[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzadkiego dinozaura".
Noelle oniemiała. Zakłopotana patrzyła na Alexa, który nie
przerywał czytania. Artykuł niezbicie świadczył o tym, że ktoś
powiadomił prasę o ostatnim odkryciu. Lecz kto?
 Zdaniem doktor Forrest jest bardzo prawdopodobne, że w
posiadłości pana Matta Caldwella znajduje się więcej skamieniałości.
Już wcześniej znaleziono tam niewielką kość, którą pan Caldwell,
terapeuta zajmujący się rehabilitacją ludzi niepełnosprawnych,
wspaniałomyślnie przekazał Muzeum Paleontologicznemu Stanu
Kolorado".
- Mam czytać dalej? - zapytał Alex.
- Nie. Daj mi tÄ™ gazetÄ™.
- Jakim prawem zawiadomiłaś prasę, skoro dałaś słowo, że
nikomu nic nie powiesz?
- Ja tego nie zrobiłam.
- Więc jak to wyjaśnisz? Jak wytłumaczysz fakt, że od rana nasz
telefon siÄ™ urywa, a przy bramie czatujÄ… dziennikarze?
- Nic nie rozumiem.
- To twoja sprawka! - Alex splunął. Zacisnął ręce na gałce laski. -
Powiedziałem bratu, że jesteś zerem. On...
- To nie moja wina. Ja nie dzwoniłam do żadnej gazety.
Podejrzewam jednak, że ciebie byłoby stać na zrobienie czegoś tak
podłego. Ty mógłbyś to zrobić tylko po to, żeby potem winę zrzucić
na mnie. Przecież od samego początku złościł cię mój pobyt w
waszym ośrodku.
- Jeszcze próbujesz mnie w to wrobić! - wrzasnął.
Noelle spojrzała w jego rozgorączkowane oczy i uznała, że
mówienie czegokolwiek na swoją obronę nie ma sensu.
- Ta rozmowa nigdzie nie prowadzi, więc proszę, żebyś
natychmiast stąd wyszedł.
- Nie wyjdę, zanim się nie przyznasz, że ty to zrobiłaś.
- Nie przyznam siÄ™, bo jestem niewinna.
- Kłamiesz! - krzyknął Alex ze złością. - Okłamałaś mojego brata.
Przyznaj siÄ™. Przyznaj siÄ™, bo...
Złapał duży młotek i podszedł do biurka, na którym leżał cenny
okaz.
Noelle zamarła.
- Odłóż młotek.
- Dlaczego? Ciebie nie obchodzi nasz ośrodek rehabilitacyjny i
praca Matta. Czemu więc ja mam się przejmować twoją pracą?
- Czy przyjechałeś po to, żeby mi grozić?
- No, sławna Dinozello, przyznaj się do wszystkiego! - rzekł
szyderczo i uniósł młotek.
Noelle przecząco pokręciła głową.
- Nigdzie nie dzwoniłam - wykrztusiła z trudem. - Odłóż ten
młotek. Przemocą niczego nie można osiągnąć.
- Oj, chyba się mylisz. Ja akurat sądzę, że tylko gwałtowne środki
wydobędą prawdę na jaw.
Zamachnął się i uderzył. Odpadł kawałek szczęki. Noelle
krzyknęła przerazliwie i schwyciła młotek, uniemożliwiając następne
uderzenie.
- Przestań! - wrzasnęła. - W tej chwili się uspokój!
- Nie. - Zaczęli się szamotać, lecz Alex, pomimo kalectwa, był
silniejszy. - Przez to, że mieszkałaś u nas Matt stracił głowę i teraz
gada tylko o tobie. Ty i ten smarkacz zabraliście mi brata.
Chciał znowu uderzyć młotkiem, lecz Noelle szarpnęła go za rękę
i cios chybił.
- To kłamstwo! - wykrztusiła. - Matt zawsze będzie z tobą. Ale
nawet, gdyby cię zostawił, możesz żyć samodzielnie. Masz więcej
siły, niż przypuszczasz. A z mojej strony nie masz się czego obawiać.
- Czyżby? Przecież marzysz o tym, żeby znalezć więcej kości i
nie chcesz czekać do wiosny. Dlatego zadzwoniłaś do tej gazety.
Przyznaj siÄ™!
- Musisz mi uwierzyć. Nigdzie nie dzwoniłam.
Noelle rozpaczliwie próbowała wyszarpnąć młotek. Po krótkiej
szamotaninie wyrwała go, ale się przy tym zachwiała i przewróciła. Z
przerażeniem ujrzała, że Alex porwał skamieniałość i niesie w stronę
okna. Skoczyła na równe nogi. Schwyciła Alexa wpół i zaczęła go
szarpać. Jej wysiłki, niestety, okazały się bezskuteczne, mężczyzna
zbliżał się do okna, ciągnąc ją za sobą.
- Pani Dinozello, ostatnia szansa. Albo się przyznajesz do tego, że
dzwoniłaś do prasy, albo pożegnaj się ze swoim cennym
znaleziskiem.
Zrozpaczona Noelle popatrzyła na dziko płonące oczy Alexa. Nie
miała wątpliwości, że brat Matta spełni swą grozbę.
- Ja obietnicy dotrzymałam i nikomu nic nie powiedziałam. Więc,
proszę cię, nie niszcz tej skamieniałości.
Rzuciła się na Alexa i nieomal wytrąciła mu okaz z ręki. Nagle
Alex podniósł laskę i uderzył Noelle w twarz, ona zaś instynktownie
zasłoniła się rękoma. A on tylko na to czekał. Zamachnął się i
wyrzucił szczękę dinozaura za okno.
Noelle krzyknęła przerazliwie.
ROZDZIAA DZIESITY
W pokoju zaległa cisza. Straszna, martwa cisza, która zdawała się
trwać wieki.
Nagle Noelle zerwała się na nogi i wybiegła z mieszkania.
Przeskakując po trzy stopnie, pędziła na dół. Jeszcze miała nadzieję,
że stał się cud i skamieniałość ocalała. Niestety, gdy wybiegła przed
dom, jej złudzenia się rozwiały. Ujrzawszy roztrzaskaną szczękę,
krzyknęła przerazliwie i jak martwa osunęła się na kolana.
Po pewnym czasie nadjechał jakiś samochód i Noelle usłyszała,
gdzieś bardzo daleko, głosy Matta i Alexa. Nawet nie drgnęła.
Martwym wzrokiem wpatrywała się w ziemię. Nie mogła oderwać
wzroku od leżącej u jej stóp ruiny marzeń.
Kątem oka dostrzegła jednak, że Matt podszedł bliżej i zaczął
zbierać odłamki, ale szybko dał za wygraną. Poczuła, że delikatnie
usuwa kawałki szkła leżące wokół jej kolan.
Dygotała od stóp do głów, lecz nadal nie była w stanie się ruszyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl