[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widok budził w nim dojmujące pragnienia. Pożądał jej ze wszystkich sił.
- Przygotowałem plan pułapki, którą mam zamiar zastawić - rzekł w końcu.
Zaczął wędrować po pokoju dotykając buteleczek z perfumami i grzbietów książek. Josh nie mógł w
ciemnościach odczytać tytułów. Może któregoś dnia jego książka znajdzie się na tej półce.
- Opowiedz mi o tym - poprosiła łagodnie Maggie.
- Liczę na twoją pomoc. - Podszedł do łóżka i popatrzył na nią.
- Co mam zrobić?
- Chcę stworzyć pozory, że wyjechaliśmy razem na kilka dni. Chodzi o to, żeby ludzie widzieli, że
wyjeżdżamy razem do Seattle lub Portland. Dokądkolwiek. Ważne, by każdy sądził, że nas tu nie ma.
- Rozumiem. Przypuszczam, iż to miałeś na myśli, mówiąc, że przydadzą się fałszywe zaręczyny.
- Nie mówmy o zaręczynach. - Zmusił się, by nie zareagować na zaczepkę. - Po prostu powiedz, czy
pomożesz mi przeprowadzić plan.
- W porządku. Zrobię to. Moja reputacja i tak została nadszarpnięta. Nie zależy mi już na tym, czy
ktoś w Peregrine Point dowie się, że spędzam z tobą weekend. No i co będzie, gdy już udamy się na
te wspaniałe wakacje?
- Wrócę tu nocą i zastawię pułapkę.
- Naprawdę? - W jej głosie zabrzmiało prawdziwe zainteresowanie. - Tak jak w kryminałach?
- Tak - potwierdził rozbawiony jej entuzjazmem.
- Sądzisz, że intruz zaatakuje, gdy wyjedziemy z miasteczka?
- Myślę, że uzna to za dobrą okazję. Facet jest już zdesperowany. Zrobi ten krok, jeśli go tylko trochę
zachęcimy.
- To dobry pomysł - rzekła Maggie. - Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- %7łe pozwolisz mi wrócić razem z tobą.
- Zasadzki to nie zabawa, Maggie - skrzywił się Josh.
- Może być nudno. Będę cały czas siedział w samochodzie.
Pamiętaj, że mam nadzieję schwytać faceta, jeśli tylko się pokaże. Może być niebezpiecznie.
- W takim razie potrzebujesz partnera do pomocy - uznała. - Jestem twoją klientką, pamiętasz? Ja tu
rządzę. Jeśli planujesz zasadzkę, muszę być przy tym.
- Przyrzekasz, że będziesz mnie słuchać?
- Przyrzekam - obiecała.
- To znaczy, jeśli pojedziesz ze mną, masz robić dokładnie to, co powiem i nie sprzeciwiać się.
Zrozumiałaś?
- Oczywiście.
- No więc dobrze, możesz mi towarzyszyć.
- Och, Josh! - Maggie wysokoczyła z łóżka i zarzuciła mu ręce na szyję. - Dziękuję ci, dziękuję! Nie
umiem powiedzieć, ile to dla mnie znaczy! - Tuliła się do niego. Dotknięcie jej miękkich piersi
wystarczyło, bo rozniecić w Joshu pożądanie. Przycisnął ją do siebie mocniej. Ale Maggie wysunęła
siÄ™ z ramion.
- Lepiej idz spać, Josh. Jutro możemy być razem. A teraz potrzebujemy odpoczynku. Do zobaczenia
rano.
- Do zobaczenia. - Całą siłą woli zmusił się do wyjścia.
Tak jest lepiej, wmawiał sobie, wracając do pokoju. W końcu znowu jest do niego przyjaznie
usposobiona. Jeśli będzie ostrożny, powinien odzyskać to, co utracił dziś rano z powodu
idiotycznego pomysłu z fałszywymi zaręczynami. Uśmiechnął się na pewną myśl. Zasadzki
przeciągają się i bywają nużące. Mężczyzna i kobieta zamknięci razem na wiele godzin w aucie
muszą coś robić dla zabicia czasu.
Poweselał kładąc się do łóżka i od razu zasnął.
ROZDZIAA 15
O piątej rano Josh czekał w korytarzu niedaleko sypialni Odessy. Odchrząknął i spojrzał na zegarek,
gdy z drzwi wynurzył się Pułkownik w kapciach i szlafroku.
- W samą porę, Pułkowniku!
Starszy pan wyglądał na zaskoczonego. Nachmurzył się gniewnie.
- Co tu robisz, u diabła, młody człowieku? - zapytał wyraznie niezadowolony.
- Chciałem z panem porozmawiać na osobności - mruknął Josh. - Doszedłem do wniosku, że o tej
porze na pewno pana spotkam. W końcu po tym małym wyczynie waszej trójki wobec Maggie należy
się wam jakiś rewanż.
- Po wyczynie?
- Synchronizacja działań była tak perfekcyjna, że trudno tu mówić o przypadku. Jednocześnie
wyszliście ze swoich pokoi. Takie małe czaty, Pułkowniku, prawda? Więc dzisiaj ja zastosowałem
ten sam chwyt wobec pana.
- Zawsze byliśmy z Odessą bardzo dyskretni. Jak na to wpadłeś? - Pułkownik westchnął
niezadowolony.
- Ranny ptaszek ze mnie i mam dobry słuch. Wiem, jak się pan teraz czuje. Zejdzmy na dół. Kawa
czeka. Ja spałem jak suseł, ale założę się, że pan niezle zapracował na śniadanie.
- %7ładnego szacunku dla starszych. Taka już jest młoda generacja. Gdybyś służył pod moimi
rozkazami, wysłałbym cię stąd. - Pułkownik ciaśniej zawiązał pasek od szlafroka i podążył za
Joshem na dół.
- Nie wspomnisz o tym Maggie, prawda?
- Czemu? Obawia się pan, że zażąda, abyście zaczęli postępować właściwie? - Josh spojrzał
chłodno na Pułkownika. Starszy pan poczerwieniał.
- Myślę, że wczoraj rano powinienem był raczej pozostać na miejscu, czyż nie tak?
- Oczywiście, do diabła. Nie muszę chyba panu mówić, że zainscenizowaliście we trójkę nędzne
przedstawienie. Przez waszą małą niespodziankę jestem bliski przegrania całej batalii.
- Co przez to rozumiesz? - Pułkownik spojrzał na niego ostro.
- To, że odgrywanie przez was roli surowych opiekunów pod drzwiami mojej sypialni spłoszyło
Maggie. Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny wymyślała przyczyny, dla których nie może wyjść
za mnie. Byłby pan zdumiony jej wynalazczością.
- Nie chce wyjść za ciebie?! Dlaczego? Josh wszedł do kuchni pachnącej świeżo parzoną kawą.
Napełnił dwa kubki.
- Wczoraj rano pomieszaliście mi szyki. Teraz Maggie jest zdenerwowana, a ja muszę naprawiać to,
co zepsuliście.
- Nonsens. - Pułkownik wziął kubek i usiadł przy małym stole. - Da się przekonać. Po prostu
zachowuj się stosownie i odpowiednio. I nie zapominaj, że ona jest w gruncie rzeczy prowincjonalną
panną, wychowaną w nieco staroświecki sposób. Nie zapominaj o tym.
- Od początku mam uczciwe intencje - zaznaczył Josh popijając kawę. - A o pańskich trudno byłoby
to powiedzieć.
- Co, u diabła, sugerujesz? - Pułkownik dumnie uniósł głowę i błysnął oczami.
- Jeśli mówisz o moich zamiarach wobec Odessy, to od razu możesz zacząć mnie przepraszać.
Traktuję mój związek z Odessą bardzo poważnie.
- To czemu jej pan nie poślubił? - spokojnie spytał Josh.
- Przez te piekielne akcje. Obawiałem się, żeby nie pomyślała, iż żenię się z nią dla pieniędzy. Mam
swojÄ… dumÄ™, sir.
- Nie rozważał pan możliwości spisania intercyzy małżeńskiej?
- Raz o tym delikatnie napomknÄ…Å‚em, ale Odessa jest w duszy romantyczkÄ…. Nie dba o takie
przyziemne sprawy.
Josh zdecydował się wykorzystać okazję.
- A jeśli okazałoby się, że akcje Odessy nie są warte papieru, na którym je wydrukowano?
- Czy to pewne? - Pułkownik spojrzał zdumiony.
- Sprawdziłem podejrzenia Odessy wobec bratanków, pragnących rzekomo zdobyć jej majątek.
Spółka, która wypuściła te akcje, zbankrutowała dziewiętnaście lat temu. Zasoby Odessy nic nie są
warte.
- Tak przypuszczałem. Nie zauważyłem, aby kiedykolwiek przyniosły jakiś dochód. Ale mężczyzna
nie powinien wtrącać się do kobiecych finansów. Wiesz, to w bardzo złym tonie.
- Prywatni detektywi ciągle się tym zajmują - wyjaśnił Josh. - Większość dochodzeń dotyczy, mniej
lub bardziej, pieniędzy.
- Ciekawe spostrzeżenie - uznał Pułkownik. - Sądzisz, że w naszej sprawie też chodzi o pieniądze?
- Mam takie przeczucie. Inne motywy już wykluczyłem. W grę wchodzą motywy finansowe albo
psychiczne.
Szczerze mówiąc, wolałbym to pierwsze. Lubię jasne, czyste sprawy, inne mnie denerwują.
- Tak, rozumiem. Masz jakiś plan, prawda? Zakładam, że chciałeś mi go przedstawić i po to czekałeś
na mnie pod drzwiami Odessy.
- Tak. Potrzebuję kogoś, kto zaopiekowałby się Odessą i Shirley, gdyby coś się zdarzyło. Chodzi o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl