[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nimi większej różnicy). Zanim się zorientowałam, Kim powiedziała dokładnie to, co sama
pomyślałam:
- ObserwujÄ… nas...
- Przyjaciele pana Solomona - dodała Mick Morrison i strzeliła kłykciami.
- I to może być... - zaczęła Anna, ale głos jej się załamał, a ona przełknęła z trudem ślinę.
- Każdy - dokończyła Bex. Wydawała się równie podekscytowana, co Anna przerażona.
Stojąca obok mnie Tina otworzyła kopertę, którą dostała od pana Solomona.
- I co? - spytała Bex. - Co tam jest napisane?
Tina uniosła złożoną ulotkę z Narodowego Muzeum Historycznego i wskazała zdjęcie pary maleńkich
jasno-czerwonych bucików. Była tam odręcznie napisana notatka:
 Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. 17.00"
Jako dzieciak oglądałam Czarnoksiężnika z krainy Oz jakiś'milion razy, więc wiedziałam, że
rubinowe pantofelki Dorotki są na drugim końcu trawnika z całą resztą naszych skarbów narodowych.
Ale jako szpieg rozumiałam, że dotarcie tam na siedemnastą bez ogona będzie znacznie trudniejsze
niż stuknięcie obcasami i wypowiedzenie życzenia o powrocie do domu.
- I... o kurczę - powiedziała Bex godzinę pózniej. Zatrzymałyśmy się przed muzeum, a potem
zrobiłyśmy
w tył zwrot i ruszyłyśmy w przeciwnym kierunku. Facet 66
w czerwonej czapce baseballowej, który śledził nas, odkąd minęłyśmy Narodową Galerię Sztuki,
poszedł dalej, jakby wcale go nie obchodziło, że dwie dziewczyny właśnie odwróciły się tuż przed
nim o sto osiemdziesiąt stopni. I być może tak było, że nie obchodziło go to. Ale z drugiej strony
może ktoś inny z jego drużyny zmienił
pozycję i zajął jego miejsce. Nie miałyśmy jak się o tym przekonać. Więc szłyśmy dalej.
- A może jesteśmy czyste - powiedziała Bex z nadzieją w głosie. - Może nikt nam nie siedzi na
ogonie.
- A może otacza nas grupa dwudziestu gwiazdorów CIA, a my nie jesteśmy wystarczająco dobre,
żeby ich zauważyć.
- No - przyznała Bex. - Jest taka możliwość. Uwielbiam bawić się w cień; poważnie.
To tak jak
chłopcy, którzy przeklinają swój wzrost i nagle odkrywają koszykówkę albo jak dziewczyny o
nienaturalnie długich palcach, które zasiadają do pianina. Zwietnie mi idzie wtapianie się w
otoczenie, znikanie ^zamiana w cień w środku dnia. Okazuje się jednak, że całkowicie brak mi daru
dostrzegania innych cieni.
- Nie mogę uwierzyć, że nikogo nie rozpoznałyśmy! -powiedziałam sfrustrowana.
- Spójrz na to z jasnej strony, Cam. - Bex zatoczyła szeroki łuk ręką jak uczennica, która zwiała z
lekcji lub odłączyła się od wycieczki szkolnej. Otaczający nas ludzie na pewno uznali Bex za piękną
i egzotyczną dziewczynę -ale na pewno nie za doskonale przeszkoloną agentkę, która zapamięta twarz
każdego, kto pojawi się w odległości trzydziestu metrów od nas.
- Mogłybyśmy teraz siedzieć na językach starożytnych -zauważyła, całkiem słusznie zresztą. -
Mogłybyśmy być zamknięte w piwnicy z doktorem Fibsem. - To było jeszcze trafniejsze. (Od
wypadku z okularami rentgenowizyjnymi 62
nasz profesor chemii został całkowicie pozbawiony percepcji przestrzennej i zaczął
jeszcze bardziej przyciągać wypadki). - A tak mamy przynajmniej zdecydowanie lepszy widok.
Naprawdę bym chciała, żeby Bex miała na myśli pomnik Waszyngtona albo Kapitol albo
którykolwiek zabytek przyciągający turystów do Waszyngtonu. Ale znałam ją aż za dobrze i
wiedziałam, że chodzi jej o dwóch chłopaków, którzy siedzieli na ławce jakieś dziesięć metrów
dalej i gapili siÄ™ na Bex.
- Ooo! - westchnęła Bex i objęła mnie ramieniem. -Chcę jednego.
- To nie szczeniaczki.
- Daj spokój. - Złapała mnie za rękę. - Chodzmy z nimi pogadać. Są naprawdę niezli!
No dobra... przyznaję: byli naprawdę niezli. Ale to nie była pora, żeby ją zachęcać do wygłupów.
- Bex, mamy misjÄ™.
- No tak, ale możemy robić kilka rzeczy naraz.
- Nie, Bex. Gadanie z cywilami podczas ćwiczeń z tajnych misji to kiepski pomysł.
Uwierz mi. - Zmusiłam się do uśmiechu i dodałam śpiewnym głosem: - Wszystko super i zabawnie,
póki ktoś im pamięci nie skradnie.
- Wow - skwitowała Bex. Zmrużyła oczy od słońca. -Naprawdę jesteś...
- Jaka? - Wiedziałam, że na naszą ścieżkę skierowanych jest przynajmniej dziewiętnaście kamer z
monitoringu. Wiedziałam, że jakiś Japończyk za nami pyta żonę, czy nadal chce koszulkę z Hard Rock
Cafe. Wiedziałam mnóstwo rzeczy, ale nie miałam bladego pojęcia, co chciała mi powiedzieć moja
najlepsza przyjaciółka.
- Jaka jestem? - spytałam znowu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl