[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krytym skórami siedział malutki, łysy człowieczek z energicznym podbródkiem i moc-
no zaciśniętymi, wąskimi wargami, nad którymi zwisał cienki nos.
Nawigator usiłował wytłumaczyć na migi, że chce obejrzeć obozowisko. Mały czło-
wieczek jadł mięso, które brał z miski długimi, zakrzywionymi palcami. Kości rzucał do
kąta, gdzie siedziała stara kobieta, która chwytała je w locie i obgryzała. Nawigator nie
wiedział, że jest to matka Oktina Hasza, którą karmiono tu z litości. Była stara i niko-
mu niepotrzebna.
Wreszcie mały wódz wstał i zaczął oprowadzać nawigatora po obozowisku.
Towarzyszył im tłum dzikusów. Nawigator był człowiekiem bardzo upartym. Zaglądał
do każdego namiotu i do szałasów, w których gniezdzili się niewolnicy. Widział śpią-
cych Ziemian, ale ani on, ani ludzie obserwujący tę inspekcję z pokładu  Granatu nie
odróżnili ich od setek innych niewolników. Właśnie na to liczył Oktin Hasz.
Przekonawszy się, że w obozie nie ma ani jeńców, ani żadnych śladów, które pozwa-
lałyby łączyć obozowisko z zagładą stacji, nawigator zameldował na statek, że wraca.
* * *
Straszliwie bolała go głowa. Właśnie ten ból obudził Andrewa. Jeszcze niezupełnie
przytomny, spróbował ścisnąć sobie dłońmi skronie i natychmiast zrozumiał, że jego
głowa się zmieniła. Była inna w dotyku. Pomyślał, że ma koszmarne sny. W namiocie
było mroczno, cuchnęło brudnymi ludzkimi ciałami i zle wyprawionymi skórami.
Obok ktoś jęknął. Andrew uniósł głowę jęczący człowiek był bardzo do kogoś podob-
ny. Był brudny, miał po barbarzyńsku ostrzyżoną głowę i wytatuowane ręce. Człowiek
otworzył oczy i Andrew zrozumiał, że to jest Jean.
Aksela odszukali w przeciwległym końcu namiotu. Jeszcze spał.
 Po co to zrobili?  zastanowił się Andrew.
 Uważają nas za niewolników  powiedział Jean  i chcą, żebyśmy wyglądali jak
32
niewolnicy. W świecie powinien panować porządek, nawet w świecie pierwotnym.
 %7łebyśmy wyglądali jak niewolnicy...  powtórzył Andrew.  A może oni są mą-
drzejsi, może lękali się, że zaczną nas szukać?
 Nie przeceniaj ich możliwości  zaoponował Jean.  Przyleciałem tu blisko pół
roku temu i jestem przekonany, że podobne myśli nie mogą im przyjść do głowy. Nie
ten poziom rozwoju. Gdyby byli na tyle sprytni, nigdy by na nas nie napadli. To prze-
cież szaleństwo!
 Ale ten szaleńczy zamiar im się powiódł...
Obudził się Aksel. Andrew powiedział do niego:
 Zamienili nas w niewolników. Nawet głowy ogolili... Tak że nie dziw się.
 Co u diabła!  Aksel obmacywał głowę.  Po co im to?
 Od czasów pierwotnych mózg człowieka się nie zmienił  powiedział Andrew
wracając do sporu z Jeanem.  Różnica polega jedynie na zasobie informacji. Oktin
Hasz zna zioła, potrafi jezdzić na stegozaurze i rzucać dzirytami. My wiemy, jak należy
posługiwać się komputerem i włączać światło.
 Przecież nie mówiłem, że on jest głupszy od nas!  zaperzył się Jean.  Jest tylko
inaczej skonstruowany i nie potrafi wyobrazić sobie następstw swoich uczynków.
 Ciekawe zatem, kto złapał nas w pułapkę?
 Dlaczego my tu siedzimy?  Aksel podszedł do otworu wejściowego namiotu
i ostrożnie odsunął zasłaniającą go płachtę. Na dworze panował zmierzch.
 Cholera!  wykrzyknął Jean, jakby zgadując myśli Andrewa.  Już wieczór.
Musieli nam dać jakiś narkotyk...
 Trzeba uciekać  powiedział  Aksel.
 Dokąd?  zapytał Andrew.
 Na step, a potem do stacji.
 %7łeby nas po dziesięciu minutach dopędzili?
 O ile znam ten teren  powiedział Jean  to tutaj step ciągnie się dziesiątki kilo-
metrów, i pełno jest na nim rozmaitych paskudnych stworzeń.
 No to co, będziemy tu siedzieć i czekać, aż nas usmażą?
 Proponowałbym zbytnio się nie spieszyć  powiedział Andrew.  Jestem prze-
konany, że  Granat pozostał na orbicie. Najprawdopodobniej, kiedy spaliśmy, był tu już
nasz kuter.
 No to dlaczego nas nie znalezli?  zapytał Aksel tonem skrzywdzonego dziecka.
 Sam bym pana nie odróżnił od miejscowych niewolników.
 To tylko przypuszczenie  powiedział Jean.
 Trzeba uciekać  powtórzył Aksel.  Doczekajmy nocy i w nogi.
Dwaj wojownicy przynieśli kocioł z ciepłą, cuchnącą polewką. Postawili kocioł przy
wejściu i zostali popatrzeć, jak nowi niewolnicy będą jeść.
33
Jadł Andrew i Jean. Obaj posilali się, walcząc z obrzydzeniem, a z boku ich próby wy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl