujesz zgodnie z zaleceniem lekarza.
- Nie do końca, a czasami mam ochotę całkowicie zignorować jego rady.
- To dlaczego tego nie robisz?
- Boję się o nią. Oboje wiemy, że poczucie własnej wartości nie jest jej najmoc-
niejszą stroną. Ale już mi brakuje cierpliwości.
Giuliana współczująco dotknęła jego ramienia.
- Na pewno postępujesz słusznie. Maeve wygląda kwitnąco.
- Teraz - odparł. - Kto wie, co będzie, jak odzyska pamięć.
Torując sobie drogę poprzez tłum, Edmondo poprowadził Maeve do stolika i z kur-
tuazją odsunął dla niej krzesło.
R
L
T
- Bardzo proszę, kochanie. Sadzam cię przy sobie, żebyśmy się mogli od nowa po-
znawać.
- Ja - oznajmił Lorenzo, zajmując miejsce z jej drugiej strony - mam takie same
zamiary.
- Bardzo mi pochlebiacie - odpowiedziała, próbując nie zdradzić, jak bardzo jest
stremowana. - Gdzie Dario?
- Zabawia naszych gości - poinformowała ją Celeste wyniośle. - Jego pozycja wy-
maga, by nie zaniedbywał swoich obowiązków.
- Obawiam się, że te zaniedbania to moja wina, pani Costanzo.
- Wszyscy znamy przyczynę, kochanie. - Edmondo uspokajająco poklepał ją po
dłoni. - Dario ma przede wszystkim zobowiązania w stosunku do ciebie jako swojej żo-
ny. Wszyscy to rozumiemy.
Wszyscy oprócz Celeste, pomyślała, złorzecząc Dariowi, który najpierw nakłonił ją
do udziału w tym wydarzeniu, a potem zostawił na pastwę swojej bezdusznej matki.
Lorenzo musiał odczytać odczucia Maeve, bo pochylił się do niej i szepnął:
- Nie przejmuj się, Celeste. Musi sobie pogadać.
Dario podszedł z tyłu i musnął palcami odsłoniętą skórę na karku Maeve.
- Przepraszam, że zostawiłem cię samą. Jak sobie radzisz?
- Wolę, żebyś był blisko - odpowiedziała, czując, jak jej niepokój rozpływa się w
cieple jego dotyku.
- Będę tu cały czas - obiecał, zajmując miejsce pomiędzy matką a siostrą.
Kelner zaczął nalewać wino, a kiedy wszystkie kieliszki zostały już napełnione,
Edmondo wstał i zwrócił łagodny wzrok na Maeve.
- Ten dzień - zaczął - miał zawsze dla mnie szczególne znaczenie jako dzień uro-
dzin mojego dziadka. Byłem i jestem dumny z niego i jego wysiłków włożonych w po-
prawę losu tych, którzy mieli mniej szczęścia niż on. I wciąż jestem dumny z tego, że
moje dzieci kontynuują nasze dzieło. Dzisiejszego wieczoru chciałem was prosić, byście
zechcieli wznieść ze mną toast za bardzo wyjątkową młodą osobę. Za ciebie, Maeve, i
twoje pełne wyzdrowienie. Tęskniliśmy za tobą, kochanie.
R
L
T
Maeve wiedziała, że jej teść miał dobre intencje, ale wcale nie pragnęła skupiać na
sobie powszechnego zainteresowania. Zakłopotana do granic zerknęła na Daria, niemo
błagając o pomoc.
Odpowiedział jej uspokajającym spojrzeniem, a z jego szarych oczu wyczytała, że
nie jest sama i razem przetrwają wszystkie niespodzianki, jakie mógł jeszcze przynieść
wieczór. Dzięki niemu odetchnęła pełną piersią i rozprostowała zaciśnięte na kolanach
dłonie. Dzięki niemu zdołała odpowiedzieć Edmondowi uśmiechem, wypowiedzieć kilka
słów podziękowania i zlekceważyć niechętną reakcję Celeste.
Edmondo usiadł z powrotem i znów zabrzmiały rozmowy, dopóki nie podano
pierwszej przekąski - szynki parmeńskiej z melonem. Następnie pojawił się delikatny bu-
lion z kury, sałatka z karczocha z kaparami, krewetki na liściach endywii, a w końcu wy-
śmienity sorbet z bazylii i limonki.
Maeve radziła sobie doskonale, pomimo że Celeste śledziła każdy jej ruch, czyha-
jąc na ewentualne potknięcie. Bardzo pomocna była świadomość obecności Daria, jego
częste spojrzenia i porozumiewawcze uśmiechy tak mocno przesycone erotyczną obiet-
nicą, że prawie pozwoliły jej zapomnieć o nieskrywanej wrogości Celeste.
W międzyczasie Dario zaprosił ją do tańca i niemal rozpłynęła się w jego ramio-
nach, gdy przepiękna suknia unosiła się wokół niej jak poranna mgiełka, i całkowicie za-
gubiła się w zapachu jego wody po goleniu i cudownym wsparciu jego mocarnego ciała.
Z jednej strony pragnęła, by wieczór się nigdy nie skończył, z drugiej marzyła, by się już
znalezli sami w domu.
Dario muskał wargami jej czoło, przytulał ją mocno i powtarzał, jak bardzo jest z
niej dumny i jaka jest piękna. A kiedy przygaszono światło i muzyka zwolniła zmysłowo,
przyciągnął ją bliżej i szeptał do ucha jeszcze inne rzeczy. Szokujące, seksowne, przej-
mujÄ…ce erotycznym dreszczem, przeznaczone tylko dla jej uszu.
Kompletnie nieobecna duchem, wracając do stołu, nie wiedzieć jak potrąciła kieli-
szek z winem należący do Lorenza. W jednej chwili na jej pięknej sukni wykwitła ciem-
nopurpurowa plama.
- Och! - wykrzyknęła, próbując bezskutecznie powstrzymać wciąż sączącą się na
kolana strużkę wina. - Lorenzo, tak mi przykro.
R
L
T
- To ja przepraszam - odpowiedział z kurtuazją.
W jednej chwili zapanowało pandemonium. Dario zażądał od kelnera, żeby napra-
wił sytuację nie do naprawienia. Edmondo grzecznie tłumaczył, że takie rzeczy się zda-
rzają i nie trzeba nikogo obwiniać. Lorenzo usprawiedliwiał się niepotrzebnie. A nagłe
poruszenie zwróciło na nich uwagę innych gości.
Maeve skuliła się w sobie i chętnie zapadłaby się pod ziemię. Pospiesznie wymam-
rotała przeprosiny i umknęła.
Wystrój damskiej łazienki, przepełnionej zapachem gardenii, dorównywał wystro-
jowi sali balowej. Niskie, białe skórzane siedziska na cienkich nóżkach stały przed mar-
murową toaletką zwieńczoną lustrem. Niestety, suknia była nieodwołalnie zniszczona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl