[ Pobierz całość w formacie PDF ]
minut nie napijÄ™ siÄ™ przyzwoitej kawy, zniknÄ™ z tej planety.
Miał na myśli jedno ciekawe miejsce, ale to było jakieś piętnaście minut
drogi stąd. Mimo to postanowił zaryzykować.
- Wolisz espresso w papierowym kubeczku i pączka czy też doskonałe
cappuccino i jajka na bekonie, chociaż za trochę dłużej? Obiecuję, że nie
pożałujesz.
Spojrzała na niego z uwagą.
- Jest pan dziÅ› bardzo tajemniczy, panie Dillon.
- A jestem. Więc co wybierasz?
Po kilku sekundach wahania Siena podjęła decyzję.
- Prowadz.
Po mniej więcej piętnastu minutach stanęli w ogonku do słynnej kolejki
Skyrail, która w malutkich, sześcioosobowych wagonikach wciągała ludzi po
siedmiokilometrowej linie na szczyt góry Kuranda.
51
us
skandalo
- Nie mogę uwierzyć, że o tym zapomniałam - powiedziała, kiedy znalezli
siÄ™ przy kasie. - TÄ™ kolejkÄ™ zbudowano kilka lat przed moim wyjazdem.
Błagałam Ricka, żeby mnie tu przywiózł, ale on ma lęk wysokości i nie zgodził
się. Przyznam, że w dużej mierze tak mi na tym zależało, bo wiedziałam, że
będzie się bał. - Uśmiechnęła się do niego zalotnie. - Poznałeś go. Nie uważasz,
że na to zasługuje?
- Nie zaprzeczÄ™.
Wsiedli do wagoniku, szklane drzwi bezszelestnie się za nimi zamknęły i
po chwili ziemia została daleko w dole.
- Ale jazda! - wykrzyknęła Siena, spoglądając z przejęciem na
rozciągający się pod nimi las. James przyglądał się jej w milczeniu.
Po chwili spojrzała na niego pytająco. Nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Zachowujesz siÄ™ jak rasowa turystka.
- Dziwisz siÄ™? To jest zdumiewajÄ…ce! Ile czasu zajmie nam wjechanie na
szczyt?
- Jakieś trzydzieści pięć minut - wyznał. Spodziewał się wybuchu złości,
ale ona tylko skinęła głową i zaczęła chodzić od okna do okna, żeby mieć naj-
lepszy widok na okolicÄ™.
Resztę drogi przebyli milczeniu, podziwiając rozciągające się poniżej
widoki. Porośnięte winoroślą wzgórza, paprocie, klony, drzewa iglaste tworzyły
pod nimi malowniczy dywan, urzekający bogactwem kolorów i faktur. Kiedy
wreszcie ujrzeli srebrne pasmo Barron River, James przerwał panującą ciszę.
- Szykuj siÄ™, zaraz wysiadamy.
Siena spojrzała na niego z uśmiechem. Jej policzki były zaróżowione z
emocji i po raz pierwszy, odkąd ją poznał, sprawiała wrażenie naprawdę
rozluznionej.
- Mam nadzieję, że nie wystawili tam na szczycie jakichś koszmarnych
bloków i pawilonów handlowych. W przeciwnym razie stracę całe dobre zdanie
o tym miejscu.
52
us
skandalo
James zaśmiał się głośno.
- Nie martw się. Na pewno prędzej znajdziesz tu stragany z mieszankami
okolicznych ziół niż Starbucksa.
- To doskonale - uśmiechnęła się tak promiennie, że Jamesowi zaparło
dech w piersiach. - Właśnie przyszło mi do głowy, co kupię Rickowi na Boże
Narodzenie!
Kiedy wysiedli z kabiny, pan z obsługi przypomniał im, żeby nie
zapomnieli uśmiechnąć się do żaby. Jak się okazało, chodziło mu o uśmiech w
stronę aparatu w kształcie żaby, którym fotografowano turystów. Siena
przysunęła się do Jamesa i zrobili sobie wspólne zdjęcie.
James ujął ją za rękę i ruszyli do miasteczka. Siena nie wyrwała dłoni, a
kiedy po chwili na nią spojrzał, dostrzegł, że jej twarz jest nadzwyczaj pogodna.
Po chwili puścił ją na moment, po to tylko, aby wejść do pobliskiego
sklepu. Po minucie wyszedł z niego z ogromnym kapeluszem w dłoni.
- Nic z tego - zaprotestowała na jego widok.
- Musisz - powiedział nie znoszącym sprzeciwu tonem. - Kosztował pięć
dolarów, a ponadto masz już czerwony nos.
Choć kapelusz był na nią trochę za duży, założyła go ostrożnie, żeby nie
zniszczyć koka.
Szli, oglądając okna wystawowe, aż znalezli się przed uroczą kafejką,
która wyglądała tak, jakby cała reszta miasta została zbudowana wokół niej.
Weszli do środka. Na ich widok od jedynego zajętego stolika zerwała się
para ludzi.
- Dużo pracy? - spytał James kelnerkę, która uśmiechnęła się do niego
promiennie.
- Za dużo, jak na mój gust - odparła, wskazując im stolik w rogu sali.
- Myślisz, że umieją tu zrobić cappuccino? - spytała szeptem Siena,
odkładając na bok kapelusz i przygładzając ręką włosy, które od wilgoci zaczęły
jej się kręcić.
53
us
skandalo
- Zaraz siÄ™ przekonamy.
- Często tu przychodzisz? - spytała, przyglądając się podejrzliwie
niezamiecionej podłodze i wolno obracającym się wiatrakom, które wprawiały
w nieznaczny ruch ciężkie od wilgoci powietrze.
- Dawno już nie byłem. Mój dziadek był stolarzem i miał tu w okolicy
warsztat. Narzekał na ich kuchnię, ale to było wieki temu.
- To on cię wszystkiego nauczył?
- Nie wszystkiego.
Nie mógł nie zauważyć, że ton jej głosu zmienił się, jakby celowo z nim
flirtowała. Był ciekaw, czy Siena zdaje sobie sprawę, jakim wyczynem z jego
strony było zaproszenie jej na kawę.
- Co państwu podać? - spytała kelnerka, stając przy ich stoliku.
- Dwie kawy cappuccino i dwa zestawy śniadaniowe - odparł James.
- Doskonale - powiedziała krótko Siena. Coś się w niej zmieniło. Nie była
już tą swobodną dziewczyną, z którą rozmawiał minionego dnia. Jakby była
czymÅ› zdenerwowana.
Kelnerka puściła do nich oczko i wetknęła bloczek do kieszeni fartucha.
Odeszła do kuchni, żeby zrealizować zamówienie.
Zostali sami. Sami na randce. James z dziewczyną. Z kobietą. Piękną
kobietÄ….
Siena zaczęła rozglądać się po sali, byle tylko nie spojrzeć na niego.
Zastanawiał się, co on sobie do diabła wyobrażał, zapraszając ją tutaj.
- Jak nazwałaś dziś swojego brata? Rigatoni? - zaczął rozmowę.
Tak jak się spodziewał, na wspomnienie brata na twarzy Sieny zagościł
uśmiech. Odstawiła cukierniczkę, którą się bawiła, i zaczęła dla odmiany
męczyć serwetki.
- Mój brat, ja i jeszcze jeden kuzyn dostaliśmy imiona na cześć miast w
Toskanii. Nasi rodzice stamtąd pochodzą. Rick to Riccione. Mój kuzyn Ash
dostał imię na część Asciano, a ja, jak się domyślasz, na cześć Sieny.
54
us
skandalo
Musiał się powstrzymać niemal siłą, żeby nie położyć ręki na jej dłoni,
aby się uspokoiła.
- To piękne imię - powiedział, starając się skierować tok jej myśli na coś
przyjemnego. Emanowała z niej taka energia, że nawet jego stopy pod stołem
zaczęły mimowolnie przytupywać. - Pasuje do ciebie.
Uśmiechnęła się nieco krzywo, co James odebrał jako przejaw
niezadowolenia. Poczuł, jak uchodzi z niego cała para.
Popełnił błąd.
Za dużo chciał wyczytać między wierszami. Może ona po prostu lubiła
słuchać? Minęło już tak wiele czasu, odkąd ostatni raz rozmawiał z kimś o
swoim życiu.
Zaufał instynktowi i wyszedł ze swojej skorupy. Może należało posłuchać
ekspertów i robić to, co ich zdaniem było najlepsze dla niego i Kane'a?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]