[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poinformował dowódcę.
Zaliczono mnie do ubitych pomyślał i bał się grabarzy
14 padnij
15 Tysiąc siedemset siedemdziesięciu trzech zabitych.
© Jot KA PUBLIKACJE
Młodość w niewoli - demo 37
w czerwonych czapach.
Zaczną ściągać wszystkich do jednego dołu, a wówczas rozpo-
znają. Planował ucieczkę, ale starał się wybrać odpowiedni moment. Naj-
pierw pozbył się ciężaru nieżyjących już więzniów, a następnie nieśmiało
wystawił głowę i obserwował otoczenie. Promienie słońca zaostrzały
czerwień krwi, a wysoko krążyły czarne ptaki. Ich widok powodował
mroczne odczucia. Od strony północnej widniał las, a nieopodal stał
drewniany zrąb. Prosił dobrego Boga, aby ułatwił mu ucieczkę w tym
kierunku, gdyż innych możliwości nie było.
O, gdyby dostać się do zrębu! myślał. Błyskawicznie wysko-
czył z rowu i jak strzała mknął w tamtą stronę. Słyszał, jak obok gwizdały
kule i nasilało się ujadanie psów. Krótki moment był wiecznością. Upadł
przed drewnianą ścianą i począł gramolić się do środka. Wydawało mu
się, że ktoś za nim biegł. Wyjrzał przez dolną szparę i dostrzegł leżącego
człowieka o cygańskich rysach. Na jego plecach widniała czerwona pla-
ma. Chciał go wciągnąć do środka, ale ten już nie dawał znaków życia.
Szybko wyskoczył na drugą stronę i pędził niby strzała w kierunku lasu.
Drewniane ściany chroniły go przed trafieniem, ale ujadanie psów było
coraz głośniejsze.
Tuż obok był staw, zarośnięty szuwarami, gdzie szybko zanurzył się
w błotnistej wodzie i schował pod krzak wikliny. Po chwili psy już bie-
gały wzdłuż brzegów, ale opatrzność chroniła go i tym razem. W wodzie
odczuwał błogi chłód. Serce waliło, a on czekał na dalszy bieg wydarzeń.
Psy wróciły na swoje miejsce. Wyszedł ze stawu i biegł w kierunku lasu.
Strach gnał go tak, że nawet nie spostrzegł, kiedy był już po jego drugiej
stronie. Był wolny. Upadł, a z radości chciał objąć całą kulę ziemską
i płakał ze szczęścia.
© Jot KA PUBLIKACJE
Młodość w niewoli - demo 38
Boże! Dziękuję za wolność! Dziękuję Ci... nieskładnie odma-
wiał zaimprowizowaną modlitwę. Wkrótce wstał. Był na wysokim brzegu
rzeki i z rozkoszą patrzył na roztaczającą się panoramę, w której wśród
morza zieleni i barwnych kwiatów ciągnęło się szerokie pasmo modrej
Dzwiny. Słońce, kierujące się w stronę zachodu, odbijało promienie od
lustrzanej wody i dachów Ułły, a tuż za rzeką, na wzniesieniu, widniał
biały, nieczynny już, kościół. Jego obecność, w tym obcym i strasznym
miejscu była mu bliska. Po lewej stronie sterczały ostrza zbombardowa-
nego mostu, przez który niedawno szła jeszcze jego kolumna. Po niebie
snuły się bombowce, a kanonada armatnich strzałów świadczyła, że wojna
zataczała coraz większe kręgi. W spokoju i głębokiej zadumie patrzył na
zachód, bo tam daleko za horyzontem był jego kraj i rodzinny dom.
3.
Pozostawione ślady zbrodni, najpierw w więzieniu, a następnie
w Mikołajewie nad Dzwiną, długo jeszcze zaprzątały umysły kresowych
Polaków. Wręcz obsesyjnie, przy różnych okazjach, do nich powracano.
W domach trwała żałoba, a wspomnienie z pięknych lat jeszcze niepodle-
głej Polski, przyczyniały się do większej frustracji i przygnębienia. Nowa
okupacja, teraz niemiecka, jeszcze bardziej pogłębiała te nastroje, gdyż
ponownie prześladowano Polaków, głównie inteligencję, byłych oficerów
i duchowieństwo.
Tak jeszcze niedawno odwiedzały nas kuzynki z Borowiny, a wów-
czas dom zapełniał się młodzieżą, sąsiedzi byli jeszcze młodzi i chętnie
spędzali czas w towarzystwie ładnych dziewczyn. Potem wszystko prze-
minęło, opustoszały domy, jednych aresztowano, innych zaś deportowano
na Sybir. Pozostawały już tylko wspomnienia, żal po utraconej wolności
© Jot KA PUBLIKACJE
Młodość w niewoli - demo 39
i cicha modlitwa za tych, którzy odeszli w tak młodym wieku. Nieliczna
garstka ocalałych trwała w ciągłym lęku.
Nad miejscami, gdzie działy się rzeczy straszne, powiewa ten sam
kresowy wiaterek i przepływająca Dzwina szemrze cicho niby odmawiana
modlitwa za duszę Tych, którzy znalezli tu wieczne spoczywanie. Miejsce
to napawa wewnętrznym niepokojem i wprowadza w refleksyjną zadumę.
Tamte czasy odchodzą w niepamięć. Pozostają po nich jednak zbiorowe
mogiły z tysiącami pomordowanych. Jedną z nich jest ta w Mikołajewie,
na trasie Połock Witebsk z prochami Braunów, Bojnarowiczów, Do-
wborów, Karczewskich, Tkaczów i blisko dwóch tysięcy innych. Niech
pamięć o nich zostanie na zawsze!
4.
Sprawa berezwecka zbiegła się z ważnymi wydarzeniami w mojej
rodzinie. W maju 1941 r. udaje siÄ™ zbiec z sowieckiego Å‚agru wujowi Hen-
rykowi. Był oficerem zawodowym w randze kapitana i brał czynny udział
w kampanii wrześniowej. Po klęskach na froncie zmierzał wraz z innymi
ku granicy rumuńskiej. Przejście zbiorowe było już niemożliwe, ponieważ
wojska sowieckie odcięły wszystkie szlaki. Próbuje więc przejść granicę,
jako cywil, z dokumentami na nazwisko Alfons Kukiel. Zamiar siÄ™ nie
powiódł, bo zatrzymała go straż sowiecka, a trójka w Moskwie skazała
na pięć lat łagrów na terenie republiki Mordowia.
Administracja obozu próbuje wykorzystać jego zawód geodety do
pomiarów okalającego terenu. Częste przebywanie poza obrębem łagru
przyczynia się do zamysłu ucieczki. Udaje mu się przemycić do obozu
© Jot KA PUBLIKACJE
Młodość w niewoli - demo 40
nożyce do cięcia drutu i żywność na drogę. Do swego planu zachęca
dwóch kolegów, z Wołkowyska i Grodna. W ciemną majową noc zgrana
trójka wycina otwór w ogrodzeniu i wydostaje się na wolność. Próbują
zmylić ścigających, przemierzając najpierw odcinek leśny, a następnie
mokradłami idą ponownie w kierunku łagru, gdzie w gęstwinie nieopo-
dal obozu czekają na oddalenie się pościgu. Plan się powiódł, niedługo
będą w Witebsku. Największą przeszkodę stanowiła rozległa Moskwa,
ale udało się zaszyć w wagonie pociągu towarowego, który zmierzał
w kierunku zachodnim przez Moskwę, Smoleńsk, Orszę i Witebsk. Głód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]