[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niego ze złością.  I żadna nie mieszka tutaj. Co, twoim
zdaniem, powinniśmy z tym zrobić?
Z udawaną nonszalancją Rachel wzruszyła ramio-
nami.
 Niestety, nie mam zielonego pojęcia. Pierwszy raz
mam do czynienia z czymÅ› takim.
 Ejże, nie bądz taka skromna. Powoli zaczynam cię
coraz lepiej poznawać i widzę, że jakaś myśl kołacze się
w tej pięknej główce. Nie ukrywaj jej przede mną.
Nie wiedząc, czy ta uwaga powinna jej pochlebić czy
ją obrazić, Rachel uniosła brodę.
 Dobrze. Proponuję, żebyśmy nie robili nic.
 Nic...?
 Tak właśnie. Te zdjęcia mają komuś pomóc w osiąg-
nięciu celu. Zaczekajmy, co zrobi dalej.
 I ten, kto zwróci na nie naszą uwagę, będzie
interesującym nas winowajcą, o to ci chodzi? Ależ ty
masz pomysły, Rachel. To właśnie rozum zawsze najbar-
dziej pociągał mnie w kobietach.
 Podejrzewam, że nie tylko.  Uznała, że uraza
wyczuwalna w jej tonie jest tylko częścią ich gry.
Caleb najwyrazniej był innego zdania.
 Przeszłości nie da się wymazać, niezależnie, jak
niezapomniane...
Rachel zmrużyła oczy.
 ...i różnorodne wiążą się z nią wspomnienia  do-
kończył.  To o przyszłość powinniśmy się martwić.
Rachel zignorowała tę wyraznie osobistą uwagę i sku-
piła się na zdjęciach.
Niepokonana 157
 Mam nadzieję, że zagadkę tych fotografii roz-
wiążemy już w bardzo niedalekiej przyszłości.
Miała też nadzieję, że równie szybko rozwiąże tajem-
nicę powiązań Simona z Braterstwem. %7łe znajdzie
wszystkie potrzebne jej odpowiedzi, zanim zrobi coÅ›
głupiego i nieodwracalnie nieodpowiedzialnego.
Zanim zakocha się w mężczyznie, którego śledzi.
Następny dzień zdawał się ciągnąć w nieskończoność.
Rachel z niecierpliwością czekała na ,,odkrycie  zdjęć
w jej pokoju. Cierpliwość nigdy nie była jej mocną stroną.
Może to przez to napięcie znów zaczęła myśleć, czy nie
powinna uznać swej misji za zakończoną. Odkryła już, kto
dostarcza amunicję do posiadłości. Conrad tylko potwier-
dził jej podejrzenia, że to Simon dostarcza broń. Musiała
jednak znalezć konkretne dowody. Nie poznała też
jeszcze szczegółów planowanej przez Caleba rewolucji.
Wciąż w jej śledztwie były wyrazne luki.
Dziwnie niespokojna dłubała w pysznej sałatce owo-
cowej, którą Eliza przygotowała jej na obiad. Caleba nie
widziała od rana. Pewnie zjawi się dopiero na kolację.
Tylko dlaczego ta myśl powoduje w niej uczucie żalu?
Przecież nie jest tak słaba, żeby myśl o spędzeniu czasu
sam na sam z tym mężczyzną przerażała ją i jednocześnie
ekscytowała. Obecna misja cały czas uczy ją jednak
nowych rzeczy, daje jej lekcje, jakie jeszcze miesiÄ…c
wcześniej nawet nie przyszłyby jej do głowy. Na przy-
kład, jak uczucia mogą sparaliżować rozum i uśpić
instynkt. I w tym tkwi niebezpieczeństwo, oczywiście
nie jest ono zwiÄ…zane z jej misjÄ… czy z samym Calebem.
Niebezpieczeństwo tkwi w jej reakcji na człowieka,
który stoi na czele Braterstwa.
158 Kylie Brant
Odesłała nie zjedzony obiad do kuchni i powędrowała
do biblioteki. Musiała opracować nowy plan działania,
plan, który pozwoli jej zakończyć misję, zanim zupełnie
straci rozum i rozsądek. Te wszystkie jej wątpliwości, ta
stępiona percepcja... to przecież nie ona  to nie jest ta
sama agentka SPEAR, zawsze niezawodna, zimna Rachel
Grunwald... Jej siła dotąd brała się z właściwej oceny
ryzyka. Resztki tej siły mówią jej w tej chwili, że ma coraz
mniej czasu, przynajmniej w sprawach osobistych. Dla-
czego coraz częściej szuka w Calebie zalet, zamiast skupić
się na jego oczywistych wadach? Dlaczego cały czas
pamięta jego czułość, a nie przemoc, którą głosi?
Pogrążona w myślach, omal nie wpadła na zakręcie na
Tommy ego. Kiedyś pomyślała sobie, że nie chciałaby
spotkać go w ciemnej uliczce. Teraz zdała sobie sprawę,
że nawet spotkanie z nim sam na sam w biały dzień,
w domu pełnym ludzi, może być przerażające.
 Szukasz Caleba?  spytała.
Nie odpowiedział od razu. Wpatrywał się w nią tylko
swymi pozbawionymi wyrazu, czarnymi oczami.
 Nie wyglądasz na szczególnie uszkodzoną  mruk-
nął w końcu.
 Nic mi nie jest. Caleb przesadza.
 Naprawdę? Musisz być ostrożniejsza. To prymi-
tywna okolica, wszystko może się tu zdarzyć.
Miała wrażenie, że słyszy w jego głosie ostrzeżenie,
ale przypisała to swoim napiętym nerwom. Tommy był
kolejną osobą niezbyt zachwyconą jej obecnością w sie-
dzibie Braterstwa. Ciekawe, czy aż tak bardzo mu
przeszkadza, że gotów byłby podrzucić do jej pokoju
kompromitujące materiały albo majstrować przy hamul-
cach dżipa.
Niepokonana 159
To dobrze, że nie wspomniała Calebowi o możliwym
powiązaniu podrzuconych zdjęć z wypadkiem. Nie wie-
działa przecież, jakie układy ma Caleb z osobą od-
powiedzialnÄ… za te incydenty. Sama odkryje prawdÄ™,
w swoim czasie. Tommy ma racjÄ™. Tymczasem powinna
być ostrożniejsza.
Zwiadoma przeciągającego się milczenia, odezwała
siÄ™ pierwsza.
 Przypuszczam, że Caleb jest w bibliotece, jeśli
chcesz z nim porozmawiać.
 Wiem, gdzie znalezć generała Carpentera.
Z udawaną nonszalancją wzruszyła ramionami.
 No to nie przeszkadzam...
Czując na sobie jego świdrujące spojrzenie, weszła do
biblioteki. Nie zamknęła za sobą drzwi i nasłuchiwała
jego oddalających się kroków. Co takiego ważnego
wyciągnęło Tommy ego ze strzelnicy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl