[ Pobierz całość w formacie PDF ]
westchnęła ciężko.
– Wszystko w porządku? – zapytał zaniepokojony Hal.
– Tak, oczywiście – odpowiedziała pospiesznie i uśmiechnęła się automatycznie.
Oczy Henryego pociemniały, ale nic nie powiedział. Poprawił ułożenie poduszek,
jakby i on nagle poczuł się nieswojo. Nie wydawał się zmartwiony faktem, że
przegapi część filmu.
– Strasznie tu duszno, prawda?
Serce Kit waliło jak oszalałe.
– Faktycznie jest dość ciepło. Może przykręcę ogrzewanie? – zaproponowała,
zadowolona z pretekstu, żeby wstać i wyrwać się na chwilę spod elektryzującego
wpływu gospodarza.
– To nic nie da. – Hal wyszczerzył olśniewająco białe zęby gwiazdora
filmowego w bezczelnym uśmiechu. Poczuła się jak bohaterka filmu, romantycznej
komedii, gdzie przystojny bogaty dziedzic fortuny mógłby zakochać się w zwykłej
dziewczynie, takiej jak ona...
– W takim razie lepiej wróćmy do oglądania filmu
– odparła nerwowo i skupiła wzrok na ekranie, ale Hal miał rację: w salonie
zrobiło się bardzo duszno i to nie z powodu centralnego ogrzewania.
– Kit?
– Tak?
– Może się trochę przysuniesz? Przecież cię nie Ugryzę.
– Po co? – spytała troskliwie. – Noga cię boli? Przynieść proszki
przeciwbólowe?
W odpowiedzi spojrzał na nią tak pożądliwie, że zabrakło jej tchu. Zacisnęła
mocno smukłe uda i otuliła się luźnym swetrem w obronnym geście. Wiedziała
jednak, że w starciu z wdziękiem Henryego nie ma żadnych szans. Wstrząsnął nią
dreszcz ekscytacji podszytej strachem. Już wiedziała, że opieranie się fascynacji na
nic się nie zda.
– Nic mnie nie boli, właśnie dlatego, że jesteś przy mnie, aniele.
– Nie mów tak – poprosiła słabo. – Przecież ja dla ciebie pracuję, nic więcej. Nie
mogę narażać swojej reputacji, dla... dla... – zająknęła się i oblała rumieńcem.
Henry uniósł pytająco brew i pokręcił z niedowierzaniem głową. Kit była bliska
załamania nerwowego. Czy musiał wyglądać tak zniewalająco? Nawet gdy robił
miny i wcale się nie starał, jego męski wdzięk działał z niesłabnącą siłą.
– Sam się nie spodziewałem, że poczuję do ciebie coś więcej. W zaledwie dwa
dni sprawiłaś, że znów i chce mi się żyć, że czuję się jak normalny, zdrowy"
mężczyzna, który nie może pozostać obojętny naj wdzięki tak niesamowitej
kobiety jak ty.
– O czym ty właściwie mówisz? – spytała cicho, choć doskonale go zrozumiała.
– Usiądź bliżej, to wszystko ci wyjaśnię, albo i jeszcze lepiej, pokażę.
– Nie.
– Proszę, przecież lubisz wyzwania. Przeprowadzimy pewien eksperyment.
Chciała coś odpowiedzieć, ale żadne słowa nie mogły jej przejść przez gardło.
Hal zaskoczył ją, co oczywiście nie było trudne, zważywszy na jej niewielkie
doświadczenie w sprawach damsko-męskich. Zawsze ubolewała nad matką, którą
rozum opuszczał, gdy na horyzoncie pojawiał się kolejny mężczyzna, ale teraz
sama nie zachowywała się wcale lepiej. Oblizała spierzchnięte z emocji usta i
spytała nieprzytomnie:
– Jaki eksperyment?
Henry patrzył jej prosto w oczy i nawet nie mrugnął.
– Chcę cię pocałować, Katherine. Tym razem chcę to zrobić jak należy, tak
żebyś odwzajemniła mój pocałunek. Jeśli ci się nie spodoba, to trudno, nic się nie
stanie, wrócimy do punktu wyjścia. Daję ci słowo, że twoja reputacja na tym nie
ucierpi i nie zerwę kontraktu. Będziesz u mnie pracować, dopóki nie odzyskam
pełnej mobilności. Zgoda?
Cisza, która zapadła po jego słowach, pełna: była napięcia, powietrze w salonie
aż iskrzyło. Kiedy Kit spojrzała w oczy Hala, ogień w nich płonący zahipnotyzował
ją. Niczym ćma wpatrywała się w bursztynowy płomień, który kusił obietnicą raju.
Nie potrafiła go Zignorować. Położyła dłoń tuż obok ręki Hala, tak że poczuła
gładkość i ciepło jego ciała. Ich palce splotły się. Henry przyciągnął ją lekko do
siebie. Zanim się zorientowała, odgarnął rude loki z jej twarzy i położył gorące
dłonie na karku. Poczuła ciepło rozchodzące się po całym ciele i nagłą słabość.
Choćby chciała, nie potrafiłaby teraz uciec. Ale nie chciała.
Henry przygarnął ją i zaczął zachłannie całować jej usta. Pożądanie
eksplodowało w Kit tysiącem iskier, całe jej ciało płonęło. Usta Hala, miękkie
niczym aksamit, zagarniały jej wargi i rozchylały je łakomie, by utorować drogę
giętkiemu językowi, którego pieszczoty zaparły Kit dech w piersi. Nigdy w życiu
nie doświadczyła tak intensywnej rozkoszy. Była tak zaskoczona, że nawet nie
próbowała się bronić. Poddała się pierwotnej sile, żywiołowi, który nią zawładnął.
Nie wiedziała, dokąd ją to zaprowadzi, ale im bardziej zachłannie Hal całował jej
usta, tym więcej znajdowała w sobie odwagi, żeby podjąć ryzyko skoku w
nieznane. Kiedy dłonie Hala zamknęły się na jej piersiach, straciła resztki
samokontroli. Jej krew wrzała, czuła, że stoi na krawędzi przepaści, która
hipnotyzuje ją i kusi, żeby skoczyc w otchłań. Dlaczego nagle ryzykowna przygoda
wy– ? dawała jej się o wiele bardziej atrakcyjna niż wizja własnych, bezpiecznych
czterech kątów, która do tej pory; stanowiła jej wersję raju? Jęknęła bezsilnie i
zacisnęła! dłonie na twardych bicepsach Hala, marząc, by znaleźli odwagę i zerwać
z niego sweter, poczuć pod palcami gładką, ciepłą skórę, wtulić się w silne
ramiona.
Hal nie wiedział, co się z nim dzieje. Zdarzyło m się nieraz, że po kilku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]