[ Pobierz całość w formacie PDF ]

takie, że można było oszaleć.
Następna w kolejce była srebrna klamra od paska  dwa, trzy szybkie ruchy i ko-
niec. A potem to, co każdy facet pamięta nawet wtedy, gdy jest stary, leży na wznak
i rzęzi  dzwięk rozpinanego zamka. Czarne majtki. A potem nic.
 Podejdz tutaj.
Siedziałem na łóżku, ale wstałem i szybko do niej podszedłem. Jednak nie pozwoliła
się dotknąć, póki nie byłem rozebrany.
 Jeszcze nie. Powstrzymaj siÄ™ jeszcze przez chwilÄ™.
Zaczęła mnie rozbierać, robiła to bardzo powoli, przerywając często, by spojrzeć na
mnie z uśmiechem. Czułem zapach jej włosów. Pachniały jakimś niewinnym, dziecię-
cym szamponem. Miała szerokie ramiona, ale jej ręce były smukłe i kształtne. Gdy moja
koszula wylądowała już na podłodze, Veronica przebiegła mi palcami po klatce pier-
siowej, ramionach i rękach. Potem podeszła bliżej i zaczęła gładzić mnie po plecach.
Pochyliłem się, by ją pocałować, ale potrząsnęła przecząco głową i odsunęła się, trzyma-
jąc jednak ręce na moich plecach.
 Veronica.
Zatrzymała moje dłonie i odsunęła się.
 Nie mam prezerwatywy.
Schyliła się i wyjęła garść z kieszeni spodni.
 Skąd wiedziałaś?  Starałem się, żeby to pytanie zabrzmiało lekko i zarazem
sceptycznie.
 Nie wiedziałam. Miałam nadzieję.
Chociaż w moich powieściach jest zdecydowanie za dużo wyuzdanego seksu, nawet
nie będę próbował opisywać tej nocy z Veronicą Lake. Seks nie nadaje się do ubiera-
nia w słowa. Oczywiście można wyczyniać słowne wygibasy, łącząc różne części ciała,
ale ma to tak mało wspólnego z rzeczywistością, jak stwierdzenie, że pocztówka jest do-
kładnie tym samym, co miejsce, które przedstawia.
36
Już wcześniej doświadczyłem większości z tego, co wiedziała i robiła, lecz najbardziej
podniecające w tym wszystkim było połączenie jej płynności i żaru. Czułem się tak, jak-
bym był na parkiecie z doskonałą tancerką, która zna każdy krok, nie ma ochoty sie-
dzieć i sprawia, że czuję się jak Fred Astaire.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy, ale zbudziłem się w środku nocy z jej włosami na
szyi i usłyszałem cichy, senny głos śpiewający gdzieś w pobliżu piosenkę Billy ego Joela
Uptown Girl. W pierwszej chwili pomyślałem, że zostawiliśmy włączone radio, ale przy-
pomniało mi się, że w mieszkaniu nie było radia. Potem, wciąż jeszcze mocno zaspany,
pomyślałem, że to chyba z ulicy, ale zaraz doszło do mnie, że ten ktoś śpiewa bardzo bli-
sko mnie. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i obróciłem się.
 Veronica!
 Uptown Girl...
 Veronica!
 You ve been living...
 Veronica!
Leżała plecami do mnie. Powoli odwróciła głowę.
 Cześć  powiedziała tym samym słodkim, śpiewnym głosem.
 Ty śpiewasz przez sen!
 Wiem.
 Zpiewałaś Uptown Girl!
 Naciśnij mi nos, a zaśpiewam coś innego. A może mnie pocałujesz?
Rano obudziłem się pierwszy i miałem okazję rozejrzeć się dookoła. Całe mieszkanie
i wszystkie sprzęty wywoływały ogólne wrażenie porządku. Wszystko było na swoim
miejscu, choć nie dostrzegało się obsesji na punkcie czystości. W łazience leżały jakieś
spinki do włosów i różne inne kobiece rzeczy, a w kuchennym zlewie stało kilka brud-
nych filiżanek. Mimo to całość była przyjemna. Mieszkanie składało się z sypialni i sa-
lonu, który pełnił również funkcję gabinetu. Najprzyjemniejsze było wpadające przez
okna słońce, które sprawiało, że mieszkanie wydawało się bardzo przestronne.
Pisarze wręcz nałogowo wszędzie węszą, i dlatego właśnie, przyglądając się mieszka-
niu mojej nowej kochanki, zauważyłem kilka rzeczy. Czytała głównie książki o filmie,
trochę historycznych, poezję i biografie artystów. Meble były raczej przytulne niż szy-
kowne, a w salonie pełno było egzotycznych kwiatów w wazonach rozmaitych kolorów
i rozmiarów.
Najbardziej jednak zainteresował mnie leżący na biurku nie dokończony list.
Popatrzyłem na niego krótko, potem jeszcze raz, ponieważ miała wspaniały charak-
ter pisma. Gdybym nie wiedział, że to jej, pomyślałbym sobie, że to pismo mężczyzny.
Każda litera była postawiona pewnie, idealnie pionowa, niezwykle wyrazna i ozdobna.
Obok listu leżało pióro. Bardzo duże, świetliście niebieskie, ze złotą nakrętką. Wziąłem
je delikatnie.
37
 Czyż nie piękne?
 Uwielbiam pióra.
Podeszła do mnie i oparła podbródek na moim ramieniu.
 Rozglądasz się? Robię dokładnie to samo, gdy spędzę z kimś noc. Chcę zobaczyć,
jak żyje. I jakie wnioski? Tylko nie kłam!
Odłożyłem pióro i pocałowałem jej skroń.
 Superporządek. Wszystko na swoim miejscu. Byłabyś świetnym żeglarzem.
 No dobrze. A co z moimi rzeczami? Co też z nich wyczytałeś?
 Niech no się przyjrzę. Lubisz różne kolory, a jednak żaden z twoich kwiatów nie
jest prawdziwy, co oznacza, że nie lubisz się długo niczym zajmować. Na półkach bio- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl