[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nawet nie chcę myśleć, co ona może robić... Dziękuję ci,
Lauro, masz prawdziwy talent, jeśli chodzi o nieznośne
nastolatki.
Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy do Aleksandra
zadzwoniła siostra, by powiadomić go, że zgłosiła się do niej
Katie i alarm można odwołać.
101
RS
- Dzięki Bogu! - powiedział z ulgą, gdy odłożył słuchawkę. -
Teraz mogę cię już porwać na kolację.
- I nie zaczekasz, aż Katie do ciebie zadzwoni?
- Nie, nie mam zamiaru poświęcić całego wieczoru na
martwienie się o moją uroczą siostrzenicę. - Wyjął jej z ręki
komórkę, wyłączył ją i wsunął do swojej kieszeni. - I nie pozwolę
także, by tobie coś jeszcze zakłóciło dzisiejszy wieczór. Czy
powiedziałem ci już, że wyglądasz oszałamiająco pięknie?
- Jeszcze nie. - Uśmiechnęła się do niego zalotnie.
Ujął jej dłonie i przycisnął je do ust.
-Wyglądasz wprost cudownie - powiedział. - Hm... ładna
broszka. Co by też do niej pasowało? - Aleksander zastanawiał
się przez chwilę, a następnie wykonał krótki telefon. Po chwili
zjawił się w gabinecie Phillip, ściskający pod pachą spory
klęcznik. Za nim zaś podążał starszy mężczyzna, który niósł
przed sobą skórzaną szkatułkę. - Proszę cię, Lauro, przyklęknij -
powiedział książę.
Spojrzała na niego zszokowana i roześmiała się.
- Nie, daj spokój...
- Zapomnij choć na moment, że jesteś republikanką, proszę.
- Z rąk starszego mężczyzny wziął szkatułkę i wyjął z niej
niebieski order, a potem skinął na służbę, by się oddaliła. -
Przyjmij, proszę, ten order pierwszej klasy za wyjątkowe zasługi
dla księstwa Montorino. Tyle dla nas zrobiłaś...
- Doceniam ten gest, Wasza Wysokość - powiedziała cicho i
delikatnie pogładziła medal, na którym widniał portret dziadka
Aleksandra. W jej oczach pojawiły się łzy. - Ja także mam coś
dla ciebie - szepnęła i wręczyła mu złote zawiniątko. Widząc
jednak, że sięga do wstążki, powiedziała: - Otwórz, kiedy
będziesz już sam, zgoda?
- Czy to znak, że ta noc już nigdy się nie powtórzy? -
zapytał, patrząc jej prosto w oczy.
- Była cudowna, wyjątkowa, ale jak dobrze wiesz,
Aleksandrze, to wszystko jest bardzo trudne. Dziś rano chciałeś
mi coś powiedzieć, może zrobisz to teraz?
102
RS
- Nic się nie martw, wszystko jest w porządku, choć oboje
zdajemy sobie sprawę, że to niełatwa sytuacja. Ale nie to
chciałem ci powiedzieć. Porozmawiamy po kolacji, zgoda?
Wprost umieram z głodu.
Wsunął kopertę do kieszeni i podał Laurze ramię. Po chwili
byli już na dole, gdzie czekał na nich czarny, lśniący rolls-royce.
ROZDZIAA DZIESITY
Aleksander wybrał na ten wieczór restaurację położoną tuż
nad rzeką. Dosłownie na wyciągnięcie ręki, zaraz za oknem,
kołysały się na wietrze wielkie drzewa, a po wodzie, raz po raz,
przepływały małe, ozdobione kolorowymi lampionami stateczki.
- Ależ tu romantycznie - westchnęła Laura. - Nie sądziłam, że
zabierzesz mnie w tak urocze miejsce. Mieliśmy iść na coś
małego, na jakąś pizzę i butelkę wina, a tu proszę...
- Ale smakowało ci, prawda?
- Ach, jedzenie było wyśmienite i pięknie podane, ale nie
potrzebuję do szczęścia aż takiego luksusu - dodała prędko.
- Wiem, ale chciałem wreszcie... - Odsunął od siebie talerz,
w którym zaledwie trochę podłubał. - Wciąż to odkładam na
pózniej i samego mnie już to drażni. Czas, bym się wreszcie z
tym uporał. - Skinął na kelnera i poprosił o wodę oraz by
wstrzymali się z serwowaniem następnego dania. - Nie mogę już
dłużej zwlekać. Czy zechciałabyś przejść się ze mną?
- Oczywiście.
Aleksander narzucił jej na ramiona swoją marynarkę, by nie
zmarzła, i ruszyli nabrzeżem w stronę portu.
Nawet nie to, żeby było jej zimno, raczej całe to napięcie i
niepewność przyprawiły ją o gęsią skórkę.
103
RS
- Muszę ci coś wyznać - zaczął. - Zrobiłem wczoraj coś
strasznego, niewybaczalnego i to właśnie starałem się
powiedzieć, ale nie potrafiłem.
- Coś strasznego? - zapytała zdziwiona.
- Tak, wczoraj popołudniu, gdy zmęczona zasnęłaś w
ogrodzie.
Laura poczuła, jak uginają się pod nią nogi. No tak, wszystko
już wiedział, że jest dziennikarką i że polowała na historię na
jego temat. Szkoda, że akurat teraz, kiedy i tak miała mu
wyznać całą prawdę. Zrobiło się jej słabo i mdło. I jeszcze te
wszystkie fotografie, które były w kopercie. Cóż, najwyżej wsadzi
ją w taksówkę i odeśle do domu, i to będzie już koniec tej
romantycznej historii, koniec wszystkiego.
- Rozejrzałeś się po moim mieszkaniu? - zapytała, niejako
uprzedzając go. - By dowiedzieć się, czy przypadkiem nie jestem
szpiegiem? - Ależ to bolało, miała wrażenie, że za chwilę pęknie
jej serce.
- Więc wiedziałaś?
Tylko wzruszyła ramionami.
- No cóż - próbowała zbagatelizować sytuację - jeżeli tylko
nie grzebałeś w mojej bieliznie, sądzę, że mogłabym ci
przebaczyć.
- Naprawdę? - zawahał się. - A gdyby to było coś gorszego?
- Jeszcze gorszego niż grzebanie w cudzej bieliznie? -
Chciała rozładować sytuację, pragnęła, by się roześmiał.
Ale nic nie wskazywało na to, żeby miał to zrobić. Jego twarz
była wyjątkowo poważna i skupiona.
- Wiem, że to niewybaczalne, ale mogę teraz powiedzieć
cokolwiek. Nie chciało mi się wierzyć, że istnieją tak wspaniali
ludzie jak ty, że jesteś taką cudowną, pełną energii dziewczyną, z
którą niespodziewanie dla samego siebie zapragnąłem spędzić
choć kilka godzin albo dni, a najchętniej... resztę swojego życia.
Byłem okropnie podejrzliwy. Tak bardzo chciałem, żeby to nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl