[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do sali, gdzie miała odbyć się Wielka Rada. Wkrótce sala zapełniła się po brzegi
wezyrami, szejkami, emirami* i bejami*. Po chwili ukazał się sam sułtan, a
wszyscy witali go z najwy\szym szacunkiem. Padyszach zasiadł na tronie, a
wszyscy obecni stali przed nim ze skrzy\owanymi na piersiach rękami, oczekując,
a\ da znak, aby usiąść. Następnie przedstawiono sułtanowi ró\ne sprawy do
rozstrzygnięcia, a on raczył wydać orzeczenie o ka\dej, słuszne i sprawiedliwe,
a\ dywan dobiegł końca. Wówczas sułtan wstał i wrócił na swoje pokoje, a wszyscy
rozeszli się do swoich zajęć. Matce Aladyna, poniewa\ przyszła wcześniej od
innych, udało się dostać na salę dywanu, ale poniewa\ nikt do niej się nie
zwrócił i nie zaprowadził jej przed oblicze sułtana, pozostała tam, gdzie
stanęła, a\ rada się skończyła. Kiedy zobaczyła,\e sułtan wstał z tronu i udał
się do swego haremu, wybrała się w powrotną drogę i wróciła do domu. Skoro
Aladyn ujrzał matkę wracającą z misą pełną klejnotów, zmiarkował, \e coś
niedobrego musiało się przydarzyć. Nie chciał jednak o nic pytać, dopóki matka
sama nie opowie, jak to było. - Kochany synku - ozwała się - niech Allach będzie
pochwalony za to, \e dał mi dziś tyle odwagi, i\ potrafiłam dostać się do sali
dywanu. I chocia\ nie miałam dotychczas mo\ności przemówić do padyszacha, to
jednak, jeśli Allach pozwoli, uczynię to jutro. Bądz dobrej myśli, synku, jutro
na pewno będę z jego sułtańską mością o tobie mówiła i zrobię to dla ciebie,
choćby nie wiem co miało się potem stać. Aladyn usłyszawszy słowa matki, nie
posiadał się ze szczęścia chocia\ bezmiar miłości i tęsknoty, jakie odczuwał do
księ\niczki Badr-el-Budur, z godziny na godzinę wzmagał się i nie pozwalał mu
dłu\ej czekać. Nazajutrz skoro świt matka wybrała się znowu w drogę i poszła ze
swoją misą z klejnotami do sali przyjęć padyszacha. Zastała ją jednak zamkniętą,
a kiedy zapytała ludzi o powód, usłyszała odpowiedz: - Sułtan tylko trzy razy na
tydzień odbywa dywan Musiała więc, nic nie wskórawszy, do domu powrócić I tak
chodziła tam co dzień. Tego dnia kiedy odbywał się dywan, wślizgiwała się do
sali przyjęć i stała tam tak długo, a\ rada dobiegła końca. Tak minął cały
tydzień. Nareszcie sułtan zauwa\ył staruszkę stojącą w kącie podczas ka\dego
dywanu. I pewnego dnia, kiedy matka Aladyna znów przyszła i jak zwykle stała w
sali przyjęć, nie mając odwagi wystąpić naprzód i wymówić pierwszego słowa,
sułtan zwrócił się do wielkiego wezyra: - Wezyrze, od sześciu czy siedmiu dni
widzÄ™ podczas ka\dego dywanu, jak ta staruszka przychodzi, trzymajÄ…c coÅ› pod
swojÄ… parand\Ä…*. Czy wiesz coÅ› o niej, wezyrze, lub o tym, co jÄ… tu sprowadza? -
Padyszachu nasz i sułtanie - odparł wezyr - białogłowy nie grzeszą zwykle
zbytnim rozsądkiem, mo\e więc ta staruszka przychodzi poskar\yć się przed tobą
na swojego mę\a lub kogoś ze swoich krewnych. Sułtana atoli odpowiedz wielkiego
wezyra nie zadowoliła i rozkazał mu aby kiedy owa kobieta znów przybędzie,
przyprowadził ją przed jego tron. Wielki wezyr przyło\ył rękę do czoła i rzekł:
- Słucham i jestem posłuszny rozkazom mego padyszacha i sułtana! Kiedy więc
matka Aladyna, która przyzwyczaiła się przychodzić codziennie do sali przyjęć i
tam przed najmiłościwszym obliczem sułtana wystawać, znów przyszła i tak
stanęła, aby władca mógł ją dojrzeć, sułtan zwrócił się do wielkiego wezyra: -
Oto jest ta niewiasta, o której ci mówiłem. Przyprowadz ją niezwłocznie przed
moje oblicze, abym mógł dowiedzieć się od niej, o co mnie prosić zamierza, i jej
sprawę rozpatrzyć. Wielki wezyr podszedł więc do matki Aladyna i podprowadził ją
pod tron padyszacha. Skoro staruszka przed swym władcą stanęła, skłoniła mu się
nisko, \ycząc coraz większej potęgi, długiego \ycia i wiecznego szczęścia, i
ucałowała ziemię u jego stóp. - Niewiasto - ozwał się do niej sułtan - od ilu\
to ju\ dni widzÄ™ ciebie w sali, gdzie odbywa siÄ™ wielki dywan, a ty nigdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]