[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czynka nie mogła się uspokoić, Gina podeszła do niej i powiedziała:
- Lucianno, mój piesek też umarł.
- Jak się nazywał? - zapytała mała, szlochając spazmatycznie.
- Sebastiano.
- Chcę, żeby wrócił.
- Wiem, skarbie. - Regina pogłaskała ją po głowie.
- Wiesz co? Fabriccio nie chciałby, żebyś płakała. On teraz czuje się dobrze. Chce,
żebyś zajęła się jakimś psem, który nie ma swojej rodziny. Znam takiego małego basseta
imieniem Benito. Wiesz, jak wygląda basset? - Dziewczynka skinęła głową. - Ten malec
uwielbia masło orzechowe. A co lubił Fabriccio?
- Masło orzechowe.
- No widzisz. Jeśli twoi rodzice się zgodzą, możesz zabrać Benita do domu. - Ro-
dzice przytaknęli, ocierając łzy. - Pojedziemy do schroniska w Capriccio. Benito ucieszy
się, kiedy cię zobaczy. Obiecuję ci. - Zwróciła się do rodziców. - Możemy jechać?
- Jeśli księżniczka nie ma nic przeciwko - odezwał się ojciec małej.
Regina wstała i odwróciła się do Diza.
- Dasz sobie radÄ™ sam?
- Nie spiesz się - odparł Dizo. Błysk w oczach stanowił dla niej podziękowanie za
uratowanie sytuacji. Cóż, przynajmniej na tyle czułości mogła liczyć.
Przekazawszy Benita w kochające ręce dziewczynki, Regina wróciła do przychod-
ni po Diza. Wsiadł do auta i pocałował żonę.
R
L
T
- Zachowałaś się dzisiaj jak anioł - szepnął.
Radość z wdzięczności męża była zaprawiona kroplą goryczy, ponieważ spodzie-
wała się od niego czegoś więcej niż tylko pocałunek.
- ZrobiÄ™ kolacjÄ™.
- Ja dziękuję - powiedział i zniknął na piętrze. Kiedy wrócił, miał na sobie szlafrok.
Oparł się o ścianę i stał tak, przyglądając się jej.
- O co chodzi? - zapytała w końcu.
- To ty mi powiedz.
- Nie rozumiem.
- Chyba jednak rozumiesz - warknÄ…Å‚.
- Dizo...
- Może powiesz mi, o czym rozmawiałaś z Alexandrą?
O nie!
- Kiedy byłaś w schronisku, zadzwonił twój brat i powiedział mi ciekawe rzeczy.
Zapomnij o rozwodzie. Nawet nie mieliśmy miesiąca poślubnego.
- To nie moja wina, Dizo. - Spojrzała mu w oczy. - Zależy mi na tobie. Jesteś naj-
ważniejszą częścią mojego życia, ale podczas tamtej rozmowy w szklarni coś we mnie
umarło. Znaczysz dla mnie tak wiele, że zrobię wszystko, żebyś był wolny. Nie wiem,
jak długo to potrwa, ale dostaniesz rozwód. Przyrzekam na pamięć po moim ojcu.
- Nie, jeśli ja nie będę tego chciał.
- Dizo, to sprawa wagi królewskiej.
- Diabła tam! Jesteś moją żoną, a ja jestem twoim mężem. Nie ma miejsca dla ni-
kogo innego. Lucca nie pozwoli ci na rozwód.
- SkÄ…d wiesz?
- Bo tak powiedział. %7ładnego rozwodu.
- Dizo, co ja ci zrobiłam?
Wzruszył ramionami.
- Wiadomo było, że taka będzie odpowiedz. Skoro sam Henryk VIII nie potrafił
uzyskać od papieża anulowania małżeństwa z Katarzyną Aragońską, to czy naprawdę
R
L
T
sądziłaś, że Lucca namówi arcybiskupa na złamanie kolejnej tradycji po tym, jak naru-
szył dla ciebie prawo?
Jęknęła, a potem zaniosła się płaczem. Dizo pozwolił jej się wypłakać. Jeśli ma
odegrać rolę Petruchia dla swojej Katarzyny, niech tak będzie.
Przez chwilę Gina miała basen na jachcie wyłącznie dla siebie. Ostatniego dnia rej-
su wszyscy zeszli na ląd w Cannes - nawet nonna, która zawsze chciała zobaczyć to mia-
sto sławnych i bogatych. Dizo i Guido zafundowali babci krótką wycieczkę.
Jutro wpłyną do portu w Nicei i opuszczą pokład na dobre. Stamtąd rodzina
Fornese'ów poleci z powrotem na Sardynię, a pozostali pojadą limuzynami do Capriccio.
Wizyta rodziny, której Dizo wydatnie pomógł się zrelaksować, zakończyła się sukcesem.
Jakimś cudem Dizo przez cały czas był dla niej bardzo czuły. Niedawna kłótnia
podziałała na obydwoje oczyszczająco.
Okazał się też wzorowym gospodarzem: zachowywał się nienagannie, wręcz wyra-
finowanie, i nie pozwalał, by górę wzięły jego wewnętrzne rozterki. Za dnia byli przyja-
ciółmi, ale nikt nie wiedział, że nocą, za zamkniętymi drzwiami, on kładł się do łóżka
dopiero, kiedy ona już zasnęła. Gdy budziła się rano, jego już nie było.
Niestety urlop zbliżał się do końca. Co zrobi Dizo, kiedy wrócą do domu? Dni wy-
pełni im praca, a wieczory? Nie będzie potrzebował wymówki, by skoczyć z braćmi do
baru. Utknął w małżeństwie, w dodatku bez nadziei na rozwód.
Wskoczyła do basenu i zaczęła pływać. Kiedy wystawiła głowę nad wodę, zoba-
czyła Giovanniego, który zanurkował i płynął w jej kierunku. Gio często szukał jej towa-
rzystwa. Dizo przyglądał się temu w milczeniu, chociaż czuła jego dezaprobatę.
Lubiła Gia. Zanim ją dogonił, wyszła z basenu i założyła płaszcz plażowy. Wysta-
wił głowę z wody, rozczarowany, że to już koniec pływania.
- Cześć, Giovanni. - Regina aż podskoczyła, słysząc za plecami głos Diza.
Nie wiedziała, że wrócił na pokład.
Położył jej dłonie na ramionach - po raz pierwszy od lat, pomyślała, choć minął le-
dwie tydzień, od kiedy tak naprawdę się dotykali.
- Ciao, Dinozzo - rzucił Gio. - Wszyscy już wrócili?
R
L
T
- Tylko ja. Kiedy ojciec zauważył, że ciebie brakuje, poszedłem cię szukać. - Od-
wrócił się do Giny i obrzucił ją badawczym spojrzeniem. - Chodzmy do kabiny. Za dużo
słońca, to niezdrowo.
Patrzył na nią jak jastrząb na swoją ofiarę, ale dobrze wiedziała, że nie zapropono-
wał jej tego w romantycznych celach.
- Dzisiaj słońce nie jest ostre - skwitowała. - Poza tym muszę pójść do kuchni i
sprawdzić, jak idą przygotowania do kolacji. Kupiłam prezenty. Chcę je ułożyć, a to
zajmie trochę czasu. A może ty pójdziesz i się położysz? Obudzę cię przed kolacją.
Przyglądał się jej przez chwilę, rozważając propozycję.
- Moja rodzina nigdy nie miała takich wakacji. Nie wiem, jak ci dziękować.
Wzięła głęboki oddech.
- Mówisz to po tym, jak zrujnowałam ci życie? Dostanie nagrodę wcześniej, niż
przypuszczał.
Gina nie przejmowała się, że jej nieuchronne zniknięcie zaniepokoi Diza. Lucca
był w stałym kontakcie z jej ochroniarzami i wiedział, że jest bezpieczna. Przekaże tę in-
formację Dizowi, jednocześnie nie zdradzając szczegółów.
Być może Dizo nigdy już się nie ożeni, ale przynajmniej dostanie szansę znalezie-
nia kobiety, której będzie pożądał i z którą spędzi życie. A Regina? Tonęła w bezdennej
otchłani. Jej sardyński wojownik zawsze był pępkiem jej świata, lecz nie potrafiła już żyć
u jego boku.
Rozluznienie wszelkich więzów, poza tymi na papierze, będzie dla niej oznaczało
ponowne narodziny. Dlatego potrzebowała trochę czasu w samotności...
Część rodziny pojechała limuzynami do Capriccio, zaś pozostali udali się w asy-
ście Giny i Diza na lotnisko, by odlecieć na Sardynię. Regina zajęła się rozmową z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl