[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak jak powiedział im Alfred. W sejfie znalezli pusty woreczek irchowy i dokumenty,
wśród których jeden tylko okazał się interesujący. Był to testament sporządzony przed
piętnastoma laty. Po dłuższej sekwencji formułek prawnych następował jasny opis
podziału majątku. Jego połowę otrzymywał Alfred Lee. Druga połowa w równych
częściach przechodziła na pozostałe dzieci Simeona: Harry ego, George a, Davida i
Jennifer.
Część IV  25 grudnia
I
W jasnym słońcu świątecznego południa Poirot spacerował po ogrodach
okalających Gorston Hall, zwaliste domisko, zbudowane solidnie i bez szczególnych
ambicji architektonicznych.
Tutaj, po południowej strome, ciągnął się szeroki taras, zamknięty po bokach
cisowymi żywopłotami. Niewielkie rośliny wypełniały kwatery między kamiennymi
płytami. Wzdłuż tarasu w równych odstępach były rozstawione misy z
wyczarowanymi zręczną ręką miniaturami egzotycznych krajobrazów.
Poirot oglądał je z pewnym podziwem i zamruczał do siebie:
 C est bien imaginé, ça!
Gdy odwrócił się od tarasu, zobaczył dwie postacie zmierzające ku sadzawce
odległej o jakieś trzysta metrów od domu. W jednej z osób rozpoznał natychmiast
Pilar. Zrazu myślał, że towarzyszący jej mężczyzna to Stephen Farr, ale szybko
zorientował się, że pomylił go z Harrym Lee. Harry najwyrazniej słuchał z wielką
uwagą słów siostrzenicy. Co jakiś czas odrzucał głowę do tyłu, roześmiany, potem
znowu pochylał się ku dziewczynie.
 Z pewnością nie wyglądają na pogrążonych w żałobie  mruknął Poirot.
Cichy dzwięk za plecami kazał mu się odwrócić. To była Magdalena Lee.
Również spoglądała za oddalającą się parą. Promienny uśmiech skierowała do
Poirota.
 Jaki piękny dzień, co za słońce! Aż trudno uwierzyć w koszmar ostatniej
nocy, prawda, panie Poirot?
 Rzeczywiście, nie chce się wierzyć, madame.
 Po raz pierwszy w życiu stykam się bezpośrednio z tragedią  westchnęła
Magdalena.  Dopiero teraz stałam się w pełni dorosła. Za długo byłam dzieckiem.
To pewnie niedobrze  znowu westchnęła.  Pilar zachowała się w sposób
nadzwyczaj opanowany. Przypuszczam, że to sprawa jej hiszpańskiej krwi. To
wszystko jest bardzo dziwne, prawda?
 Co jest dziwne?
 To, że się pojawiła tak nagle. Wzięła się nie wiadomo skąd.
 Dowiedziałem się, że pan Lee od pewnego czasu prowadził poszukiwania
wnuczki. Korespondował z konsulem w Madrycie i z wicekonsulem w Aliquara,
gdzie zmarła matka Piłar.
 Musiał trzymać to w sekrecie  zdziwiła się Magdalena.  Alfred nie
wiedział o niczym, ani Lydia.
Magdalena przysunęła się do Poirota. Wyczuł delikatny aromat jej perfum.
 Wie pan, panie Poirot, z przedwczesną śmiercią męża Jennifer,
Estravadosa, wiąże się jakaś tajemnica. Tak niedługo po ślubie! Alfred i Lydia chyba
coś wiedzą o tym. Nie całkiem czysta sprawa&
 To rzeczywiście smutne  zgodził się Poirot.
 Mój mąż uważa, a ja się z nim zgadzam, że rodzina powinna dowiedzieć
się czegoś więcej o hiszpańskich krewnych Pilar. No bo jeżeli jej ojciec był
przestępcą&
Urwała, ale Poirot nie podjął kwestii. Wydawał się całkowicie pochłonięty
podziwianiem uroków zimy, jakie natura wyeksponowała na gruntach Gorston Hali.
 Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sposób, w jaki zadano śmierć mojemu
teściowi, to nie jest rzecz przypadku. To takie nieangielskie!
Zwrócił się ku niej powoli. W poważnych oczach Poirota Magdalena
napotkała zwykłe zaciekawienie.
 Aha, pani sądzi, że to hiszpański koloryt?
 Oni są przecież okrutni, prawdą?  w głosie Magdaleny brzmiał dziecięcy
przestrach.  No, choćby te walki byków!
 Chce pani powiedzieć, że to señorita Estravados poderżnęła gardÅ‚o
własnemu dziadkowi?  spytał rozweselony Poirot.
 Och nie, panie Poirot!  gwałtownie zaprzeczyła Magdalena.  Wcale nie
powiedziałam niczego takiego! Skąd!
 Dobrze, może nie powiedziała pani.
 Ale sądzę, że ona jest& że to jest podejrzana osoba. A co pan powie na
przykład na to, że wczoraj wieczorem, tam w pokoju, ukradkiem podniosła coś z
podłogi?
 Podniosła coś z podłogi?  w głosie Poirota nie było już rozweselenia.
 Tak, od razu, gdy tylko weszliśmy do pokoju  Magdalena złośliwie
wykrzywiła dziecinne usteczka.  Rzuciła okiem dokoła, czy ktoś na nią nie patrzy i
natychmiast złapała coś z podłogi. Ale cieszę się, że inspektor policji to zauważył i
kazał jej oddać, co znalazła.
 Co to było, widziała pani, madame? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl