[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakby się to wydarzyło jednemu z krewnych-i-znajomych Królika.
- Dzisiejsze przyjęcie - powiedział Krzyś - urządzone jest na cześć tego, co ktoś zrobił, i wszy-
scy wiemy, kto jest ten ktoś, i to jest jego przyjęcie, bo urządzone jest na cześć tego, co on zro-
bił. A ja mam dla niego prezent i zaraz mu go dam. - Potem rozejrzał się wokoło i szepnął: -
Gdzie on mi się podział?
Kiedy Krzyś rozglądał się dokoła, Kłapouchy chrząknął znacząco i zaczął mówić.
- Przyjaciele - powiedział - i wy, licznie tu zgromadzone drobnostki. Jest to dla mnie przyjem-
ność, a raczej była do tej chwili wielka przyjemność widzieć was na przyjęciu urządzonym na
moją cześć. To, co zrobiłem, to nic wielkiego. Każde z was na moim miejscu, z wyjątkiem
Królika i Sowy, i Kangurzycy, zrobiłoby to samo. No i Puchatka też. Nie biorę tu, oczywiście,
58
pod uwagę Maleństwa ani Prosiaczka, bo oni są jeszcze za mali. Każdy z was, powtarzam, na
moim miejscu zrobiłby to samo. Lecz właśnie przydarzyło się to mnie. Nie chodzi mi wcale
o to, muszę to powiedzieć z całą stanowczością, za czym rozgląda się w tej chwili Krzyś - to
mówiąc przyłożył przednią łapę do pyska i rzekł głośnym szeptem: -Spróbuj poszukać pod sto-
łem - lecz o to, że powinniście wszyscy robić wszystko, aby sobie wzajemnie pomagać. Czuję,
że powinniśmy wszyscy...
- Hep! - wyrwało się Maleństwu.
- Fe, Maleństwo! - rzekła Kangurzyca z wymówką.
- Czy to ja? - spytało Maleństwo trochę zdziwione.
- O czym mówi Kłapouchy? - szepnął Prosiaczek do ucha Puchatkowi.
- Nie wiem - odparł z bólem Puchatek.
- Myślałem, że to przyjęcie jest na twoją cześć.
- Kiedyś i ja tak myślałem, ale teraz już nie.
- Wolałbym, żeby to było na twoją cześć niż na Kłapouchego - rzekł Prosiaczek.
- I ja też - powiedział Puchatek.
- Hep! - znów wyrwało się Maleństwu.
- JAK WAAZNIE MÓWIAEM - ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej dobitnie i uroczyÅ›cie KÅ‚apouchy - gdy mi prze-
rwały różne głośne dzwięki, czuję, że powinniśmy...
- Mam, mam! - zawołał Krzyś z przejęciem. - Podajcie to najmilszemu, poczciwemu Puchatko-
wi. To dla niego.
- Dla Puchatka? - spytał Kłapouchy.
- Oczywiście, dla najlepszego Misia pod słońcem.
- No, cóż? Wiedziałem o tym z góry - westchnął Kłapouchy. - Oto są przyjaciele... Różnie bywa
na tym świecie.
Ale nikt nie słuchał tego, co mówił Kłapouchy, bo co chwila rozlegały się okrzyki: "Otwórz to,
Puchatku!", "Co tam jest, Puchatku?", "Nie wiem", "Ale ja wiem", "Nie, nie wiesz" - i tym po-
dobne uwagi. A Puchatek otwierał paczuszkę, jak tylko mógł najprędzej, nie przecinając sznur-
ka, bo nigdy nie wiadomo, na co w domu może się przydać kawałek sznurka.
Gdy Puchatek zobaczył, co jest w paczuszce, o mało co nie przewrócił się z radości. Była to
skrzyneczka kolorowych ołówków. Były tam ołówki oznaczone literami M.R. - to znaczy dla
Misia Ratownika, na innych znów były litery D.M. - co oznaczało dla Dzielnego Misia. Był tam
jeszcze scyzoryk do ostrzenia ołówków i gumka do wycierania tego wszystkiego, co się zle na-
pisało, i linia do rysowania linijek, żeby na nich równo pisać słowa, i podziałka, zrobiona na li-
nii, że by można nią było wszystko wymierzyć, i Niebieskie Ołówki, i Czerwone Ołówki, i Zie-
lone Ołówki, żeby mówić o rozmaitych rzeczach na niebiesko, na czerwono i na zielono.
I każda z tych ślicznych rzeczy leżała w osobnej przegródce, a wieko skrzyneczki zakończone
59
było zameczkiem, żeby można ją było zamknąć.
I wszystko to było dla Puchatka.
- Ojej! - powiedział Puchatek.
- Ojej, Puchatku! - powiedzieli wszyscy z wyjÄ…tkiem KÅ‚apouchego.
- Dziękuję - powiedział Puchatek.
A Kłapouchy powiedział pod nosem do siebie: - Jakieś sztuczki do pisania. Ołówki i coś tam
jeszcze. Mocno przecenione, moim zdaniem. Bzdura. Nic ważnego.
A pózniej, gdy wszyscy się już pożegnali i podziękowali Krzysiowi, Puchatek z Prosiaczkiem
w złocisty wieczór wracali zamyśleni do domu i przez dłuższy czas milczeli.
- Powiedz, Puchatku - rzekł wreszcie Prosiaczek - co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana?
- Mówię: "Co też dziś będzie na śniadanie?" - odpowiedział Puchatek. - A co ty mówisz, Pro-
siaczku?
- Ja mówię: "Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego".
Puchatek skinął łebkiem w zamyśleniu.
- To na jedno wychodzi - powiedział.
- A co było potem? - spytał Krzyś.
- Kiedy?
- Nazajutrz rano.
- Nie wiem.
- Czy mógłbyś pomyśleć i kiedyś opowiedzieć mnie i Puchatkowi?
- Gdybyście bardzo tego chcieli...
- Puchatek bardzo chce - powiedział Krzyś.
Po czym westchnął głęboko, wziął swego Misia za łapkę i ciągnąc go za sobą, poszedł w stronę drzwi. Na
odchodnym obrócił się i powiedział:
- Czy możesz przyjść do mnie, jak będę w kąpieli?
- MogÄ™.
- A czy Puchatka skrzyneczka do ołówków była ładniejsza od mojej?
- Była zupełnie taka sama jak twoja, Krzysiu - odpowiedziałem.
Krzyś kiwnął główką i wyszedł... a po chwili usłyszałem, jak Kubuś Puchatek - tuk-tuk-tuk - właził za nim
po schodach.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
60
[ Pobierz całość w formacie PDF ]