[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To czyste szaleństwo! szepnęła Maudie. Przecie\ nie lubię takich mę\czyzn, jak ty.
WÅ‚adczych. WszechwiedzÄ…cych. Uwa\ajÄ…cych kobiety za puch marny.
Dra\nił lekko zębami płatek jej ucha.
Tak. To szaleństwo potwierdził. Małe kobietki o napoleońskich zapędach w ogóle
mnie nie podniecajÄ….
Jestem zdenerwowana po chwili odezwała się Maudie.
Od dotyku jej warg na szyi dostał gęsiej skórki na całym ciele. Z rąk, którymi go
obejmowała, przepłynęła następna fala prądów.
Ja te\ przyznał cichym głosem.
Przecie\ mę\czyzni nie... urwała. Objęła Richa mocno za szyję.
Mę\czyzni te\. Maudie, chcę cię całować. Pragnę znacznie więcej, ale przyrzekam, \e
nie zrobiÄ™ niczego, czego sama nie zechcesz.
Mocno przywarł wargami do jej ust. Czubkiem języka przesuwał po krawędzi zębów,
zmuszając Maudie, aby szerzej rozwarła wargi.
Postanowił pozostawić sprawę w rękach tej kobiety. Jeśli miedzy nimi coś się wydarzy, to
tylko za jej zgodą. Decyzja powinna być wspólna.
Tapczan, na którym się znajdowali, był wąski i twardy. Rich świetnie pamiętał, \e parę
metrów dalej jest wygodne, szerokie łó\ko pani domu, ale nie zamierzał się tam przenieść.
Nie ze względu na to, \e byłoby to wyrachowane posunięcie, lecz dlatego, i\ był przekonany
o własnej niemo\ności, pokonania w tej chwili tych kilku metrów. Zaczynała zawodzić go
samokontrola. Dotychczas nie miał z tym nigdy \adnych problemów.
Zimno? spytał cichym głosem.
Z pachnących koniczyną włosów przesunął dłonie ni\ej. Po ramionach i talii a\ na biodra.
Ju\ ledwie panował nad sobą. Ogarniało go teraz uczucie pośrednie między bólem a rozkoszą.
Będzie ci dobrze szepnął. Zobaczysz, nie po\ałujesz...
Rich, wszystko dzieje siÄ™ zbyt szybko. BojÄ™ siÄ™...
Nie obawiaj się, słonko. Nie zrobię ci nic złego... Zamknął oczy. Klął w myśli.
Najpierw jak szewc.
A potem, jak ekspert w tej dziedzinie, przeklinał siebie w kilku arabskich narzeczach.
Dlatego, \e a\ tak bardzo podniecił tę kobietę, no i oczywiście siebie samego. Powinien
wyczuć, \e nie jest jeszcze gotowa.
Zmobilizował resztki siły woli. Niezdarnie obciągnął szlafrok Maudie, który podwinął się
jej a\ do pośladków.
Oderwała głowę od piersi Richa.
Zimno ci? spytała.
Zimno? Parsknął śmiechem. Było mu bardzo, piekielnie gorąco! Po chwili powiedział:
Słonko, czy mogę zadać ci bardzo osobiste pytanie?
Musisz?
Tak. Chyba tak. Dla twego własnego dobra.
Jeśli chcesz spytać mnie o... Nie robiłam tego. Od dawna.
Poczuł nagły przypływ czułości. Zaczął kołysać Maudie w ramionach. Szybko jednak
uprzytomnił sobie, \e jeszcze bardziej pogarsza i tak ju\ trudną sytuację.
Posłuchaj spokojnie, słonko. To wszystko moja wina. Powinienem zacząć myśleć o tym
dwadzieścia minut temu. Sam rozpocząłem całą sprawę, więc chyba do mnie nale\y teraz
zadbanie o resztÄ™...
Przecie\ mnie nie znasz. Jak w ogóle mogłeś... Nie podzielał jej wątpliwości. Przez cały
czas miał wyłącznie na myśli ochronę Maudie przed cią\ą.
Ciii, malutka. Poło\ył palec na jej wargach. Chodzi o to, \e na tę okazję nie jestem
odpowiednio ubrany. Zamierzałem pozostać na wyspie tylko parę godzin... dodał
przepraszajÄ…cym tonem.
Ju\ dawno odzwyczaił się od noszenia przy sobie środków antykoncepcyjnych. Więzienie
w obcym kraju, pobyty w szpitalach i ró\ne otrzymywane tam leki relaksujące sprawiły, \e
sprawy seksu zeszły w jego \yciu na dalszy plan.
Chyba zaskoczyło to nas oboje wyszeptała Maudie dr\ącymi wargami.
Zorientowała się nagle, \e jej palce błądzą nadal po owłosionym torsie. Cofnęła szybko
rękę. Rich przytrzymał ją i przyciągnął do ust.
Słonko, muszę cię rozczarować. Ju\ w chwili, w której po raz pierwszy padło na ciebie
moje oko, miałem ochotę wziąć cię do łó\ka. Zanim zobaczyłem strzelbę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]