[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do swojego pokoju zdjąć mundurek, ja przez okno w kuchni obserwowałam sytuację w
ogrodzie. To było naprawdę fascynujące, jak naturalny i szczęśliwy wydawał się Jenson
z maluchami bawił się z nimi radośnie, ostrożnie i troskliwie. Prawdę mówiąc, jak
zupełnie inne dziecko. Był dla mnie prawdziwą zagadką. Do tego stopnia, że kiedy
przyszedł napełnić dzbanek sokiem, zapytał uprzejmie, czy Levi i Jackson mogą zostać
na podwieczorek.
Oczywiście, że mogą odparłam. Naturalnie, jeśli to odpowiada Riley. I dopóki
grzecznie się bawicie. Ale, Jenson dodałam, wyjmując butelkę soku Nie ucz więcej
Georgiego przeklinać, dobrze?
Ucieszyłam się, że tym razem się nie wypierał, jak oczekiwałam. Prawdę mówiąc,
miał nawet dość przyzwoitości, żeby się zawstydzić.
Aha, Jenson przypomniało mi się. Wiesz może, kto to jest Jordan Gates?
Sprawiał wrażenie jeszcze bardziej zawstydzonego.
To wielki łobuz. Jeden z tych chłopaków, z którymi się biłem.
A kiedy skończył się z nimi bić, zapewne opisał ich, używając swojego barwnego
języka. I Georgie oczywiście to podchwycił. Ale nie drążyłam tego tematu, bo i tak nie
byłoby z tego żadnego pożytku. Lepiej cieszyć się miłym popołudniem z maluchami.
Może wieczorem Jenson bardziej się otworzy i opowie, co wydarzyło się w szkole. A
może nie. Tak czy inaczej, teraz najlepiej dać spokój. Wszystko z pewnością wyjdzie w
praniu.
Jednak nie wyszło. Kiedy następnego ranka wiozłam Jensona do szkoły, nie byłam
ani trochę mądrzejsza, jeśli idzie o powód bójki, ponieważ chłopiec po prostu odmawiał
jakiejkolwiek rozmowy na ten temat, a ja zastanawiałam się, czy ktoś mu nie dokuczał
z powodu sytuacji w domu. W końcu sam powiedział, że przynajmniej jeden z
pozostałych uczestników bójki jest łobuzem. Może wicedyrektorka mnie oświeci.
Lecz Andrea Cappleman najwyrazniej nie wiedziała nic więcej, ponieważ dwaj
pozostali chłopcy byli tak samo tajemniczy i mówili tylko, że Jenson ich zdenerwował.
Będę miała oko na tę sprawę zapewniła mnie chociaż nie wątpię, że to
przycichnie. Zawsze tak jest. Poza tym pamiętajmy, że sytuacja Jensona nie jest w tej
chwili najlepsza, przez co oczywiście łatwiej wpada w złość.
Ale najwyrazniej nie był na tyle przygnębiony, by nie znalezć czasu na psoty. Jeszcze
tego samego popołudnia, kiedy szłam z Georgiem przez boisko po odebraniu go ze
szkoły, zaczepiła mnie kobieta, którą rozpoznałam. Była to pani ze stołówki, a także
babcia jednego z uczniów, którego właśnie przyszła odebrać.
Cześć, Georgie powiedziała, gdy spotkaliśmy się pośrodku boiska. Spojrzała na
mnie znacząco i mówiła dalej: Cieszę się, że panią spotkałam, ponieważ Georgie i ja
rozmawialiśmy sobie w czasie lunchu, prawda, Georgie? I Georgie zapytał, czemu mam
wÄ…sy.
Nawet gdyby to nas nie wprawiło w zakłopotanie a wprawiło z pewnością
zrobiłyby to jej następne słowa.
A kiedy powiedziałam mu, że nieuprzejmie jest mówić coś takiego, Georgie odparł:
Spieprzajcie wÄ…sy! .
Choć słuchałam jej ze wstydem i skruchą, współczułam też Georgiemu. W końcu i on,
i pani ze stołówki są w szkole wystarczająco długo, by wiedziała, że Georgie po prostu
powtarza coś, co usłyszał. I nie miałam wątpliwości, gdzie to usłyszał.
Jednak kiedy wsiadłam do samochodu, gdzie już czekał Jenson, moje współczucie
nieco osłabło, ponieważ zauważyłam, że Jenson słyszał naszą rozmowę i teraz obaj z
tego chichoczą. Oczywiście skarciłam ich. Obu za wyśmiewanie, a Georgiego
dodatkowo za nieuprzejme odzywanie się do pani ze stołówki. Ale równocześnie
zwróciłam uwagę, że nastąpił pewien przełom: nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby
Georgie się śmiał. Ani razu.
Nieoczekiwany śmiech Georgiego towarzyszył mi przez resztę dnia. Jakkolwiek to
było niewłaściwe, że Jenson wykorzystywał Georgiego w ten sposób dla własnej
rozrywki, byłam wstrząśnięta, że najwyrazniej nawiązali przynajmniej na razie
emocjonalną więz. To prawda, że bardzo kruchą i wciąż wątpiłam w szczerość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]