[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Z jakiej racji miałabyś interesować się, co będę robił po twoim wyjezdzie?
Pobyt tutaj jest dla ciebie tylko krótkim przystankiem na drodze do realizacji wielkich
planów, do lepszego życia, niż oferuje Valentia. Wszystko ci jedno, czy do końca życia
zostanę sam, czy się ożenię i będę miał tuzin dzieci. Przyznaj się.
Serce boleśnie tłukło mu się w piersi, ze strachem czekał na odpowiedz. Zalała
go fala goryczy. Ma pretensję do Keelin, że przypomniała mu o tym, o czym starał się
nie myśleć. Wtrącała się w jego sprawy, co go złościło. Jak głupiec pragnął tego, co
nieosiągalne. Jedynie masochista zakochuje się w kobiecie, która zjawiła się na krótko,
a w dodatku myśli wyłącznie o sobie.
Keelin wpatrywała się w niego wielkimi oczami. Ledwo dostrzegalne mrugnięcie
świadczyło o tym, że jest wzburzona. Tym razem nie mógł zajrzeć w głąb jej duszy.
Widocznie pragnie coś przed nim ukryć. Co takiego?
- Halo! - krzyknęła Terri. - Zapraszam do domu. Stała w drzwiach, energicznie
machając ręką.
- Już idę! - zawołała Keelin.
Wyminęła Garretta, ale chwycił ją i zatrzymał.
- Czekam na odpowiedz - burknął gniewnie. Wyszarpnęła rękę i rzuciła mu
jadowite spojrzenie.
- Na jakie pytanie?
- Dlaczego obchodzi cię, co będę robił po twoim wyjezdzie? W głębi duszy miał
nadzieję, że usłyszy oczekiwaną odpowiedz. Keelin patrzyła na niego przenikliwym
wzrokiem.
- Przepraszam. Masz rację - wycedziła przez zęby. - Rzeczywiście nie moja
sprawa, co będziesz robił i z kim zamieszkasz. Lecz to nie znaczy, że jest mi to
obojętne. Chociaż jeśli mam być szczera, to nie rozumiem, dlaczego się tym przejmuję.
89
S
R
ROZDZIAA TRZYNASTY
Przez pół godziny Terri oprowadzała ją po domu. Garrett chodził za nimi z
posępną miną, ale Keelin przestała cierpieć z tego powodu, bo zaczęło dręczyć ją coś
innego.
Dom był piękny. Z jednej strony okna wychodziły na ocean: widok był
imponujący. Meble, lampy, obrazy tworzyły atmosferę eleganckiej prostoty, która
Keelin zachwyciła. W jej sercu zrodziła się dziwna tęsknota.
Garrett odnowił dom, w którym będzie mieszkał sam, jeżeli Terri postawi na
swoim i przeniesie się do stolicy, albo ożeni się i będzie miał podobne do siebie dzieci
o kręconych włosach i miodowych oczach, które napełnią dom radością i śmiechem.
%7łyczyła mu tego drugiego.
Chodziła po domu, jakby zwiedzała artystyczny projekt na wystawie. %7łałowała,
że nigdy tu nie zamieszka.
Odwróciła się od pięknego widoku za oknem i omijając wzrokiem Garretta,
spojrzała na obraz wiszący na przeciwległej ścianie. Ciągnęła ją do niego jakaś
magnetyczna siła.
Terri obserwowała ją zdziwiona.
- Co się stało? Dlaczego pani posmutniała? Keelin nie mogła wydobyć głosu.
Odchrząknęła.
- Wiesz, skÄ…d macie ten obraz?
Terri odwróciła się do ojca.
- Czy on wisiał u dziadka na piętrze?
Garrett zbliżył się, a po plecach Keelin przebiegł dreszcz.
- Tak. Jest u nas od dawna. Przysłano go akurat w dniu ślubu moich rodziców.
Twój dziadek mówił, że zrobiło się zamieszanie, kiedy goniec przyniósł olbrzymi
pakunek. Babcia była zachwycona i dumna, że będzie miała autentyczne dzieło sztuki.
Keelin tylko przelotnie zerknęła na pociągnięcia pędzla i dobór barw, ponieważ
szukała podpisu. Lecz i bez niego wiedziała, czyja ręka namalowała ten krajobraz.
- To jest widok z naszej wyspy, z miejsca w pobliżu latarni morskiej - odezwał
się Garrett łagodniejszym tonem. - Dermot twierdził, że obraz zasługuje na lepsze
miejsce, i powiesił go na tej ścianie. - Przyjrzał się Keelin. - To dzieło twojej matki,
prawda?
W milczeniu skinęła głową.
90
S
R
- Domyśliłem się.
- Mam nadzieję, że go ubezpieczyłeś. Wprawdzie jest bez podpisu, ale na pewno
ona go namalowała.
- Dobrze znasz jej prace?
- Powinnam, bo jestem rzeczoznawcą. Z racji zawodu mam obowiązek znać
prace mojej matki i wielu innych malarzy.
- Nie wiedziałem.
- Skąd miałbyś wiedzieć, skoro nie pytałeś? - Uśmiechnęła się żałośnie. - Pewno
zrobiłam na tobie wrażenie zepsutej córeczki sławnej artystki.
- Wcale nie jesteÅ›  zepsuta". Uczciwie zarabiasz na swoje utrzymanie.
- Ale na dłuższą metę nie mogłabym pracować u ciebie, prawda?
- Musiałbym się zastanowić.
- %7łyłam u boku artystki, więc rozsądek nakazywał studia w akademii sztuk
pięknych. Gdy wreszcie zmądrzałam, miałyśmy z mamusią dużo tematów do
rozmowy.
- I teraz wrócisz do sztuki?
- To chyba bez znaczenia, prawda?
Tylko tyle mogła powiedzieć w obecności dziecka, lecz to wystarczyło. Garrett
zrozumiał, co miała na myśli. Oczy gniewnie mu rozbłysły, ale się opanował.
- To wczesne dzieło, z okresu pejzaży. - Przekrzywiła głowę i uważnie
popatrzyła na obraz. - Na pewno namalowane specjalnie dla twojego ojczyma po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl