[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmierzchu i słyszała odległy dzwięk fal.
Kay nie rozumiał, skąd bierze się ta jej z trudem
powściągana niecierpliwość, lecz wiedział, że potrze-
bowała wszystkiego, co był w stanie jej dać. Kochał się z
nią być może nie tak delikatnie, jak by mógł, ale pełniej niż
kiedykolwiek przedtem.
Dotknął jej ręką.
- Tutaj - powiedział cicho, doprowadzając ją do
utraty zmysłów pieszczotą opuszków palców. Kiedy
224
jęknęła i uniosła się, spojrzał na nią. - Tutaj jesteś miękka i
gorÄ…ca.
Dotknął jej językiem.
- A tutaj... - Rozkosz goniła rozkosz. - Tutaj
smakujesz jak pokusa, słodka i zakazana. Powiedz mi, że
chcesz więcej.
- Chcę - słowo wybrzmiało na cichym jęku. - Chcę
więcej.
A zatem dał jej więcej.
Raz za razem doprowadzał ją na szczyt, obserwował
pełną zdumienia rozkosz na jej twarzy, czuł ją w prężącym
się ciele Kate, słyszał w jej szybkim oddechu. Była
bezradna, oszalała, była jego. Czuł, jak Kate eksploduje,
fala za falÄ….
Gdy jej ciałem wstrząsnął potężny dreszcz, Kay
uniósł ją. Nagle Kate wtoczyła się na niego i w ciągu paru
sekund to ona przejęła dowodzenie. Cała była ogniem i
pędem, i to ona, kobieta, stuprocentowa kobieta, stała u
steru.
Nie zważając na nic, przetaczali się po łóżku.
Wydawali niewyrazne pomruki, zapomnieli o delikatności.
Mieli tylko jeden cel w głowie. Rozkosz - słodką, zakazaną
rozkosz.
Drżąc, połączyli się i razem dotarli do celu.
Nadchodził świt, czysty i jasny. Kate leżała nieru-
chomo, patrzyła na śpiącego jeszcze Kaya. Wiedziała, co
musi zrobić dla nich obojga. Los połączył ich po raz drugi.
Więcej tego nie powtórzy.
Targowała się z Kayem, proponowała mu część
złota w zamian za jego umiejętności. Początkowo myślała,
że chce tego skarbu, że go potrzebuje, aby zyskać
225
niedostępne wcześniej możliwości. Teraz zrozumiała, że
wcale go nie chce. Złoto nie zmieni niczego między nią i
Kayem - tego, co ich do siebie przyciągało, ani tego, co
trzymało ich z dala od siebie.
Kochała Kaya. On też, na swój sposób, ją kochał.
Czy to wpłynie na dzielące ich różnice? Czy to wystarczy,
by zechciała porzucić własne życie i podporządkować je
życiu ukochanego, czy raczej od Kaya będzie wymagała
poświęceń?
Ich światy nie były sobie teraz bliższe niż przed
czterema laty. Ich pragnienia nie współgrały ze sobą.
Dzięki złotu, jakie mu zostawi, Kay będzie mógł zrobić ze
swoim życiem, co tylko zechce. Ona nie potrzebowała do
tego skarbu.
Gdyby została... Nie mogła się powstrzymać, wy-
ciągnęła rękę i dotknęła jego policzka. Gdyby została,
poddałaby się woli Kaya. Po jakimś czasie mogłaby sobą
za to gardzić, on zaś mógłby żywić do niej urazę. Lepiej
chyba wykorzystać w pełni te kilka tygodni niż zamienić je
na lata rozczarowań.
Skarb był dla Kaya ważny. Dla skarbu ryzykował,
pracował, by go zdobyć. Jej chodziło tylko o upamiętnienie
nazwiska ojca. Kay dostanie całą resztę.
Cicho, nadal patrząc na śpiącego Kaya, zaczęła się
ubierać.
Dosyć szybko zebrała wszystko, z czym przybyła do
jego domu. Zniosła na dół walizkę i starannie spakowała to,
co przyniosła ze sobą z Liberty. Do pudełka schowała
miskę owiniętą w kilka warstw gazet. Monety, poczerniałą
srebrną i lśniącą złotą, wrzuciła do małej sakiewki. Z
równą starannością spakowała klisze ze zdjęciami, które
226
zrobiła pod wodą.
Przedmioty przeznaczone dla muzeum już wcześniej
oznakowała. Położyła na stole ich listę i wyszła z domu
Kaya.
Uznała, że będzie lepiej, jeśli nie zostawi mu kartki,
a jednak zastanowiła się nad tym przez moment. Ale co
mogłaby napisać, żeby Kay ją zrozumiał? Włożyła walizkę
do samochodu i zawróciła do domu. Wzięła pięć złotych
monet i cicho położyła je na nocnej szafce Kaya. Spojrzała
na niego po raz ostatni i ponownie wyszła.
Chciała jeszcze pożegnać się z morzem. W ciszy
poranka ruszyła przez wydmy.
Tak właśnie to zapamięta - pustka, nieskończoność i
bogactwo dzwięków. Spienione fale uderzały o piasek,
białe na białym. Nigdy nie zapomni tego, co kryło się pod
powierzchniÄ… - spokoju, ale i podniecenia, i dzielenia siÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]