[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziewczyny. Był lekki, ale stal była mocna i prawie niełamliwa. Conan nie miał zamiaru
wyjaśniać dziewczynie, \e był mistrzem we władaniu zarówno prostymi mieczami zachodu,
zakrzywionymi szablami u\ywanymi na wschodzie, jak ilbarskimi sztyletami i niezwykłymi
szerokimi no\ami o ostrzach w kształcie liścia, popularnymi w Shemie. Otworzył tajemne
drzwi.
Kiedy wszedł w korytarz, dostrzegł twarz Nanai wyglądającej spoza krat za plecami
Hyrkańczyka. Rozległo się skrzypienie zawiasów i stra\nik odwrócił się jak kot. Jego wargi
rozchyliły się w złowieszczym uśmiechu i mę\czyzna ruszył do ataku.
Conan wyszedł mu na spotkanie i dwie kobiety stały się świadkami pojedynku, który
wzburzyłby krew wielu królów. Jedynymi odgłosami, jakie rozlegały się w pomieszczeniu,
były ciche, gwałtowne szuranie, tupot stóp, zgrzyt i brzęk stali oraz dyszenie walczących.
Długie, jasne miecze migotały zabójczo w słabym świetle lamp niby \ywe istoty
nierozerwalnie połączone z wojownikami, którzy dzier\yli je w dłoniach.
W pewnej chwili Conan osiągnął nieznaczną przewagę. Hyrkańczyk zacisnął zęby i czując,
\e przegra tę walkę, postanowił w ostatnim desperackim ataku zabrać ze sobą do krainy
śmierci wojowniczego Cymeryjczyka. Ostrza szczęknęły głośniej, miecz Conana zatoczył
szeroki łuk i w przelocie zdawać by się mogło, musnął nieznacznie szyję Hyrkańczyka.
W następnej chwili stra\nik osunął się na ziemię z rozpłatanym na pół gardłem. Nawet nie
zdą\ył krzyknąć. Był martwy, zanim jeszcze upadł na ziemię.
Conan stał nad nim jeszcze przez parę chwil, a miecz, jaki trzymał w dłoni, ociekał
szkarłatem. Jego tunika była rozdarta, a muskularna pierś unosiła się i opadała miarowo.
Tylko drobniutkie kropelki potu na jego szyi i czole świadczyły o wysiłku, jaki musiał wło\yć
w walkę. Zerwał z pasa trupa pęk kluczy i zgrzyt metalu w zamku musiał wyrwać Nanaję z
chwilowego odrętwienia.
Conanie! Ju\ straciłam nadzieję, a ty jednak przyszedłeś! Có\ to był za pojedynek! Tak
chciałam ci pomóc!
Wysoka dziewczyna wyszła ze swej celi i podniosła miecz Hyrkańczyka.
Co teraz?
Przed zmierzchem nie mamy szans się stąd wydostać stwierdził Conan. Nanajo,
ile czasu upłynie do przybycia zmiennika tego zabitego stra\nika?
Zmieniają się co cztery godziny. Ten dopiero co rozpoczął słu\bę.
Conan zwrócił się do Parusati.
Która mo\e być teraz godzina? Od świtu nie widziałem słońca.
Jest pózne popołudnie. Za cztery godziny zacznie zmierzchać.
Conan zdał sobie sprawę, \e przebywał w Yanaidar dłu\ej, ni\ się tego spodziewał.
Kiedy się tylko ściemni, spróbujemy się stąd wydostać. Teraz wrócimy do mojej
komnaty. Nanaja ukryje się na tajemnych schodach, podczas gdy Parusati opuści mój pokój i
wróci do komnat dziewcząt.
Ale kiedy przyjdzie zmiennik tego stra\nika powiedziała Nanaja zorientuje się, \e
uciekłam. Powinieneś mnie tu zostawić, dopóki nie nadejdzie pora ucieczki, Conanie.
Wolę nie ryzykować. Potem mógłbym nie mieć dogodnej okazji, aby cię stąd
wyciągnąć. Kiedy zorientują się, \e uciekłaś, powinien się zrobić niezły bałagan. To nam
pomo\e. Teraz musimy ukryć gdzieś to ciało.
Ruszył w stronę wspaniale zdobionych drzwi, ale Parusati szepnęła:
Nie, panie, nie idz tam! Czy chcesz otworzyć wrota Piekieł?
Co chcesz przez to powiedzieć? Co znajduje się za tymi drzwiami?
Strona 64
Howard Robert E - Conan obie\yświat
Nie wiem. Widziałam tylko, jak wynoszono przez nie ciała zabitych i ludzi, których
poddawano torturom, a którzy wcią\ jeszcze \yli. Nie wiem, co działo się z nimi pózniej, ale
słyszałam ich krzyki. Były potworne. Krzyczeli bardziej ni\ wtedy, gdy kat brał ich na
tortury. Dziewczęta mówią, \e za tymi drzwiami znajduje się kryjówka demona ludojada.
To mo\liwe powiedziała Nanaja. Ale przed paroma godzinami niewolnik
wyrzucił przez te drzwi coś, co nie było ani mę\czyzną, ani kobietą. Nie wiem, co to było.
Nie widziałam tego zbyt dobrze.
Zapewne było to niemowlę powiedziała Parusati wzruszając ramionami.
Powiem ci coś powiedział Conan. Przebierzemy ciało stra\nika w twoje rzeczy i
poło\ymy je w celi, odwracając je plecami do krat. Jesteś wysoką dziewczyną i twoje
fatałaszki powinny na niego pasować. Mo\e zmiennik da się nabrać na ten fortel. Mam
nadzieję, \e zacznie szukać nie ciebie, a stra\nika, którego przyjdzie zmienić. Im więcej czasu
upłynie nim zorientują się, \e uciekłaś, tym lepiej dla nas.
Nanaja bez wahania pozbyła się kurtki, zdjęła przez głowę bluzę i zsunęła spodnie.
Tymczasem Conan pozbawił odzienia Hyrkańczyka. Parusati, wyraznie zaszokowana, jęczała
głośno.
Co się z tobą dzieje, nigdy nie widziałaś gołego człowieka? spytał sarkastycznie
Conan. Pomó\ mi z tym.
W parę minut potem Nanaja miała ju\ na sobie cały strój Hyrkańczyka prócz hełmu i
kolczugi. Dotknęła instynktownie plamy krwi na górnej części bluzy z rękawami, podczas
gdy Conan wciągał do celi przebranego w jej strój stra\nika. Odwrócił mę\czyznę twarzą do
ściany, by nie było widać jego wąsów i gęstej brody, a potem podciągnął wysoko bluzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]