[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Próbowała otrząsnąć się z czarnych myśli. Wiedziała, że powinna być
wdzięczna Josette za to, iż wspaniałomyślnie zaproponowała jej dach nad
głową. Ale nie mogła zdobyć się na optymizm i mimo że starała się nie
płakać, spod jej zaciśniętych powiek wypłynęła łza.
Vérrronique? WszszszyssstkobÄ™dzdzdziedobrzrzrzekochanie. NiepÅ‚aczczcz.
Stwardniała ręka dotknęła jej dłoni zaciśniętej na pościeli i pod wpływem
tego czuÅ‚ego gestu Véronique poczuÅ‚a, że zaraz caÅ‚kiem siÄ™ rozklei.
Otarła jednak łzy i otworzyła oczy, uśmiechając się lekko.
Bonjour, maman.
Annie odpowiedziała uśmiechem i pogładziła ją po głowie.
Takjużżżlepiej. Niemacopłakać. Totylkozzzłamananoga.
Acccałarrreszszszta& Machnęła lekceważąco ręką, wyrażając w ten sposób
swoje zdanie na temat rzeczy materialnych.
Wiem, mamo. Powinnam się cieszyć, że żyję. I cieszę się&
Véronique zamilkÅ‚a. Po raz kolejny przyszÅ‚o jej do gÅ‚owy, co mogÅ‚o siÄ™
stać, gdyby nie poszła wtedy do kościoła. Serce jej zamierało za każdym
razem, gdy o tym myślała. Instynktownie dotknęła małego krzyżyka na szyi.
Ccciii. Jesssteśśśgotowadowyjśśścia? zapytała Annie szorstkim głosem,
jakby też nie chciała się zastanawiać, co by było, gdyby&
Véronique kiwnęła gÅ‚owÄ…. WskazaÅ‚a swojÄ… sÄ…siadkÄ™ i Å›ciszyÅ‚a gÅ‚os.
Cieszę się, że nie będę już słyszała tego piekielnego stukania drutów!
wyszeptała.
A potem coś sobie przypomniała.
Maman, masz może przy sobie swój nóż myśliwski?
Annie wsunęła rękę do kieszeni i wyjęła mały, ale groznie wyglądający
nóż z kościaną rączką i niebezpiecznym ostrzem. Spojrzała na starszą panią,
a potem na córkę, i uniosła brwi.
Nie, nie po to! Véronique zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ po raz pierwszy tego dnia
i ostrożnie wstała z łóżka. Potem wyprostowała się, balansując na jednej
nodze. Tylko po to wyjaśniła i zaczęła rozcinać spodnie od piżamy.
Cholerny parking szpitalny! Christian podwiózł Annie pod wejście,
a potem kilka razy objechał plac. Bezskutecznie jednak szukał wolnego
miejsca i w końcu musiał zostawić pandę na porośniętej trawą skarpie po
drugiej stronie głównego budynku. Jeśli hamulce nawalą, samochód stoczy
się po stoku, na którym wznosił się szpital, i zatrzyma dopiero pośrodku St.
Girons.
To zresztą nie byłoby takie złe. Był ubezpieczony.
Christian przełożył z ręki do ręki prezent w kolorowym papierze, wszedł
do szpitala głównym wejściem, minął recepcję i ruszył korytarzem na
oddziaÅ‚, na którym leżaÅ‚a Véronique. Nigdy nie czuÅ‚ siÄ™ dobrze w szpitalach,
bał się, że potrąci jakieś urządzenie albo wpadnie na coś. Poza tym nie
znosił panującego tu zapachu i nienaturalnej ciszy. Nie słychać było ptasich
śpiewów ani dzwonków bydła, nie czuło się wiatru na twarzy.
Z wizją gór przed oczami skręcił za róg, pchnął drzwi do sali i zobaczył
Véronique odwróconÄ… do niego plecami.
Miała opuszczone spodnie od piżamy, nad którymi widać było goły tyłek.
Widok jej obnażonych krągłych pośladków to było dla niego za dużo.
Oniemiał, rozdziawił usta i wypuścił z rąk prezent, który upadł na podłogę
z głośnym łupnięciem.
Véronique, sÅ‚yszÄ…c haÅ‚as, odwróciÅ‚a siÄ™ szybko i krzyknęła przerażona.
Wyjdz stąd! zawołała. Podciągnęła pospiesznie spodnie.
Christian wycofał się chwiejnym krokiem i zamknął za sobą drzwi.
Upokorzona Véronique zwróciÅ‚a siÄ™ do matki, która staÅ‚a z nożem w dÅ‚oni
i w zmieszaniu obserwowała całą scenę.
Mogłaś mnie uprzedzić, że on przyjdzie! syknęła do niej córka.
Nnniepytałaśśś odcięła się Annie.
Chceszszszwyjąćććtendrutczczczynie?
Kilka minut pózniej, kiedy starsza pani otworzyła drzwi, trzymając w dłoni
drut do robótek ręcznych, Christian nawet nie drgnął. Ani nawet nie
mrugnÄ…Å‚ powiekÄ….
Jaśśśniepanijużżżsssięchybaussspokoiła. Możeszszszwejśśśććć.
Eee? Co? Christian zamrugał jak ktoś, kto wychodzi ze śpiączki,
i przetarł oczy, bo nie mógł skupić wzroku. Wciąż widział zwielokrotnione
nagie pośladki, które utrwaliły się na siatkówce jego oka jak plamki słońca.
Powoli, niepewnie wszedł do sali i ze wzrokiem wbitym w podłogę zwrócił
siÄ™ do Véronique, która z zaróżowionymi policzkami siedziaÅ‚a na łóżku
i patrzyła w stronę okna.
Przepraszam, że&
Nie wspominaj o tym. Nigdy!
Powiedziała to z taką furią, że Christian tylko pokiwał głową. Litując się
nad nim, Annie próbowała zmienić temat.
Pokażżżcccotojessst poprosiła, wskazując duży pakunek, który leżał na
podłodze, i wyjęła nóż z kieszeni.
Ach, tamto. Christian spojrzał ponuro na prezent. Podniósł paczkę
ostrożnie, ale lekki brzęk potwierdził jego najgorsze obawy.
To miało być dla ciebie wyjaśnił. Położył pakunek na łóżku obok
Véronique, wciąż na niÄ… nie patrzÄ…c. Ale chyba siÄ™ rozbiÅ‚o.
Véronique, której zrobiÅ‚o siÄ™ przykro, że tak na niego nakrzyczaÅ‚a,
wymamrotała podziękowanie i zaczęła rozwiązywać wstążkę, zadowolona,
że ma czym się zająć. Odwinęła papier i gwałtownie zaczerpnęła powietrza,
czy to z zaskoczenia, czy radości; tego Christian nie potrafił powiedzieć.
Cholera! jęknął, gdy zobaczył rozbitą figurę świętej Herminy na
kolorowym papierze. Ależ ze mnie kretyn! Przykleiłem jej głowę i było
w porzÄ…dku, ale teraz&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]