[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bez większych problemów, dobrała także wieczorową torebkę i buty.
Dojechali tramwajem na stację i wsiedli do pociągu, w którym na
szczęście nie było jeszcze dużego tłoku.
- Nie mów tacie, co kupiłyśmy, dobrze? - zwróciła się Laura do Abby.
- Dlaczego? - zdziwiła się dziewczynka.
- W sobotę idziemy z tatą na kolację. Ty i Liam będziecie spali u babci.
- Ale powiesz tacie, że to ja ci ją znalazłam? - upewniła się jeszcze Abby.
- Oczywiście. - Laura sięgnęła do torby i wyjęła kilka cukierków. Liam
poświęcił im całą uwagę, lecz Abby miała ochotę na dalszą rozmowę.
- Czy ty i tatuś wezmiecie ślub? - zapytała.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - Laura była kompletnie zaskoczona.
- Słyszałam, jak jedna pani tak mówiła. Poza tym tata cię lubi.
- Jaka pani? - Starała się, żeby jej głos brzmiał normalnie.
- Kiedyś dwie panie wychodziły od doktora Gosfortha i jedna
powiedziała: Oni powinni wziąć ślub. Tak by było najrozsądniej".
- A skąd wiesz, że chodziło o nas?
- Bo ty i tata akurat szliście przed nimi.
62
RS
- Posłuchaj, Abby, ja i tata jesteśmy przyjaciółmi - wyjaśniła. - Wiesz, że
cię kocham, prawda? Zrobiłabym dla ciebie wszystko. I chciałabym, żebyś była
szczęśliwa.
- Wiem i też cię kocham, ale...
Liam oszczędził jej kolejnych pytań, odzywając się nieoczekiwanie:
- Gdyby Jon był moim tatą, to byśmy ciągle grali w piłkę.
Pociąg wjechał już na stację, więc Laura wzięła torby z zakupami i
pomogła dzieciom wyjść na peron. Miała nadzieję, że ten temat więcej się nie
pojawi, zwłaszcza w obecności Jona.
Może powinna powiedzieć mu o tej rozmowie, ale czuła się nieco
zakłopotana. Nie była zadowolona z wyjaśnienia, jakiego udzieliła Abby, jednak
nie mogła oczekiwać, że ośmiolatka zrozumie skomplikowane relacje dorosłych.
Byłaby najszczęśliwszą kobietą na świecie, gdyby ich czwórka mogła stanowić
rodzinę, ale przy trzech głosach za" i jednym wstrzymującym się nie było to
możliwe.
Gdyby Jon wiedział, o czym rozmawiali w pociągu, miałby pełne prawo
uważać, że jest zapędzany do sieci wbrew własnej woli.
Jon widział torby z zakupami, ale powstrzymał się od uwag. Przygotował
wcześniej kolację, więc mogli usiąść do stołu, gdy tylko dzieci umyły ręce.
Laura była pełna obaw, że Abby znów poruszy temat ich ślubu, jednak
dziewczynka miała teraz w głowie zupełnie inne sprawy, znacznie dla niej
ważniejsze.
- Będę się uczyć jezdzić konno - oznajmiła Liamowi.
Laura dostrzegła, że oczy chłopca otwierają się szeroko. Jon nie tracił
czasu i powiedział córce o swoich planach. Patrzył teraz na nią wyczekująco.
Wiedziała, że następny krok należy do niej.
- Też chciałbyś jezdzić na kucyku? - zapytała. - Moglibyście razem
chodzić na lekcje.
63
RS
Zanim jeszcze skończyła mówić, Liam zerwał się z krzesła i zaczął
podskakiwać z radości.
- Tak! Tak! - wołał na cały głos.
Jon uśmiechnął się z zadowoleniem. A kiedy sprzątali w kuchni po
kolacji, powiedział:
- To świetnie, że Liam też chce jezdzić konno. Jeżeli nie masz nic
przeciwko temu, porozmawiam z Sarah i dowiem się, kiedy możemy odwiedzić
szkółkę. Zgodzisz się, żebym wziął na siebie wszystkie koszty?
- Nie mogę się na to zgodzić - rzekła stanowczo, lecz łagodnie. - Ale
doceniam twoją hojność. Na szczęście wkrótce dostanę czek ze sprzedaży domu
w Kornwalii, więc stać mnie będzie na lekcje.
- Liam byłby zadowolony, gdyby dostał ode mnie taki prezent. - Jon nie
rezygnował. - Naprawdę się zaprzyjazniliśmy. Cieszę się z każdej spędzonej z
nim chwili i mam nadzieję, że on też. Wiem, że już to omawialiśmy, ale cię nie
rozumiem. Chyba coÅ› przede mnÄ… ukrywasz.
- A co miałabym ukrywać? - zapytała defensywnym tonem.
- Nie wiem, ale siÄ™ nie mylÄ™, prawda?
- Skoro tak uważasz...
- Na miłość boską, Lauro! Po tylu latach znów jesteśmy razem, a ty wciąż
traktujesz mnie jak obcą osobę. Niech będzie zatem tak, jak chcesz. Spróbuję
umówić się na niedzielę rano, jeżeli ci to odpowiada.
- Dobrze, nie ma problemu - powiedziała. - Ale pamiętaj, że dzieci zostają
na noc u twojej mamy i musimy je stamtąd odebrać. O ile oczywiście nie
zmieniłeś zdania co do naszej kolacji, bo chyba masz mi coś za złe.
- Nic ci nie mam za złe, po prostu cię nie rozumiem - odparł sucho. - I nie
zmieniłem zdania. Cieszę się na sobotni wieczór, mam nadzieję, że ty też. -
Spojrzał na nią, czekając, jak zareaguje na jego słowa. - Może potrzebujemy
więcej czasu dla siebie.
64
RS
Z pewnością był rozczarowany. Laura pominęła jego ostatnią uwagę
milczeniem, jedynie patrzyła na niego uważnie.
- No cóż, kiedyś się zrozumiemy - dodał kwaśno. - A kiedy ten dzień
nadejdzie, zapanuje powszechna radość.
Zauważył, że w jej oczach pojawiły się łzy. Przestraszył się, że to on był
ich powodem. Myślał o niej niemal bez przerwy. Zwracał uwagę na jej każde
słowo i każdy gest. Miał ochotę przytulić ją do siebie i wytrzeć jej łzy, ale się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]