X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dla niego nie znaczę.
Chociaż on dla mnie stał się niemal całym światem, z ża�
lem dodała w duchu.
- Jak mogła być tak głupia, żeby wybrać się do miasta
bez porządnej eskorty? - kipiał gniewem Lorenzo. Patrząc
na niego, lady Mary była bliska omdlenia. - Bóg wie, do�
kąd ją zabrano i co się z nią teraz dzieje!
- Wzięłyśmy ze sobą dwóch służących...
- Ale się nie przydali! - warknął Lorenzo. - Nie pamię�
tała pani, co stało się na placu Zwiętego Marka?
- Ale to pan był wtedy celem napadu - przypomniała nie�
śmiało lady Mary, kiedy Lorenzo spojrzał na nią ze wściek�
łością. - Przepraszam. Mój brat był święcie przekonany, że
dwóch służących zupełnie wystarczy.
- Nie - odparł Lorenzo. - Niech pani nie przeprasza.
Przyznaję, że to moja wina. Wrogowie myślą, że Kathryn
jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Tylko dlatego ją po�
rwali.
- Co takiego? - Lady Mary gwałtownie poruszyła wa-
81
chlarzem. yle się czuła z powodu upału i silnego zdener�
wowania. - Zatem, co z nią zrobią?
- Jeszcze nie wiem - przyznał Lorenzo. - Zależy, kto się
za tym kryje. Może użyją jej jako zakładniczki? W takim
razie wyznaczą okup, chociaż... Gdyby chodziło o Raszi-
da, byłoby to niemal równoznaczne z wyrokiem śmierci
na Kathryn.
Lady Mary wydała zdławiony okrzyk przerażenia.
- Zwięty Boże! Chyba nie myśli pan, że chcą ją zabić?
- Raszid na pewno się nie zawaha. To łotr bez czci
i wiary - odparł Lorenzo. - A jednak czuję, że kryje się
za tym coś więcej. - Zmarszczył brwi i niespokojnym
krokiem zaczął przechadzać się po salonie. - Owszem,
popytam tu i ówdzie. To wszystko, co na razie mogę zro�
bić. Proszę się uspokoić, lady Mary. Uczynię wszystko,
żeby odzyskać Kathryn.
- W panu cała nasza nadzieja - powiedziała lady Mary.
Kochamy ją. Ojciec na pewno wpadnie w czarną roz�
pacz. Mój brat też będzie niepocieszony. Po porwaniu
Richarda niemal zupełnie się załamał. Obawiam się, że
nie przeżyje straty Kathryn. - Zaszlochała cicho. - To
straszne, straszne.
- Ponoszę za to pełną odpowiedzialność - odparł sta�
nowczym tonem Lorenzo. Lady Mary spojrzała na niego
z przestrachem. - Użyję wszystkich moich wpływów, żeby
sprowadzić ją z powrotem. Jeżeli żyje, wróci do nas, bez
względu na cenę.
Wyszedł, by wydać odpowiednie rozkazy i polecenia. Je-
82
go ludzie natychmiast ruszyli w głąb miasta w poszukiwa�
niu śladów porywaczy.
Lorenzo bił się z myślami. To był już trzeci napad od cza�
su ostatniej podróży do Rzymu. Czyżby chodziło o to samo?
Od początku podejrzewał don Pabla o zdradzieckie zamiary.
Poza tym Raszid nie miał aż takich wpływów w Wenecji, żeby
podstawić skrytobójcę na plac Zwiętego Marka.
Wszystko więc wskazywało na Hiszpana. Ale dlaczego?
Co Dominicus do niego miał? Pierwszy raz spotkali się do�
piero w Rzymie. Opowiadał wtedy o swojej córce, mieszka�
jącej na Cyprze. Domagał się eskorty... I co dalej?
Lorenzo przywykł do ciągłych niebezpieczeństw. Wie�
dział, że zawsze sobie poradzi. Ale Kathryn? Co ona zrobi
w takiej sytuacji? - z bezsilną złością myślał signor San-
torini. Obawiał się, że przyjdzie chwila, kiedy nie będzie
mógł jej pomóc.
Rozdział czwarty
Kathryn nawet nie próbowała ucieczki, kiedy płynę�
li ku galeonowi. Owszem, myślała, żeby skoczyć w wodę,
ale, niestety, nie umiała pływać. Na pewno by się utopiła
w ciężkiej sukni. Mimo wszystko nie chciała umierać. Wie�
rzyła w to, że Lorenzo nie da się wciągnąć w pułapkę, za�
stawioną przez don Pabla. Może wystarczy wysoki okup?
Hiszpan zamierzał wymienić ją na swoją córkę. Istniała
pewna szansa, że Raszid też wyznaczy swoją cenę.
Pocieszała się, jak tylko mogła, chociaż nie było jej do
śmiechu. A co się stanie, jeśli Raszid nie przyjmie propo�
zycji Hiszpana? - pomyślała. Może don Pablo wtedy mnie
uwolni? Przecież nie będę mu już potrzebna.
Na pokładzie galeonu traktowano ją bardzo dobrze.
Otrzymała własną kajutę, która bez wątpienia przedtem
należała do don Pabla lub innego ważnego członka zało�
gi. Stało w niej bogato rzezbione drewniane łóżko z pu�
chowym materacem, jedwabną kołdrą i kilkoma poduszka�
mi. Poza tym stół, krzesło i dwa żeglarskie kufry. Latarnie
84
tkwiły na żelaznych uchwytach umieszczonych w ścianach.
Kathryn uniosła wieko jednej ze skrzyń. Zobaczyła tam
suknie, nieco srebrnych drobiazgów i grzebień z kości sło�
niowej. Wszystko, co mogłoby się jej przydać - z wyjąt�
kiem potencjalnej broni. Zatem porwanie było zaplanowa�
ne dużo wcześniej, i to z niemałą starannością.
Drzwi do kajuty zostały zamknięte. Kathryn wyjrza�
ła przez małe prostokątne okno. Przekonała się, że kajuta
znajduje się na rufie statku. Galeon właśnie opuszczał wo�
dy laguny. Wenecja została daleko z tyłu. Płynęli na pełne
morze, a celem była na pewno Hiszpania; tak przecież mó�
wił herszt porywaczy.
Skrzypnęły drzwi. Kathryn odwróciła się szybko, prze-
konana, że to don Pablo. Ale nie, to marynarz przyniósł jej
posiłek i wino.
- Gdzie wasz kapitan? - zapytała. - Czy ktoś pchnął wia�
domość do mojego wuja?
Marynarz pokręcił głową i powiedział kilka słów po
hiszpańsku. Najwyrazniej jej nie zrozumiał. Kathryn po
wstrzymała się od dalszych pytań. Pewnie i tak zabroniono
mu dłużej z nią rozmawiać.
Usiadła przy stole i nieufnie popatrzyła na stojące przed
nią potrawy. Chleb, mięso, owoce. Może z dodatkiem
środków nasennych albo jakiejś trucizny? Marynarz przy�
patrywał jej się przez chwilę, a potem wziął kubek z wi�
nem i pociągnął niewielki łyk. Chyba w ten sposób chciał
ją przekonać, że nie powinna się obawiać. Palcami wytarł
krawędz kubka i z powrotem postawił go na stole.
85
Kathryn przestała się wahać. Dopiero teraz uświadomi�
ła sobie, że jest bardzo głodna. Przecież od rana nic nie
jadła, a było pózne popołudnie. Nie zamierzała się głodzić
i sięgnęła po soczyste ciemne winogrono. Sok pociekł jej
po brodzie. %7łeglarz z uznaniem pokiwał głową i wyszedł
z kajuty.
Zjadła większość owoców i sporą pajdę chleba. Już
mniej się bała. Don Pablo, zgodnie z obietnicą, traktował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.