[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wrażenie wzajemnej erotycznej fascynacji. Mieli czas - i tym
wspólnym czasem oboje się delektowali.
- Jakie piękne kwiaty! - wykrzyknęła na widok wielokolorowego
bukietu, zdobiącego okrągły stolik w rogu pokoju.
- Madame Duplessis zwróciła mi niedawno uwagę, że ten pokój
wyglądałby o wiele ładniej, gdyby stały w nim kwiaty - wyjaśnił
Robert.
- Ach tak - westchnęła z ulgą Kate, która obawiała się przez
chwilę, że to owa tajemnicza sekretarka Roberta, która z każdym dniem
wydawała się jej bardziej niebezpieczna, była sprawczynią tej
dekoracji. - Rzeczywiście, te kwiaty wspaniale ożywiają twój aparta-
ment.
- Pewnie uważasz, że jest pozbawiony życia - zauważył z
uśmieszkiem Robert. - Widzisz, po latach spędzonych w bogatych
komnatach pałacu de Villeneuve zapragnąłem wreszcie prostoty. Mam
nadzieję, że napijesz się ze mną szampana...
- Czyżbyś kogoś oczekiwał?
- Tylko ciebie - odrzekł, wyciągając z kubełka butelkę wina i
napełniając kieliszki.
Gdy je po chwili odstawili na stolik, Robert wyciÄ…gnÄ…Å‚ do Kate
ręce, a ona podeszła do niego bez wahania. Tak dobrze i bezpiecznie
było znalezć się w jego ramionach, poczuć jego zapach i siłę mięśni.
S
R
Zaczął ją całować, najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej
namiętnie, natarczywie, a ona nie pozostała mu dłużna. Atmosfera w
pokoju zdawała się iskrzyć obopólnym pragnieniem. Po krótkiej chwili
Robert wziął Kate na ręce, podszedł do drzwi, obrócił klamkę i wszedł
do pogrążonej w półcieniu sypialni.
Delikatnie położył Kate na olbrzymim łożu, na świeżej,
adamaszkowej pościeli pachnącej słońcem, powietrzem i lawendą.
Podobnie jak w salonie, tak i w sypialni wszystko odbywało się
bez pośpiechu. Ich pocałunki, pieszczoty, spojrzenia sprawiały
wrażenie absolutnie naturalnych, choć niosących z sobą wiele
nieodkrytych tajemnic. Każdym centymetrem skóry czuli radość i
podniecenie dotyku swoich nagich ciał, w jedno stapiały się ich
przyspieszone oddechy, jednym pospiesznym, mocnym rytmem biły
ich serca.
Za oknem księżyc stał już wysoko, a jego srebrna poświata
sączyła się do pokoju, pozwalając kochankom zaglądać sobie w oczy,
gdy namiętność zdawała się sięgać zenitu, a także potem, gdy
szczęśliwi i zaspokojeni, leżeli z twarzami zwróconymi ku sobie.
- Mam nadzieję, że mnie nie zapomnisz, kiedy znów wyjadę -
odezwał się czule Robert, gdy opadła już fala emocji.
- Wyjedziesz? - zdziwiła się Kate, ale zamiast odpowiedzi znów
ją przyciągnął do siebie i zaczął całować jej szyję, włosy i usta.
Gdy Kate się obudziła, Robert był już ubrany do wyjścia, miał na
sobie ciemny garnitur, białą koszulę i spokojny, jedwabny krawat.
- Gdzie się wybierasz? - spytała z niepokojem, nagle wytrącona
S
R
ze snu.
- Przepraszam - odpowiedział, pochylając się, by ją pocałować. -
Nie chciałem cię obudzić. Po prostu wynikły pewne pilne sprawy, które
muszę załatwić. Nie martw się, nie wyjeżdżam na długo. Zpij
spokojnie.
Gdy Kate po godzinie obudziła się na dobre, przypomniała sobie,
że wbrew obietnicom Roberta, nie odbyli dotąd poważnej rozmowy o
La Petite Maison. Poza tym było jej przykro, że Robert nie zdradził jej
celu swojego wyjazdu.
Ale właściwie dlaczego miałby się jej opowiadać? Cóż ona dla
niego znaczy? Co znaczy dla niego ostatnia noc? Problem polega na
tym, pomyślała Kate, że ona go kocha, zawsze kochała.
A jeśli on nie odwzajemni jej uczuć?
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
- Znowu odcięli prąd? - zapytała Kate, gdy tylko wróciła do
domu. - Przecież Robert dopiero co kazał go podłączyć.
- Zjawiła się tu jakaś dama z notatnikiem w ręku i teczką
dokumentów pod pachą. Przyniosła to dla ciebie - powiedziała Megan,
podajÄ…c Kate grubÄ… teczkÄ™.
- A gdzie jego hrabiowska mość? Podejrzewam, że nie obejdziesz
siÄ™ bez jego pomocy.
- Robert? Miał jakieś pilne spotkanie w interesach - odrzekła
Kate. Już teraz bardzo za nim tęskniła, choć przecież niedawno się
rozstali. - Nie mam pojęcia, gdzie on teraz jest.
- Rozmawiałaś z nim o pensjonacie?
- Nie, jeszcze nie - odrzekła Kate. - Bardzo mi przykro, Megan,
ale jakoś do tego nie doszło. Sprawdziłam, jak się mają rośliny, potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]