[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chciała go wyminąć. Wyciągnął rękę, żeby ją
zatrzymać, a potem zmienił zdanie, ale było za pózno.
 Nawet się nie waż mnie dotykać.  Cofnął się o krok.
Wycelowała palec w jego twarz, a potem zeszła po
schodach, zeskakujÄ…c po dwa stopnie naraz. Na chodniku
znowu na niego spojrzała.  Gnojek  powiedziała z
oczami pełnym łez.
Odeszła.
Bob stał jak skamieniały. Nie miał pojęcia, jak mu się
udało aż tak spieprzyć sprawę.
Po powrocie do baru Bob spędził na zapleczu
godzinkę z suszarką do włosów i mokrymi banknotami.
Kiedy wrócił z zaplecza, bar był prawie pusty. Tylko kilku
staruszków piło żytniówkę z dolnej półki przy barze blisko
drzwi. Kuzyn Marv i Bob stanęli po drugiej stronie baru.
 Ja tylko zadałem pytanie  powiedział Bob  i nagle
wszystko wywróciło się do góry nogami. Rozumiesz.
 Mógłbyś dać takiej brylant Hope a, a zaczęłaby
kwękać, że za mały.  Marv odwrócił stronę gazety.  Na
pewno nic nie zauważył?
 Torres? Na pewno.
Ale nie miał pewności.
Drzwi frontowe otworzyły się i w progu stanął
Chovka, za którym podążał Anwar. Minęli trzech
staruszków, podeszli do baru i usiedli naprzeciwko kuzyna
Marva i Boba. Oparli Å‚okcie na barze.
Zapadło milczenie.
Trzej staruszkowie  Pokaski, Limone i Imbruglia 
wstali jednocześnie, nie zamieniwszy nawet jednego
słowa, i odeszli w okolice stołu bilardowego.
Kuzyn Marv wytarł bar przed Chovką, choć przed
minutą przeleciał już kontuar szmatą.
 Cześć.
Chovka nie odpowiedział. Spojrzał na Anwara. Obaj
przenieśli wzrok z Boba na kuzyna Marva. Chovka sięgnął
do kieszeni. Anwar sięgnął do swojej. Wyciągnęli ręce.
Położyli na barze po paczce papierosów i zapalniczce. Bob
poszperał pod barem i wyjął popielniczkę, którą trzymał tu
dla Millie. Postawił ją między nimi. Chovka i Anwar
zapalili papierosy.
 Chcesz drinka, Chovka?  spytał Bob. Chovka palił
w milczeniu. Anwar też.  Marv  powiedział Bob.
 Co?  spytał kuzyn Marv.
 Anwar pije stellÄ™.
Kuzyn Marv podszedł do lodówki. Bob zdjął z górnej
półki butelkę irlandzkiej whiskey. Nalał sporą szklaneczkę
i postawił przed Chovką. Kuzyn Marv wrócił ze stellą
artois i postawił ją przed Anwarem. Bob wziął podstawkę i
wsunął ją pod szklankę. Potem wyjął dużą kopertę spod
kasy i położył ją na barze.
 Banknoty są nadal trochę wilgotne, więc włożyłem
je do woreczka strunowego  powiedział.  Ale nic nie
brakuje.
 Do woreczka strunowego  powtórzył Chovka.
Bob skinął głową.
 Chciałem, ten, wrzucić je do suszarki, ale nie mamy,
więc musiała wystarczyć suszarka do włosów. Ale jak się
je rozłoży na stole, do rana będą suchutkie.
 A dlaczego sÄ… mokre?
 Musieliśmy je umyć.
 Coś na nich było?  Oczy Chovki były zupełnie
nieruchome.
 Tak  powiedział Bob.
Chovka spojrzał uważnie na szklankę z drinkiem,
którą postawił przed nim Bob.
 Nie to dałeś mi ostatnio.
 To była osiemnastoletnia bowmore. Powiedziałeś, że
smakuje jak koniak. Pomyślałem, że to bardziej ci się
spodoba.
Chovka uniósł szklankę do światła. Powąchał.
Spojrzał na Boba. Uniósł szklankę do ust i pociągnął łyk.
Odstawił szklankę na bar.
 Umieramy.
 SÅ‚ucham?
 Wszyscy. Umieramy. Na wiele różnych sposobów.
Anwar, znałeś swojego dziadka?
Anwar wypił pół szklanki piwa jednym haustem.
 Nie. Od dawna nie żyje.
 Bob  powiedział Chovka.  Czy twoi dziadkowie
żyją? Choćby jeden?
 Nie.
 Ale żyli pełnią życia?
 Jeden zmarł jako trzydziestolatek. Drugi dożył
sześćdziesiątki.
 Ale żyli na tej ziemi. Rżnęli, walczyli i robili dzieci.
Uważali, że żyją w najlepszych czasach, że nic lepszego się
nie wydarzy. A potem umarli. Bo wszyscy umieramy. 
Pociągnął łyk i powtórzył cicho:  Umieramy. Ale
przedtem&  Obrócił się do Anwara i podał mu szklankę.
 Musisz spróbować tej whiskey, stary.
Klepnął Anwara po plecach i wybuchnął śmiechem.
Anwar pociągnął łyk. Oddał szklankę.
 Dobra.
 Dobra  prychnÄ…Å‚ Chovka.  Nie masz zrozumienia
dla bardziej wyrafinowanych rzeczy. W tym problem. Pij
to swoje piwo.  Dopił resztę, nie spuszczając wzroku z
kuzyna Marva. Potem przeniósł spojrzenie na Boba.  Ty
siÄ™ rozumiesz na tym, co dobre, Bob.
 Dziękuję.
 W ogóle chyba rozumiesz więcej, niż się wydaje. 
Bob nie odpowiedział.  Będziecie odpowiedzialni za
dziuplę  oznajmił Chovka.
 Dziś?  spytał kuzyn Marv.
Chovka pokręcił głową.
Czekali, aż się odezwie.
 Super Bowl  powiedział Chovka.
On i Anwar wstali. Zabrali papierosy i zapalniczki.
Poszli do drzwi. Bob i kuzyn Marv stali nieruchomo. Bob
znowu poczuł, że kręci mu się w głowie, i to tak bardzo, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl