[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wstają? O piątej! Na czczo idziemy wspinać się na skały, a po powrocie dają
nam tak zwane śniadanie, czyli płatki z drewna i siano.
Alexis roześmiała się.
- Daj spokój, na pewno nie jest aż tak zle. Uzdrowisko Golden Bluffs
słynie ze wspaniałej kuchni.
- To bluff. Reklamują swoją kuchnię, żeby cię tu ściągnąć, a kiedy już
przyjedziesz, karmią cię paszą dla zwierząt. Mam zamiar osobiście się
przekonać, gdzie ukryli swojego szefa kuchni.
RS
41
- Powodzenia, Sherlocku. A tak naprawdę, to mam nadzieję, że nie jest aż
tak fatalnie?
Obie z Esther były gotowe dużo dla siebie zrobić, ale tym razem być może
prosiła o zbyt wiele.
- No nie - przyznała z westchnieniem przyjaciółka. - Ale schudłam już dwa
kilogramy. Nieważne, że powinnam stracić jeszcze z piętnaście, bo
naprawdę nie przywykłam do takiego reżimu, ale jakoś przetrwam. A co u
ciebie?
- Wszystko w porządku - zaczęła Alexis. Miała właśnie zacząć opis Sleepy
River, kiedy niecierpliwe parsknięcie konia przypomniało jej, że ma gościa.
Jace!
Odwróciła się i po raz pierwszy spostrzegła, że drzwi wejściowe są
uchylone. Słyszał ją? Zaniepokojona, usiłowała sobie przypomnieć, co
mówiła.
Szybko się pożegnała i przerwała połączenie. Rzuciła telefon na skórzaną
sofę i pospieszyła do Jace'a.
Nadal siedział na Hondzie, przyglądając się jej z nieodgadnionym
wyrazem twarzy.
- Wybacz mi. Dzwoniła moja przyjaciółka. Zwykle nie jestem taka...
niegościnna - tłumaczyła się.
- Nic się nie stało - powiedział, ale nie była pewna, czy rzeczywiście tak
myśli. - Chciałem się tylko upewnić, że Patchettowie nie będą cię więcej
niepokoić. Ci chłopcy z twojego powodu zupełnie potracili głowy.
Przyjechali dziÅ› nie po raz pierwszy, mam racjÄ™?
Alexis uspokoiła się i podeszła do barierki ganku tak, że ich oczy znalazły
się niemal na tej samej wysokości.
- Masz. Są u mnie częstymi gośćmi, podobnie jak wiewiórki, które usiłują
odzyskać utracone terytorium. Gdy tylko otworzę tylne drzwi, próbują
dostać się do środka.
- Te małe bestie są bardzo szybkie. Jak ci się udaje je przechytrzyć?
Uśmiechnęła się.
- Kiedyś spotykałam się z pewnym piłkarzem. Nauczył mnie kilku
RS
42
sztuczek.
Jace zachichotał.
- Przydadzą ci się, zwłaszcza jeśli moi pomocnicy nie przestaną się tu
kręcić. - Spojrzał na nią spod zwężonych powiek. - Stałaś się bardzo
popularna.
- To dlatego, że jestem nowa.
- Z pewnością, nie jesteśmy przyzwyczajeni do nowych twarzy, ale mimo
to nie powinni cię tak niepokoić - stwierdził, prostując się w siodle i
ściągając lejce Honda. - Porozmawiam z nimi, Więcej nie będą cię
nachodzić.
Odjechał bez słowa pożegnania, zostawiając ją zdziwioną na ganku.
Co mu się stało? Chciała za nim zawołać, ale nie wiedziała, co mu
powiedzieć. Ponadto musiała słowo po słowie odtworzyć swoją rozmowę z
Esther. Czy przypadkiem nie wyrwało jej się jakieś niepotrzebne słowo?
A zresztą, jeśli nawet, to co? Oparła się o balustradę, wsłuchując się w
milknący tętent kopyt Honda.
Zaczęła odczuwać jakąś nieokreśloną tęsknotę. %7łałowała, że sprawy nie
wyglądają inaczej. Pomimo napięcia, jakie między nimi panowało i
niezadowolenia Jace'a, że jego pracownicy z jej powodu zaniedbują pracę,
chciałaby z nim dłużej porozmawiać. Był rozsądny i znał tutejszych ludzi.
Zapewne mógłby jej wiele powiedzieć o społeczności Sleepy River, co
byłoby pomocne w pracy z uczniami.
Nie potrafiła jednak wyobrazić go sobie, jak swobodnie oparty o barierkę,
prowadzi z nią towarzyską pogawędkę. Niełatwo było jej to przyznać, ale
najwyrazniej Jace nie miał o niej najlepszego zdania. No cóż, nie wszyscy
muszą mnie cenić i lubić, pomyślała ze smutkiem.
RS
43
ROZDZIAA PITY
Nigdy nie pozwól, by widzieli, jak się pocisz", przypomniała sobie stare
powiedzenie, gdy po raz pierwszy stanęła przed swoimi uczniami.
Wiedziała, że ubrała się nieco zbyt elegancko. Miała na sobie garsonkę,
którą kupiła w Paryżu. Chciała wyglądać profesjonalnie i zrobić na swoich
uczniach dobre wrażenie.
Przyszło jej do głowy kolejne powiedzenie, które zwykł był cytować jej
nauczyciel: Nie uśmiechaj się przed Dniem Dziękczynienia". Nie była
pewna, czy zastosować tę zasadę teraz, ale na wszelki wypadek przybrała
przyjacielski, choć stanowczy wyraz twarzy.
Patrzyło na nią dwanaście par oczu. Sześciu uczniów z pierwszej i sześciu
z wyższych klas. Najmłodsi wpatrywali się w nią, jakby spodziewali się po
niej nie wiadomo jakich wyczynów, natomiast starsi sprawiali wrażenie,
jakby chcieli ją wypróbować. Jeśli im sięgnie spodoba, z pewnością pokażą,
na co ich stać.
Billy Saunders przyglądał się jej z uwagą, jakby zastanawiał się, jak
daleko może się posunąć w swoich psotach.
Alexis zrobiła głęboki wdech i przywitała się z uczniami. Potem spokojnie
powiedziała im, czego będzie od nich wymagać i jakie reguły obowiązują w
prowadzonej przez nią szkole. Nie zdążyła dojść do połowy swojego
RS
44
przemówienia, gdy ręka Billy'ego uniosła się do góry.
- SÅ‚ucham, Billy.
- A jeśli nie zgodzimy się z pani zasadami? - spytał, rozglądając się po
klasie, jakby chciał się upewnić, czy wszyscy go słyszą.
Pierwsza runda, pomyślała Alexis.
- Niektóre wymagania mogę zmienić, innych nie. Dobre zachowanie i
odpowiednie maniery sÄ… poza wszelkÄ… dyskusjÄ….
Usiadł i wyciągnął przed siebie nogi.
- A prace domowe? W domu nie mam czasu odrabiać lekcji.
Alexis przypomniała sobie, jak Jace mówił jej o pracach gospodarskich,
które musiał wykonać w domu po długiej drodze autobusem ze szkoły.
Miała jednak wrażenie, że znajdował czas również na naukę.
- Do domu będzie zadane tylko to, czego nie zdążycie zrobić w szkole.
Proponuję więc, żebyście w klasie zrobili ile się da, wówczas będzie mniej
do odrobienia w domu. Gdyby jednak okazało się, że nie możecie połączyć
obowiązków domowych z odrabianiem lekcji, zaproszę waszych rodziców
na rozmowę, abyśmy razem rozwiązali ten problem.
Popatrzył na nią przez chwilę. Perspektywa wizyty rodziców w szkole
najwyrazniej go nie ucieszyła.
- Tak tylko spytałem.
Choć Alexis wiedziała, że konflikt został zażegnany jedynie czasowo,
skinęła głową i podjęła przerwany wątek. Ku jej uldze reszta dnia minęła
bez większych niespodzianek, choć młodsze dzieci wymagały szczególnej
uwagi i zajmowały jej dużo czasu. Zawsze, gdy tylko spojrzała na Billy'ego,
wydawało jej się, że chłopiec szykuje jakąś psotę. Przypuszczała, że ukrywa
coś w ławce i wiedziała, że przed końcem dnia będzie musiała stawić temu
czoło. Nie miała jednak czasu, żeby wziąć go na bok i porozmawiać z nim.
Kiedy oznajmiła, że lekcje dobiegły końca, dzieci pobiegły do
samochodów swoich rodziców, którzy przyjechali o umówionej porze.
Zamieniła z niektórymi z nich kilka słów i pożegnała się. Gdy odjechali,
oparła się o framugę drzwi i bezwładnie opuściła ręce. Potem wyprostowała
się i weszła do klasy. Opadła na krzesło i patrzyła na puste pomieszczenie.
RS
45
Już wiedziała, dlaczego ktoś kiedyś napisał, że uczenie w szkole
podstawowej jest niczym próba zatrzymania podczas zamieci śnieżnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]