[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zasięgu światowym. Podobne praktyki stosowały siły specjalne w wielu krajach
Europy, szczególnie w Niemczech i Holandii. W ramach Interpolu stosuje sięstały
monitoring stron erotycznych niemal na całym świecie. Uwagępolicjantów
przykuwająszczególnie strony oferujące pedofiliędziecięcą. Także w Polsce,
choćw niewielkim stopniu, Internet był wykorzystywany dla poszukiwania siatki
pedofilów. Z sukcesami tęmetodęwykorzystała policja w Warszawie, Aodzi,
Krakowie i Katowicach.
Podobnie jak "Super Express", także redakcja "Faktów i Mitów" w połowie
2001 roku zamieściła na stronach gejowskich w Internecie anons następującej
treści: "Tylko seks: Atrakcyjny i subtelny siedemnastolatek pozna w wiadomym
celu miłego i hojnego księdza". Niemal natychmiast zareagował ksiądz z Austrii.
"Szukasz młodego księdza -oto jestem" -pisał. Pisał też, że chętnie
zaprosiłby młodzieńca do siebie, że nie chodzi mu tylko o seks, bo nie jest
opętany. Pisał też, że chce poznaćludzi, którzy lubią
księży. Czyżby to była jużtaka rzadkość? Pisał, że jest przystojny, ładnie
zbudowany.
Dziennikarz, który wcielił sięw rolęsiedemnastolatka, prowadził
ożywionąkorespondencjęz księdzem. Chciał poznaćswojego korespondenta
bardzo dokładnie. Ksiądz Thomas martwił się, kiedy nie otrzymywał odpowiedzi.
Martwił się, czy czasem nasz "młodzieniaszek" nie znalazł sobie jużkogoś-może
lepszego, bardziej atrakcyjnego. Namawiał, kusił obietnicąwyjazdu do Maroka,
przysłał zdjęcie. "O seks to sięnie obawiaj. Pogadamy o tym, jak sięspotkamy"
-pisał.
Po zgórąmiesiącu ożywionej korespondencji redakcja postanowiła
wyjaśnićksiędzu prawdęi poprosiła, aby zechciał zająćstanowisko w sprawie
homoseksualizmu księży. Wytłumaczono całąmistyfikacjępróbąposzukiwania
materiałów do artykułu na ten temat. Reakcja była natychmiastowa: ksiądz
Thomas zadzwonił do redakcji i groził.
Przygotowując siędo wydania tej książki, równieżi my opublikowaliśmy na
różnych stronach w sieci dwa ogłoszenia.
Pierwsze: "Poznam pana, najchętniej duchownego, w każdym razie
człowieka wiary, który pomoże mi odnalezćsiebie. Chciałabym ponownie
znalezćmiłośćżycia, tak jak poprzednio z człowiekiem wiary. Jestem kobietąw
średnim wieku, dośćatrakcyjną. Przede wszystkim szukam miłości. Renata".
PostaćRenaty wymyśliliśmy od samego początku. Chcieliśmy zbadać, na ile
osoba nie szukajÄ…ca
seksu znajdzie partnera -księdza. Nie zdziwiliśmy sięwcale. Mimo kilkakrotnego
powtórzenia tego anonsu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Byliśmy ciekawi
dlaczego? Czyżby księża mieli dostatecznie dużo kobiet na plebaniach?
Mniejsza o to.
Z zupełnie innym zainteresowaniem spotkało siędrugie nasze ogłoszenie. O
pomoc poprosiliśmy prawdziwego księdza, który zresztądostarczył nam sporo
informacji o życiu swoich kolegów.
Oto treśćtego ogłoszenia: "Przystojny, 30 lat 180/75, dobrze wyposażony
duchowny, po powrocie z zagranicy pozna młodego, przystojnego młodzieńca,
najchętniej duchownego lub mundurowego. Tylko poważne oferty". Nasz
przyjaciel ksiądz istnieje naprawdę. Nauki pobierał w Rzymie. Obecnie mieszka i
pracuje w Krakowie. Przed nim prawdziwa kariera duchownego. To mÄ…dry i
prawy człowiek. Widział i wie wiele. Mówi, że gdybyśmy poznali choćby
częśćprawdy o życiu seksualnym księży, a szczególnie o tym co i jak jest
ukrywane, "stracilibyśmy wiarę". On jednak nie traci, sam nie jest bez winy.
Jeden raz we Włoszech doświadczył seksu, był to jednak dorosły mężczyzna.
Mówi, że tego przeżycia nigdy nie zapomni i nie z powodu wstydu. W Internecie
nadaliśmy mu imię"Adrian".
Otrzymaliśmy ponad 300 odpowiedzi; część, bo 128, pochodziła od księży
bądzosób powołujących sięna stan duchowny.
Jużw pierwszym rzucie nasz ksiądz Adrian otrzymał korespondencję,
której ilości sięnie spo-
dziewaliśmy. W pierwszej selekcji odrzuciliśmy te z nadsyłanych e-maili, w
których chodziło o seks, lub te, które nie zawierały w sobie choćby nuty
romantyzmu. Wraz z Adrianem postanowiliśmy, że nawiążemy bliższy
kontakt z osobami, które podpisały sięimionami: Tomek, Patryk, Bodzio, Piotr,
Marek, ponownie Tomek, Bartek oraz Przemo i Rafał.
Do wszystkich "wybrańców" przesłaliśmy szersząodpowiedztakiej samej
treści zprośbąo odpisanie i większąilośćinformacji o sobie. Oto treśćnaszej
odpowiedzi:
"Gorąco przepraszam, że dopiero teraz odzywam siędo Ciebie. Czynięto
natychmiast po powrocie z podróży. Tym razem dobry los sprawił, że udało mi
sięprywatnie wyjechaćdo Egiptu. To była podróżturystyczna i prawdziwa
przygoda życia. Może kiedyśw bliskim towarzystwie będętam mógł
pojechaćponownie. Tego sięnie da zapomnieć.
Cieszęsię, że zechciałeśodpowiedziećna mój anons. Miałem bardzo wiele
wątpliwości przed umieszczeniem mojej "oferty". Dla mnie to był trudny krok,
tym bardziej, że nie miałem niemal żadnych doświadczeń. To był jeden
przypadek, jedno wspomnienie. Studiowałem paręlat w Rzymie. Byłem w
Neapolu, chciałem sięwybraćśladem wielu romantyków na wycieczkęna
Wezuwiusz, do Pompei, może na Capri. Byłem sam. To była przygoda jak z
literatury, nie brukowej, ale w każdym razie zadziwiająca. Był posągowy, chyba z
policji celnej, w mundurze. Chciał poznaćksiędza. Jużnie wiem
jak to sięstało. Były to trzy wyjątkowe dni. Nic nie wypaliło z zaplanowanych
wycieczek. Nie mogęo tym zapomnieć. To co Sergio mi pokazał, co zawsze przy
sobie nosił, o tym nie zapomnę. Może tam wrócę. Chcęzakończyćpracęnaukową.
Teraz jednak nie mogęsięskupić. Musiałem wrócićdo Polski. Nie wiem, co będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]