X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednego z ostatnich szkockich wojowników 
człowieka zmuszonego opuścić rodzinne strony i
wszystko, co szkockie, wszystko, co od tylu
pokoleń należało do klanu MacLachlanów.
Przodkowie Caluma zamieszkujący
czterechsetletnie zamczyska zaśmialiby się i
powiedzieli, że ten dom jest zupełnie nowy, Ale
dla Caluma to miejsce miało specjalne znaczenie:
tu, po tych schodach, stąpał jego wielki pradziad.
Poczuł na sobie spojrzenie kobiety, ale się nie
odezwał. Atmosfera, która zawisła nagle w
powietrzu, wprawiła go w dziwny nastrój, więc
odwrócił się tylko i poszedł dalej szerokim
korytarzem o ścianach obitych boazerią.
Ze wschodniego skrzydła, królestwa
Eachanna, dobiegł ostry kobiecy krzyk. Calum
stanął jak wryty.
Coś się rozbiło. Szkło. Rozległ się straszny huk,
a Calum odniósł wrażenie, że słyszy skowyt brata.
Kobieta w jego ramionach wstrzymała na chwilę
oddech.
Zerknął na nią i zobaczył, jak zaciska usta.
 On nie zrobi nic złego twojej przyjaciółce.
 132 
 To nie jest moja przyjaciółka  odparła
trochę za szybko, jak kogoś, kto nie zastanawia
się nad tym, co mówi. Ale w jej głosie nie było
złości ani nienawiści, raczej całkowita obojętność.
Odwróciła się. Jesteśmy... Ja...  Umilkła.  My
się prawie nie znamy  skończyła, ponaglona jego
spojrzeniem.
 %7ładna z was nie ma powodu do obaw.  Z
punktu widzenia Caluma to raczej Eachann
powinien umierać ze strachu przed tą dziką
kocicą. I to mu się właściwie należało. Powinien
się raz na zawsze nauczyć, że nie może ulegać
kaprysom, znów rozległ się trzask, a Calumowi
przemknęło przez myśl, że jego zwariowany
braciszek napotkał wreszcie zwierzę, które nie
miało najmniejszego zamiaru jeść mu z ręki.
Przeciwnie, z tego, co widział, wysnuł wniosek, że
Eachann może nawet stracić palce.
Zaniósł swego nieoczekiwanego gościa do
biblioteki, gdzie było czysto, ciepło i przytulnie.
Usadziwszy jasnowłosą w dużym fotelu przed
kominkiem, okrył ją kocem, którego przedtem
nie omieszkał starannie wytrzepać. Gdy upychał
go troskliwie pod puszystymi poduszkami fotela,
nieznajoma spojrzała na niego przytomnym
 133 
wzrokiem.
 O co chodzi?  spytał,
Zamrugała oczami.
 O nic.
 Nie chcesz się okryć?
 Jest mi zimno.
 Mam jeszcze coś na rozgrzewkę, panienko. 
Nalał whisky do dwóch szklaneczek i jedną z nich
wręczył dziewczynie. - Wypij. Nic poruszyła się. 
No, pij. Od razu zrobi ci się cieplej.
Wzięła posłusznie szklankę, ale nie upiła z niej
ani łyczka. W zamyśleniu patrzyła w ogień.
Długie włosy przylegały do wciąż bezbarwnych
policzków blondynki jak wilgotne żółte wstążki.
Ciepło bijące od kominka wysuszyło kropelki
wody, które osiadły na jej czole i policzkach
Z ucha dziewczyny zwisał mały kolczyk z perłą.
Gdy zaczerpnęła powietrza, klejnot błysnął w
blasku ognia jak łza gotowa wypłynąć spod
powieki. Jasnowłosa wyglądała jak spłoszony
delikatny ptaszek, który wypadł z gniazda.
Przeszło mu przez myśl, że pewnie ma ona
rodzinę.
Boże...! Przetarł dłonią spoconą twarz. Jeszcze
mu tego brakowało! Oczyma wyobrazni zobaczył
 134 
rozwścieczonego ojca dokonującego inwazji na
wyspę w obronie honoru swej pociechy. A będzie
jeszcze gorzej, jeśli zawitają tu jej bracia, żeby go
zatłuc na śmierć.
A on zabije Eachanna. Tym razem mu nie
daruje. Jeśli wyspę zawitają bracia blondynki,
niech Eachann wyjdzie im spotkanie.
 Panienko? Odwróciła głowę.  Twoja
rodzina pewnie się martwi. Spojrzała na niego
niepewnie i nie odpowiedziała.  Lepiej się
czujesz?
 Tak  szepnęła.
Pociągnął sążnisty łyk whisky, a gdy znów
spojrzał na dziewczynę zauważył, że ma
zaróżowione policzki. Jej włosy też wracały
powoli do życia  prawie już wyschły i zaczęły
układać się w loki.
Lśniły w blasku ognia, jak poranna zorza. A on
siedział i patrzył na nią tak, jakby oglądał wschód
słońca  w niemym zadziwieniu, koncentrując się
na najdrobniejszych szczegółach. Teraz
zafascynowała go pulsująca żyłka na jej delikatnej
bladej szyi. Był bardzo ciekaw, czy okazałaby się
gładka, gdyby jej dotknął i jaki miałaby smak.
 I jak pachnie  powiedział głośno do
 135 
szklanki z whisky.
Odwróciła się gwałtownie.
 Co takiego?
 Nic  odparł, przeklinając swój długi język. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.