[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łuskami, groznie szczerzącą wyszczerbione zęby, wystające z bezkształtnej, potwornej twarzy.
Zjawa zaśmiała się znowu. Jupe zobaczył wyciągające się ku niemu czarne szpony.
Odskoczył do tyłu, nadział się jednak na kant biurka. Przykucnął, starając się przesunąć
gdzieÅ› w bok.
Rechoczący potwór zamierzył się do ciosu!
Jupe poczuł uderzenie, a potem ujrzał pędzący na spotkanie z nim regał z kartoteką.
Jego głowa wyrżnęła w metalową ściankę. Ogarnęła go ciemność!
ROZDZIAA 13
Tropem misia
Chodziło mu o coś, co znajdowało się w torbie powiedział Jupe.
Uświadomiłem to sobie, jak tylko się ocknąłem i zobaczyłem, że torba zniknęła. Czegoś
schowanego w niej szukał włamywacz, który zamknął ciocię Matyldę w schowku na miotły.
Także dlatego porwano Lucille. Ta maszkara znalazła to wreszcie tutaj, w naszej Kwaterze!
Wróciwszy jako tako do siebie, Jupiter zadzwonił do Pete a i Boba, którzy zjawili się
natychmiast i w tej właśnie chwili siedzieli naprzeciwko niego, po drugiej stronie biurka. Na
jego pobladłej twarzy wciąż jeszcze widać było ślady po przebytym szoku. Także jego
przyjaciele byli zaskoczeni tym, co się stało. Ktoś przedostał się przez bariery, tak pieczołowicie
przez nich zainstalowane Zaatakowano Jupe a w samym sercu ich sekretnej warowni!
A ja jeszcze mu to ułatwiłem stwierdził ponuro Jupe. Usłyszałem jakieś szmery na
dworze i wyszedłem, wskazując mu drogę do środka! Kiedy wróciłem, już na mnie czekał!
Jupe wzdrygnął się na wspomnienie przerażającej twarzy i wyciągających się ku niemu
pazurów.
Także Pete nie zapomniał jeszcze szokującego wrażenia, jakie wywarła na nim zamaskowana
maszkara, która rzuciła się na niego przed lombardem w Hollywood.
Czy on miał na sobie taką samą maskę? zapytał. Wiesz, mam na myśli wilkołaka,
którego widzieliśmy niedawno.
Nie, ale z całą pewnością mógł to być ten sam mężczyzna odparł spokojnym głosem
Jupe, na którego twarzy pojawiło się nawet coś w rodzaju normalnego rumieńca. Wiemy, że
McLain i Moreli uczyli się kręcenia dreszczowców A przynajmniej mówili, że się tym pasjonują.
Być może doszli do wniosku, że byłoby artystycznym wyczynem dokonywanie napadów w
kostiumach postaci z takich filmów.
W takim razie trzeba by uznać faceta, który próbował obrabować dom na Cheshire
Square, za zwykłego nudziarza stwierdził Bob. Miał na łbie zwyczajną, starą pończochę,
jak wszyscy normalni rabusie.
Z jednym zastrzeżeniem odparł Jupe. Tamto włamanie również miało związek z
Lucille Anderson. Mógł go więc dokonać ten sam człowiek.
Rzeczywiście! włączył się Pete. Ale czego ta maszkara mogła szukać w torbie?
Kwitów lombardowych?
Masz na myśli pokwitowania, które Lucille powkładała między stronice książki?
nachmurzył się Jupe. Nie sądzę, aby chodziło mu o nie. Lucille zastawiała wyłącznie
zwyczajne drobiazgi, bez większej wartości. Dziecinny pierścionek, medalik ze szkolnego
konkursu, malutką złotą spinkę. Mogła otrzymać za to wszystko najwyżej kilkanaście dolarów.
Nikomu nie chciałoby się gonić za tymi kwitami. Nie zapominajmy i o tym, że właściciel
lombardu, u którego Lucille zastawiała spinkę, był tylko jednym z wielu obrabowanych przez
tych przebierańców. Wątpię, czy spinka ma coś wspólnego z tym wszystkim.
A mnie zaczyna już od tego boleć głowa jęknął Pete. Jeżeli ta maszkara nie szukała
kwitów lombardowych, to o co mogło jej chodzić? O książkę?
O biblioteczną szmirę? roześmiał się Bob. W żadnym przypadku. Chyba że coś w
niej było zapisane. Lucille mogła porobić w niej jakieś notatki. Ale na jaki temat? Nie wyglądała
na kogoś, kto miałby do ukrycia jakieś tajemnice. Próbowała tylko wydostać się spod kurateli
swych starych, żeby w tym czasie znalezć sobie rolę w jakimś filmie.
To ten miś! rzucił nagle Jupe.
Bob i Pete wybałuszyli na niego oczy.
Czego chcesz od tego misia? zaciekawił się Pete.
A jeśli tej maszkarze chodziło o niego? zapytał Jupe. To nie była taka zwyczajna
zabawka. Dzieci bawią się przeważnie pluszowymi misiami. A on miał na sobie prawdziwe
futerko.
I co z tego? zaoponował Pete. Nawet gdyby był zrobiony z najrzadszej norki na
całym świecie, nie byłby wart aż tyle zachodu.
Przypuśćmy, że coś schowano w jego wnętrzu? zamyślił się głośno Jupe.
Nareszcie gadasz do rzeczy! krzyknÄ…Å‚ Bob. To jest to! Brylanty! Albo narkotyki!
McLain i Moreli dowiedzieli się, że miś Lucille jest wypchany czymś naprawdę cennym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]