[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nawet "Paloma".
Gdy sobie dobrzepodjadłem, humormi się poprawił.
%7Å‚eby tylko nie ta broda.
Co za pech, żezapomniałemżyletki!
- Czy tu jest w miasteczku fryzjer?
- zapytałem.
Właścicielka hotelu spojrzała na mnie jakoś dziwniei zamieniła parę nic nie
znaczących słów ze swoim mężem.
191.
- Gdzie tu jest fryzjer?
- zapytałem jej męża.
- Co proszÄ™?
-Czymacie fryzjera?
- Fryzjer?
No, tam jest - tu nieokreślonym ruchem pokazał w stronę drzwi wyjściowych na
ulicÄ™.
Widząc, że się niedogadam, wyszedłem z hotelu.
Ostatecznie Bolesławiec nie jest jakimś wielkim miastem.
Nie zabłądzę w nim i znajdęmistrza brzytwy bez cudzej pomocy.
Przede mną rozciągał się duży plac brukowany kostkągranitową.
Na środkuplacu wznosił się okazały ratuszw stylu renesansu.
Przypominał nieco ratusz wPoznaniu.
Piastowski orzeł na szczycie wieży przetrwał szczęśliwiei hitlerowców, i wojenną
zawieruchÄ™.
Pod ratuszem gromadka dzieci grała w kukso.
Jakaś może dwunastoletniadziewczynkaszła przez rynek, niosąc dzbanek mleka.
- Panieneczko, gdzie tu jest fryzjer?
- zapytałem.
Zdawało mi się, że woczach dziewczynki mignął przelotny strach.
Popatrzyła na mnie nic nie mówiąc, wreszcie
wyjąkała:
- O tam, z tamtej strony ratusza.
Zadowolonyobszedłem budynek i rzeczywiście od razuzobaczyłem duży szyld
fryzjera.
Z tej strony rynku rosły wielkie lipy, podktórymi urządzono coś wrodzaju
targu.
Ot, po prostu miejscowiNiemcy handlowali z miejscowymi i przyjezdnymi Polakami.
Gdy stanąłem na małym ganeczkui już miałem ująć zaklamkę,zadziwiła mnie
nagła cisza.
Wrzaski targowiskaumilkły.
Cały tłum wpatrywał się we mnie.
"Straszę ludzi moją brodą" - pomyślałem i nacisnąłemklamkę.
Zakład fryzjerski urządzony był z ujmującą czystością.
Lustrai niklowe aparaty aż lśniły.
Na stoliczku stały świeżekwiaty.
Ażdziw, że taki miły, taki elegancki fryzjer znalazł się w takiejdziurze, jaką wówczas
był, nikogo nieobrażając, Bolesławiec.
Na krześle pod oknem siedziała przyjemnie wyglądającai dośćprzystojna
blondynka.
Coś robiła nadrutach.
Spojrzała na mnie z niesłychanym zdziwieniem, chociaż
192
widok nieogolonego i nieostrzyżonego człowieka w zakładzie fryzjerskim nie
jest przecież niczym nadzwyczajnym.
A jednak w spojrzeniu tej kobiety widziało sięwyrzut, żeznowu jakiś
natrętprzychodzi zakłócić jej spokój.
-Czy mogę się ogolić?
Czyjest fryzjer?
Pani jakgdyby nagle zbladła i znowu się zaczerwieniła.
- W tej chwili poproszę męża - powiedziała i znikław drugim pokoju.
Usłyszałem jakieś szepty.
Kobiecy głos mówił żarliwie:
- Na litość boską, tylko się postaraj.
Pamiętaj, że możesz, pamiętaj, że musisz!
Po chwili wyszedł w niepokalanie białym kitlu sammistrz.
- Pan chce się ogolić?
Proszę bardzo- okrągłym ruchem ręki wskazał mi jeden z trzech foteli.
ZajÄ…Å‚emwskazanemiejsce.
Szeroki pędzel regularnienamydlał moje policzki.
Pod białą pianą mydła ginęły nieszczęsne rude kosmyki mojego zarostu.
Fryzjer krzątał się bezszelestnie, szybkoi sprawnie.
Srebrna klinga jego brzytwy wprawnymi ruchami rękispadała na skórzany
pasek.
Po chwili, gdy mistrz uznał jąjuż za dostatecznie ostrą, dotknęła mojej szyi.
Czyzauważyliście, że każdy fryzjerinaczej goli?
Jedni zaczynajÄ… od lewegobaczka, inni natomiast od prawego policzka.
Fryzjer z Bolesławca zaczął zupełnie inaczej.
Najpierwdotknął brzytwą miejsca zwanego jabłkiem Adama", chwileczkę
przytrzymał ostrze na mojej grdyce i z uśmiechemrozpoczął golenie ciągnąc ostrze w
górę aż do dolnej wargi.
To był naprawdę mistrz!
Człowieka tak znającegoswójfachnie spotkałem nigdy w życiu.
Pod jego rękąniemiływ gruncie rzeczy zabieg golenia stał się prawdziwą
przyjemnością.
Co za pewność ręki!
Ani jednego zacięcia,anijednego błędu!
Ostrze brzytwy ślizgało się delikatnym ruchem po mojej twarzy.
W ciągu pięciuminut byłem ogolony.
Gdy chciałem płacić, fryzjer ku wielkiemu mojemuzdziwieniu odmówił przyjęcia
pieniędzy.
- Bardzo panudziękuję.
Pan i tak bardzo dużo dlamnie zrobił.
Całe życie będę pańskim dłużnikiem.
193.
Nic nie rozumiejąc spojrzałem na panią z drutami.
Siedziała na swoim dawnym miejscu.
W jej twarzynie byłochybaani jednej kropli krwi, ale w jej oczach
widziałemszczęście.
Bez słowa zerwała się i podbiegającdo mężachwyciła go w ramiona.
Dom wariatów - pomyślałem wychodząc z zakładu.
Oniemiałem ze zdziwienia.
Przed gankiem zebrał sięspory tłum- wszyscy, którzy byli na targowisku,
kiedywchodziłem do zakładu i chyba jeszcze dwa razy tyle mężczyzn i kobiet.
Na mójwidok rozległo się głośne "Aaa"!
Ktoś nawetzaczął klaskać.
Roztrąciłem tłumi wróciłem do hotelu.
- Ach, jak siÄ™ cieszÄ™!
- zawołała bufetowa.
A hotelarz od razu sięgnął do butelki i nalałdwie pełneangielki.
-Do końca życia nie wybaczyłbym sobie- zapewniałmnie.
Wszyscy obecni w knajpie gościechcielipić ze mnąi koniecznie chcieli mi
fundować.
Byłem dla nich bohaterem.
Tylkonie wiedziałem ciągle dlaczego.
Dopiero wieczorem, kiedy już wszyscy mieliśmy dobrzew czubie,
dowiedziałem się prawdy.
Fryzjer, który mnie golił, został w czasie okupacji zaaresztowany, był
nieludzko torturowany, pózniejprzebywałw pobliskim obozie koncentracyjnym Gross
Rosen.
Straszne przeżyciazachwiały jegopsychiką.
Niedawnodostałprzy goleniu ataku szału i podciął brzytwą gardło swojemuklientowi.
Lekarze go badali.
Był nawet na kuracji.
W końcu orzeczono, że jestzupełnie zdrówi że atak nie powtórzysię, jeżeli bez
wypadku ogoli choć jednego klienta.
I właśnie ja byłem tymogolonym.
-Widzi pan -tłumaczyli mi pózniej mieszkańcy Bolesławca - żal nam pana było
bardzo, ale cóż,fryzjer jestwmiasteczku koniecznie potrzebny.
Pan sam rozumie?
A przecież zawsze to lepiej, jeżeli nieszczęście spotkaprzyjezdnego.
Nota redakcyjna
Powieść Jerzego Edigeyajest dwudziestą pozycją, któraukazuje się w Serii z
WarszawÄ….
Po razpierwszypowieśćukazała się w 1967 r.
w serii "Z jamnikiem" wydawnictwaCzytelnik.
Dodatkowo prezentujemy opowiadanie "Naostrzu brzytwy", które miało pierwodruk
w 1967 r.
w "Panoramie".
Pomysł wydawania serii z Warszawą zrodził sięna spotkaniach Klubu
Miłośników PolskiejPowieści MilicyjnejMOrd.
Dotądwydaliśmy:
1. Helena Sekuła - "Tęczowy cocktail"
2.Helena Sekuła - "Kieliszek Bordeaux"
3. Helena Sekuła - "Wstęga Kaina"
4.ZygmuntZeydler-Zborowski- "Czwarty klucz"
5. Piotr Kitrasiewicz - "Sherlock Holmes i koledzy"
6.Zygmunt Zeydler-Zborowski - "Nieudany urlop majora Downara" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl