[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rynsztok i niebo .
Jedyną rzeczą, którą kloszard posiada na własność, jest jego ciało. Najczęściej cuchnące.
Kloszard nie rozbiera się nigdy wobec świadków. Nie obna\a nawet przed najbli\szymi
kumplami. Ciało jest jedynym obszarem jego prywatności.
Ciało wydala i przyjmuje. Wydalanie przynosi ulgę, przyjmowanie - daje radość. Przede
wszystkim picie pinarda, w miarę mo\liwości w ilościach gargantuicznych, do zatracenia.
Wińsko jest płynem magicznym: narkotykiem, lekarstwem, krwią, mlekiem, ambrozją,
przemienioną wodą. Gaboriau zauwa\ył, \e kloszardzi wolą myć twarz i ręce w winie ni\ w
wodzie pobliskiej fontanny. Wino uniewinnia.
Dzięki pinardowi zaciera się ró\nica pomiędzy ciałem i duchem, realnością ulicy i polami
pulsujÄ…cych malin.
Alkoholizm kloszardów paryskich przera\a: Patrick Gaboriau obliczył, \e grupa kloszardów
z szesnastki wydaje na wińsko od 9 do 49 procent swoich miesięcznych  dochodów , które
wahają się od 1321 franków (ok. 6 milionów zł) do 4102 franków miesięcznie (ok. 18
milionów zł). Alkohol zabija. Jego brak oznacza zgon i przede wszystkim zwycięstwo postu
nad karnawałem.
Patrick Gaboriau zapisał 67 kloszardzich snów. 13 razy śniło im się jedzenie, 9 razy - ciepła
kwatera, 9 razy - wyjazd, 7 razy - ludzkie miłosierdzie, 5 razy - picie, 4 razy - policja, 4 razy -
stosunek płciowy, 4 razy - wydalanie.
CZZ DRUGA: Pasa\e podejrzane
W pewnym butiku na Batignolach, przy ulicy Legendre, ujrzałem masę kobiecych tułowi
bezgłowych i beznogich, z drutami na firanki zamiast ramion, powleczonych peskaliną w
bezlitośnie szarobrunatnych, ró\owych i czarnych barwach, wyciągniętych w szereg, wbitych
na stojak lub zło\onych na stole (...)
Oglądając tę ławicę gołych gardzieli, curtisowskie muzeum biustów, pomyślałem o salach
Luwru, wypełnionych staro\ytnymi rzezbami, których nagie i powielane w nieskończoność
torsy, zamiast nieustannie sycić tłumy podziwem, wywołują ziewanie jakby zbierało się na
deszcz (...)
O ile\ wy\ej od ponurych posągów Wenus stoją krawieckie manekiny, o ile\ do
mocniejszych zachęcają marzeń te biusty po dekapitacji. Libertyńskie budzą chucie efebiczne
sutki i prę\ne wymiona, zaś litość wywołują cycki obwisłe, pokurczone blednicą lub
obcią\one tłuszczem, bo przypominają o strapieniu nieszczęśnic, wywołanym nadciągającą
nieuchronnie kapitulacją wdzięków, które potąd na tyle zwycięstw pozwoliły w bitwach o
portfel mÄ™\czyzny.
JORIS-KARL HUYSMANS, Croquis parisiens
1.
Serduszka władców Francji, wynoszących głośno pod niebiosa republikańskie cnoty i
gwi\d\ących przy goleniu Marsyliankę, na myśl o imperiach i imperatorach biją w rytmie
przyspieszonym. Od dawna. Największy podziw w budziła, budzi i budzić będzie nad
Sekwaną Rosja. Najpiękniejszy most w Pary\u nosi imię cara Aleksandra III. Słowo bistro
rozparło się we francuszczyznie dzięki Kozakom, którzy w roku 1815 kazali sobie w
paryskich knajpach bystro podawać trunki, a nie dość śmigłych karczmarzy poganiali nahajką
lub kopniakiem.
Władcy Francji, podobnie jak imperatorowie Rosji - ubóstwiają faraonów. Dlatego te\
łamali sobie głowy, jak tu exegi monumentum, by ślad ich i imię, broń Bo\e, nie sczezło.
Napoleon Bonaparte i Ludwik Filip poutykali w Pary\u niezdarnie, gdzie się dało,
przytargane z Egiptu motywy falliczne z hieroglifami. Geroges Pompidou kazał montować w
centrum miasta coÅ› w rodzaju rafinerii (zamiast domu kultury), którÄ… otworzyÅ‚ Valéry Giscard
d Estaing.
Dopiero socjalista - François Mitterrand, rozkrÄ™ciÅ‚ interes: nowy Å‚uk triumfalny, nowa
gigantyczna opera i Luwr - największe muzeum świata odpicowane za 6,4 miliarda franków
a\ z czterema faraonicznymi piramidami ze szkła: jedna du\a i dwie małe wierzchołkiem do
góry i jeszcze jedna du\a, podziemna, te\ szklana, ale na odwyrtkę - mierząca szpicem w
marmury prowadzące do bistr, parkingów i wielkich amfiteatrów przeznaczonych na pokazy
mód.
Dnia 18 listopada A.D. 1993 w samo południe, prezydent Republiki otworzył uroczyście
skrzydło kardynała Richelieu w królewskim pałacu stawianym przez Filipa Augusta i kazał
zachować cesarskie apartamenty Napoleona III. Tak oto zamknęło się koło dziejów: 28 dnia
miesiąca mglistego roku II (dokładnie dwieście lat temu), rewolucyjna Konstytuanta kazała
otworzyć w byłym pałacu królewskim pierwszą galerię sztuki dla ludu. Powstało muzeum w
Luwrze. Upłynęły dwa wieki i do Luwru na powrót wkroczył suweren.
Ju\ na trzy dni przed uroczystym otwarciem rozpoczęły się dworskie bale:  Ach, jak lekko,
pięknie tańczysz Pan! . Wszyscy dworscy i kolegialni registratorzy, tajni radcy i ministrowie,
aktorzy, piosenkarze, panienki o nogach dłu\szych ni\ witra\e Notre-Dame, papuśni
chłoptysie w jedwabiach, stu dyrektorów największych muzeów świata czekało przez godzinę
w półkolu ustawionym sprawnie przez kamerjunkrów. Pózniej wszedł Fundator. Przemówił.
A jeszcze pózniej rozpoczął się republikański kadryl w cesarskich komnatach:
Quel honneur, quel bonneur!
Ah! monsieur le senateur!
Je suis votre humble serviteur...
Wyrafinowanie oświetlenia przekracza imaginację. W wewnątrz i z zewnątrz. Lasery łamią
się w Sekwanie, co wiślaną falą lśni. W komnatach bezcieniowe rurki na fibry optyczne
współzawodniczą z promieniami słońca wpuszczanymi przez wielkie okna, przeszklone łąki
dachów i bawole oczka.
Na podwórcu Khorsabad pyszni się skrzydlaty byk z Asyrii, następnie słynne konie z
Marly, wyrysowane dla Ludwika XIV, na pierwszym piętrze królewski skarbiec z katedry
Saint-Denis rozło\ył się w elektronicznych gablotach. Korony królewskie, relikwiarze i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl