[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wie pracy, oraz tak powinna wyglądać dziennikarka. Toteż
kiedy Fidelis, przechodzÄ…c, nieopatrznie zostawiÅ‚ jej na raj­
stopach fragmenty swojego futra, pogoniła go na szafę.
- Ten kot to świnia - oświadczyła zdumionej Magdzie.
- Chciał ci dodać otuchy. Nie patrz tak, ja też mam wejść
na szafÄ™? To chyba teraz najbezpieczniejsze miejsce w domu.
- Sama zamieszkaÅ‚abym na szafie, gdyby ktoÅ› dostar­
czał mi jedzenie - powiedziała Miśka. - Kiedy byłam mała,
chciałam być wiewiórką i mieszkać w małej, bezpiecznej
dziupli wysoko nad ziemiÄ….
- Każdy tęskni za macicą - rzuciła Magda.
- Za jaką macicą? - zirytowała się Miśka. - Chciałam być
tylko małym gryzoniem!
- Ojej, przecież to tylko taka normalna, psychologiczna
gadka z gazet! - rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ Magda. - Wdrażaj siÄ™, dzie­
cino!
Obcowanie z MagdÄ… oraz jej kotem na pewno nie nale­
żaÅ‚o do uspokajajÄ…cych. MiÅ›ka pokazaÅ‚a im jÄ™zyk i wzmoc­
niona tym gestem ruszyła na spotkanie przeznaczenia.
Przeznaczenie nazywało się Florentyna Taniec-Różaniec
i było jedną z redaktorek czasopisma młodzieżowego  Ale
dobrze".
Florentyna z zadowoleniem przywitała Miskę i ścisnęła
jej dłoń w swojej chłodnej, wąskiej ręce. Była trzydziestopa-
roletniÄ…, gÅ‚adko uczesanÄ… okularnicÄ… o minie i urodzie za­
dowolonej z siebia prymuski. Już po kilku minutach roz-
'>H
mowy Miska zrozumiała, że trafiła pod skrzydła osoby
dobrze poinformowanej, kompetentnej i - co najważniej­
sze - opiekuÅ„czej. Florentyna w naturalny sposób zarezer­
wowała dla siebie pozycję mistrzyni, wprowadzającej
młodą terminatorkę w tajemniczy, grozny świat czwartej
władzy.
Po pierwsze, oznajmiła, że tygodnik  Ale dobrze" należy
do kategorii pism młodzieżowych oraz kobiecych, czyli ta-
fcich, które wyjaśniają rzeczywistość, prezentując ją jako
możliwą do opanowania, oswojenia i pojęcia. Reszta gazet
i czasopism przedstawia świat od strony spraw trudnych,
nierozwiÄ…zywalnych, skomplikowanych, groznych i przy­
krych. Osobiście Florentyna ceni sobie bardziej tę drugą
opcję i nawet zdarza jej się czasami pisać do tygodnika
 Ale zle". Tak czy inaczej nie zmienia to postaci rzeczy:
podstawowym zadaniem dziennikarza jest przekonanie do
swojej wizji Å›wiata. A raczej - do wizji Å›wiata reprezento­
wanej przez danÄ… gazetÄ™.
- A informacja? Wiedza? Fakty? - pisnęła nieśmiało
Miśka.
- Informacja? - WyglÄ…daÅ‚o na to, że Florentyna ucieszy­
ła się z tego pytania. - Czymże jest informacja? Pożegnajmy
się ze złudzeniem, że możemy przedstawić ją obiektywnie.
Nie bądzmy głupcami, którzy w to wierzą. Faktograficzne
miÄ™so potrzebne jest nam tylko do podkreÅ›lenia tezy. Musi­
my kształtować swój przekaz świadomie, zgodnie z tar-
getem.
- Z targetem - powtórzyła nabożnie Miśka.
- Tak właśnie - potwierdziła Florentyna.
To na razie najważniejsze. CaÅ‚a reszta to sprawy tech­
niczne, których można się szybciej lub wolniej nauczyć. Na
razie MiÅ›ka bÄ™dzie zatrudniona jako wolny strzelec - do pi­
sania tekstów zależnie od potrzeb i okoliczności. Pismo,
jako się rzekło, jest młodzieżowe. A więc uwaga - pierwszy
temat i pierwszy tekst: o jej pokoleniu. Warto będzie go
wesprzeć wypowiedziÄ… socjologa. Socjologa najÅ‚atwiej zna­
lezć na wydziale socjologii - najlepiej, jeśli będzie to ktoś
99
w Å›rednim wieku, mężczyzna, z tytuÅ‚em profesora. Ter­
min - tydzień. Powodzenia.
Miśka była pod ogromnym wrażeniem Florentyny Taniec-
-Różaniec oraz zawodowego wtajemniczenia. Natychmiast
zadzwoniła do Agaty, dziękując za pomoc i pośrednictwo,
po czym z zapałem zabrała się do zbierania potrzebnych
materiałów. Zakupiła dyktafon oraz kasety i pognała na
ulicÄ™ KarowÄ… w celu schwytania socjologa o odpowiednich
parametrach.
Socjolog w końcu się znalazł. Co prawda, był kobietą, ale
Miśka postanowiła nie czepiać się kurczowo szczegółów
anatomicznych. Z miejsca za to się dowiedziała, że nie ma
czegoÅ› takiego, jak jej pokolenie.
- Jak to: nie ma? - spytała z oburzeniem.
- No, bardzo mi przykro - przyznaÅ‚a socjolog. - Po pro­
stu nie ma. Jest oczywiÅ›cie grupa ludzi w okreÅ›lonym wie­
ku, niemniej jednak nie jest to pokolenie w sensie socjolo­
gicznym. Do tego musi być spełnionych kilka warunków.
Po pierwsze, pokolenie tworzy wydarzenie, czyli jakiÅ› fakt,
kształtujący zbiorową tożsamość...
I tak dalej, i tak dalej. Podbudowana merytorycznie i za­
opatrzona w amatorski aparat poznawczy (rozum) Miśka
rozpoczęła włóczęgi po czytelniach, a także, dla odmiany,
po miejscach ekskluzywnej rozrywki, w których niegdyś
spędzała dużo czasu. Tym samym postanowiła w końcu
wyjść z ukrycia i stanąć oko w oko ze starymi znajomymi,
z którymi już się na zawsze pożegnała.
Ku swemu żalowi zauważyła, że całe to towarzystwo
niespecjalnie odczuÅ‚o jej znikniÄ™cie, a tym samym - nie fe­
towało powrotu. Nie było w tym zresztą nic dziwnego,
zważywszy na ich lekki i tolerancyjny stosunek do siebie
i świata. Nigdy wcześniej Miśka nie uświadomiła sobie tak
dobitnie, że zbliżała ich jedynie gotówka, na której brak
wcześniej nie narzekała. W tej chwili liczyła każdy grosz
i bardzo to odczuła. Trudno było w tym stanie wrócić do
dawnych przyzwyczajeń, dawnego stylu życia, dawnej
100
struktury wydatków i innych drobiazgów, na które wczeÅ›­
niej nie zwracała uwagi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl