[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chociaż nie chcesz się do tego przyznać. Podoba mi się, i jednocześnie nie,
jak na mnie patrzysz, jakbym była jedyną osobą na świecie oprócz ciebie.
Przesadzasz z tym - ostrzegła - ale podoba mi się, że tak się troszczysz o
maleństwo. I lubię, kiedy szepczesz mi do ucha tajemnice o sobie. I kiedy
przestajesz gadać o zaświadczeniach finansowych i całujesz mnie.
Jego oczy były ciemne, skupione i uwodzicielskie. Siedział spokojny
i rozluzniony, ale patrzył uważnie.
- To dopiero dziewięć.
Kate spojrzała w jego oczy i miała wrażenie, że spada w przepaść.
To, że cała jego uwaga skierowana była tylko na nią, działało mocniej niż
trzy lampki wina.
Nie mogła oprzeć się pokusie. Pochyliła się na nim.
- Ale przede wszystkim lubię twój wielki, podniecający...
81
R S
ROZDZIAA SIÓDMY
Michael obserwował ją niczym tygrys, który zamierza skoczyć na
ofiarÄ™.
- Tak? - zachęcił.
- Twój wielki, podniecający mózg - zakończyła śmiało.
Jego wargi zadrgały.
- Nie tego się spodziewałem - wyznał.
- Wiem. Chociaż nie we wszystkim się z tobą zgadzam - dodała
szybko, żeby mu się nie przewróciło w głowie - zawsze fascynował mnie
twój sposób myślenia.
Potarł palcem wskazującym jej serdeczny palec, pierścionek, który
jej kupił, a potem splótł swoje palce z jej. Był to zadziwiająco zmysłowy
gest, aż zrobiło jej się ciepło.
- A numer dziesięć?
Kate pomyślała o jeszcze jednym powodzie, dla którego pragnęła
Michaela, i postanowiła go zachować w głębi serca.
- Numer dziesięć to tajemnica.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował, aż zabrakło jej tchu.
- To nie wystarczy.
Potrząsnęła głową, żeby odzyskać jasność myślenia.
- Pan wybaczy, szefie, ale ma pan mnóstwo sekretów. Numer
dziesięć to moja mała tajemnica.
- Poznam wszystkie twoje tajemnice, Kate - powiedział, przyciskając
wargi do jej szyi. - Ale jutro, kiedy będziesz szła do ołtarza i znowu ogarną
cię wątpliwości, myśl o numerze dziewięć. I dziesięć.
82
R S
Zadrżała. Przesunął jedną dłoń nad jej kolano i pogładził skórę uda.
- Dowiem się, co cię rozpala - powiedział, całując jej policzek i
przesuwając rękę niebezpiecznie blisko szczytu uda. - Masz pojęcie, co się
ze mną dzieje, kiedy widzę, jak tańczysz? - spytał. - Albo jak siedzisz mi
na kolanach?
- Co? - Musiała się dowiedzieć, że działała na niego chociaż w
połowie tak, jak on na nią.
Ale Michael nie użył słów. Użył tylko swoich ust. Pocałował ją tak,
że obudziło się w niej tysiąc pragnień. Czuła jego rosnące podniecenie.
Wsunął rękę pod jej bluzkę aż do nasady piersi, ale oparł się dalszej
pokusie. Druga dłoń wsunęła się w jedwabne majteczki.
Zamruczał pod nosem.
- Pragnę cię - powiedział. - Tu, w samochodzie. - Słyszała w jego
głosie ledwie hamowane pożądanie. - Gdybyś nie była w ciąży, zrobiłbym
to - oznajmił i znowu ją pocałował.
Kate czuła ogromną pokusę, by zdjąć ubranie i odwzajemnić
pieszczoty. Delikatnie wsunął palec do środka. Kate jęknęła.
- Jutro będzie inaczej - obiecał. - Jutro będę mógł cię dotykać i
całować wszędzie. Jutro - powtórzył głosem ochrypłym z pożądania i
czegoś jeszcze - nie będziesz miała żadnych wątpliwości. Kate poczuła falę
spełnienia.
- Nie masz pojęcia, jaka jesteś pociągająca i jak cię pragnę. I jutro
będziesz moja.
Michael, zamknięty w małym pomieszczeniu przy kaplicy, poprawił
krawat. W pokoiku znajdowały się rzędy ksiąg parafialnych, niewielki
stolik z krzesłami, klęcznik. Klęcznik służył zapewne ludziom, którzy
mieli zwyczaj się modlić, ale Michael jakoś nigdy nie czuł takiej potrzeby.
83
R S
Obserwował przez okno wiosenny poranek. Był spokojny, chociaż nie do
końca. Nie były to nerwy, raczej klaustrofobia. Przywykł do samotności i
uznawał prywatność za coś oczywistego, ale ostatnio wszystko się zmie-
niło. Jego prywatność została naruszona przez mających wprawdzie dobre
intencje, ale denerwująco wszechobecnych rodziców Kate, jej kota, jej
przyjaciółki i telefony od byłych chłopaków.
Samotność działała uspokajająco na Michaela. Dzięki niej czuł, że w
pełni może polegać tylko na sobie. Oznaczała, że nie potrzebował nikogo
innego. To było dla niego ważne. Nie był pewien, jak zdoła zachować tę
samotność po ślubie z Kate, ale jakoś to będzie.
Za jego plecami otworzyły się drzwi.
- Michael...?
Odwrócił się do swojego przyszłego teścia, także ubranego w czarny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]