[ Pobierz całość w formacie PDF ]
doświadczeń.
Po pierwsze na moich oczach zabito mi matkÄ™.
Po drugie będąc dzieckiem, spędziłam cały rok na próbach wyciągnięcia ojca z żałoby.
Po trzecie miałam tylko jednego chłopaka. Byłam nastolatką, a on po dwóch latach
spędzonych razem zerwał ze mną przez SMS-a, twierdząc, że zakochał się w innej.
Poza tym mam w sobie głęboko zakorzeniony strach przed ryzykiem. Całe życie spędziłam
w domu, otoczona troską i ciepłem przez mojego wiernego towarzysza tatę. Najśmieszniejsze jest
to, że pojawianie się Jaya w moim życiu sprawia, że mam ochotę zaryzykować, uwolnić się i zrobić
coś szalonego. Niech będą przeklęte konsekwencje.
Kiedy dzień chyli się ku końcowi, jestem wyczerpana i nie mogę się doczekać, aż wrócę do
domu i położę się do łóżka. Jednak nie jest mi to dane, ponieważ Jay przekonuje mnie, bym poszła
z nim na drinka. Zabiera mnie do pubu o nazwie Gypsy Rose, gdzie starszy facet śpiewa w kącie
rockowe piosenki, brzdÄ…ka na gitarze i nuci do mikrofonu.
To tutaj lubisz spędzać czas? pytam, siadając na wysokim krześle przy barze.
Tak odpowiada Jay. To miejsce ma charakter.
Och, więc tak to się teraz nazywa.
Podchodzi do nas barman, zaskakująco młody i atrakcyjny, po czym wita się z Jayem
uściskiem dłoni.
Co mogę wam zaproponować?
Dla mnie piwo mówi Jay.
A ja proszę wódkę z sokiem pomarańczowym odpowiadam, unikając wina, które
prawdopodobnie będzie smakowało jak ocet.
Dobrze się dzisiaj bawiłaś? pyta Jay, kiedy mamy już przed sobą napoje.
Tak. Wykład był bardzo pomocny łżę jak z nut. Tak naprawdę wstyd mi, że zapłaciłam
tyle pieniędzy i wyszłam jedynie z notesikiem, długopisem i ulotką.
Jay śmieje się cicho, po czym bierze duży łyk piwa i przełyka, rozkoszując się smakiem.
Zatem uważasz, że to wszystko było gówno warte.
Co? Nie to powiedziałam!
Jay obraca siÄ™ do mnie.
Przyjrzyj mi się uważnie. Odchrząkuje, po czym dokładnie powtarza moje słowa i kręci
głową. Właśnie to zrobiłaś, Watsonie. Ustami powiedziałaś tak , lecz całe twoje ciało mówiło
nie . Usta kłamią, ale ciało mówi prawdę.
Jęczę.
Dobra, zatem w większości cholernie się wynudziłam. Zadania w parach byłyby bardziej
pomocne, gdybym nie była zmuszona rozmawiać z panią Wzorzystą Bluzeczką. Nawet ja lepiej
potrafię udawać flirt.
A może teraz to przećwiczymy? Udawaj, że jestem jakimś gościem, który ci się podoba,
i którego chcesz poderwać. No śmiało.
Mam udawać? Jasne, Jasonie, będę udawać, że mi się podobasz.
Myślę, że już dość się dzisiaj wycierpiałam, dziękuję ci bardzo odpowiadam.
Jay prycha.
Tchórz.
Nie jestem tchórzem. Po prostu nie jestem w nastroju.
Jesteś tchórzem. No zrób to, Matildo, czekam. Bębni palcami o bar, by to zaakcentować.
Wiem, że nie odpuści, więc przez chwilę zastanawiam się nad strategią. Wstaję, podchodzę
z drugiej strony, po czym wracam na swoje krzesło. Jay gapi się przed siebie, trzymając szklankę
z piwem.
ChrzÄ…kam.
Cześć.
Zerka na mnie, po czym mówi:
Hej.
Często tu, ee, przychodzisz?
Jego piersią porusza wstrzymywany śmiech. Spodziewam się, że przerwie całą scenkę
i powie mi, że tekst był do dupy, ale ciągnie to dalej.
Tak. A ty?
Właściwie to nie. To mój pierwszy raz.
Uśmiecha się.
Pierwszy raz, co?
Boże, naprawdę lubi żartować na temat dziewictwa.
Tak. Mam na imiÄ™ Matilda, a ty?
Royston. Miło mi cię poznać, Matildo odpowiada i podaje mi rękę.
Parskam śmiechem.
Royston? Serio?
Masz coÅ› do mojego imienia?
Próbuję być poważna.
Nie. Wcale.
To dobrze.
Otwieram usta, by odpowiedzieć, ale nie potrafię niczego wymyślić. Wzdycham przeciągle.
Jay się śmieje.
Co się stało?
Ugh, poddajÄ™ siÄ™.
Bierze Å‚yk piwa i wstaje.
Dobra, chcesz, żebym ci pokazał, jak się to robi?
Ee, tak? odpowiadam.
Zaraz wracam.
Odchodzi, a ja obracam się w stronę baru i przeciągam palcem po krawędzi szklanki.
Krzesło obok skrzypi i zostaje przysunięte bliżej mnie. Czuję, że Jay dotyka mnie ramieniem, po
czym chwyta mnie za rękę. Narusza moją przestrzeń osobistą, przez co trudno mi oddychać i ciężko
się skupić.
Cześć mruczy ochryple, patrząc mi w oczy.
Hej piszczÄ™.
Co za cudowne oczy ciÄ…gnie.
Dzięki.
Wędruje wzrokiem wzdłuż moich nóg, a ja czuję się, jakby jego obecność pochłaniała każdy
skrawek mojej przestrzeni. Gdyby tak zachowywał się wobec mnie jakiś inny facet, uciekłabym
w przeciwnym kierunku, jednak Jay sprawia, że podoba mi się jego dotyk. Czuję, jakby on był
magnesem, a ja kawałkiem metalu. Lubię jego bliskość, nawet jeśli w tej scenie powinniśmy być
nieznajomymi.
Fantastyczne buty.
Dziękuję. Raz jeszcze.
W tej chwili po prostu patrzy mi w oczy. Zatracam siÄ™ w jego zielono-brÄ…zowych
tęczówkach, kiedy jego usta są coraz bliżej, na tyle blisko, że czuję ciepło jego oddechu. Nadal
trzyma moją dłoń, która z każdą mijającą chwilą staje się coraz bardziej spocona. Zwilża językiem
wargi i przez moment zapominam, co robimy, ponieważ mam wrażenie, że chce mnie pocałować.
Skarbie szepcze, więc się rozpływam.
Mimowolnie zaciskam uda, nagle czując między nimi ucisk. Wymyka mi się niewielkie
westchnienie. No i proszę. Faktycznie chce to zrobić.
A jednak tego nie robi.
Zamiast tego odsuwa się i obdarowuje mnie szelmowskim uśmieszkiem.
No i? Jak mi poszło?
Jednym haustem dopijam resztę mojego drinka, by dać sobie szansę na dojście do siebie.
Och, poszło ci całkiem niezle. Chociaż za wiele nie mówiłeś.
Nigdy tak naprawdę nie musiałem odpowiada z zadowoleniem.
My, śmiertelnicy, nie mamy tego luksusu.
Czasami mówię: Wiesz, co będziesz robiła pózniej? Nie? To zabawne, bo ja wiem .
Parskam śmiechem.
%7łartujesz! To działa?
Przytakuje.
Tak. Jak urok.
Zapewne mógłbyś też powiedzieć: Bolało jak spadłaś z nieba? , a i tak poderwałbyś
dziewczynÄ™.
Jay uderza dłonią o blat.
Dobre. Sama to wymyśliłaś?
Po co ten sarkazm? I nie, nie jestem aż taką idiotką.
Kiedy spoglądam na niego, obraca się do mnie twarzą, opiera podbródek na dłoni, a kilka
pasemek włosów opada mu na czoło. Nie mógłby wyglądać apetyczniej.
Jesteś atrakcyjniejsza, niż ci się wydaje, Matildo. Hamuje cię jednak twój sposób
myślenia.
Dobra. Mogę sobie to pierwsze zdanie oprawić w złotą ramkę i powiesić nad kominkiem?
Moją jedyną odpowiedzią jest niezbyt grzeczne prychnięcie.
Jay przechyla głowę, po czym zauważa, że do baru wchodzi facet ubrany w czarną,
skórzaną kurtkę i wysokie motocyklowe buty.
Zaraz wracam mówi Jay, zostawiając mnie i podchodząc do mężczyzny. Zciskają sobie
ręce, po czym Jay wyciąga z wewnętrznej kieszeni kurtki małą, cienką paczuszkę. Wręcza mu ją,
w zamian otrzymuje kopertę wielkości A4. Zamieniają ze sobą kilka słów, po czym znów ściskają
sobie dłonie i gość wychodzi. Jay wraca do mnie.
O co chodziło?
O nic takiego.
Hmm.
Hmm mruczy Jay, naśladując mnie.
To ma coś wspólnego z twoją sprawą sądową?
Ależ dzisiaj jesteśmy wścibscy&
Dobra, przestanę zadawać pytania.
Jay wstaje, jego krzesło skrzypi, gdy przesuwa je po podłodze.
Skończyłaś drinka? Chyba czas się zbierać.
Tak, skończyłam.
Wychodzimy i w milczeniu wracamy do domu, jednak to przyjemna cisza. Po całym dniu
spędzonym w towarzystwie Jaya, wydaje mi się, że znam go o wiele lepiej. Nie dowiedziałam się
wprawdzie o nim niczego konkretnego, ale czuję się przy nim mniej skrępowana, bardziej
wyluzowana.
* * *
Kolejny dzień w pracy mija powoli. Tata kilkakrotnie wychodzi ze swojego gabinetu, by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]