[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zawołać syna? zapytał Rogosz.
Dała mu znak głową, że nie.
Trochę wody! poprosiła.
Przeszedł pośpiesznie do kuchni, znalazł szklankę oraz butelkę mineralnej. Krzyknął z
głębi kuchni:
Już idę. Zaraz będzie woda!
Z kim mama rozmawia?
Z pięterka dał się słyszeć kobiecy, nerwowy głos.
Przyjechałem z komendy, z wydziału kryminalnego.
Policja? Już schodzę!
Staruszka poprosiła:
Niech pan z nią porozmawia. Proszę tylko zamknąć drzwi do mojego pokoju. Nie chcę
nikogo widzieć. Nie teraz!
Za chwilę pokazała się na wewnętrznych krętych schodach żona Artura Porębskiego.
Przyjrzała się Rogoszowi. Znalazł w jej oczach uznanie, bo spytała ciepło, z intonacją, która
charakteryzuje kobiety zalotne, wrażliwe na wdzięki męskiej urody:
Kawka? A może whisky? Przykro mi bardzo, że musiał się pan fatygować w dzień
świąteczny do Podkowy! Ale to nie nasza wina. Teściowa, nie wiadomo dlaczego,
zaalarmowała znajomego ze ZBOWiD u. Tutejszy posterunek dałby sobie radę. Znam dobrze
porucznika Jabłońskiego. Nasze córki chodzą razem na rytmikę, chyba się przyjaznią.
Przerwał jej:
Bardzo się śpieszę. Chciałbym porozmawiać z wszystkimi domownikami.
Zdaje się, że poznał pan matkę męża? Nie słyszałam, jak pan dzwonił. Była
wyraznie niezadowolona, ale nadal wylewna, ugrzeczniona ponad miarÄ™. Kto teraz na
tapecie?
Chciałbym porozmawiać z mężem.
Proszę chwilę zaczekać. Zaraz go zawołam. Zaparzę dla nas kawę po wiedeńsku.
Porozmawiamy.
Powiedział chłodno, że sam się pofatyguje na górę. Woli pozmawiać z każdym z osobna.
Takie już są policyjne zwyczaje. Zgodziła sie niechętnie. Krzyknęła w stronę sypialni:
Artur! Zaraz u ciebie będzie inspektor z Komendy Głównej. Może się ogarniesz?
Rogosz poprosił ją, żeby nie wychodziła teraz z domu. Zajmie jej po rozmowie z mężem
kwadransik&
Artur Porębski naciągnął w pośpiechu sweter i przeprosił za stan pokoju, jeszcze nie
zdążył pościelić łóżka. Rogosz zanotował w pamięci. Szerokie małżeńskie łóżko służyło tej
nocy tylko jednej osobie. Druga poduszka pozostała nietknięta. Gospodarz domu nie ukrywał
zdenerwowania i widać było, że wolałby uniknąć tej rozmowy.
O co chodzi, Inspektorze? Przecież składałem wczoraj już oświadczenie,
zaprotokołowane.
Rogosz usiadł przy stole, wyjął z teczki arkusz papieru i powiedział grzecznie, ale
stanowczo:
Nie szkodzi. Tym łatwiej będzie panu relacjonować wydarzenia tej nocy po raz drugi.
Zamieniam się w słuch.
Napastników było dwóch. Nie mogę ich opisać. Twarze ich kryły pończochy.
Jednego i drugiego.
Z pewnością. Tyle pamiętam.
Rogosz zanotował: Dlaczego młodszy z mężczyzn nałożył pończochę, przestępując próg
sypialni? Może znał, widział kiedyś młodych Porębskich? Mógł być amantem pani domu.
Małżeństwo nie było chyba zbyt dobrane.
Poszkodowany ciągnął dalej relację: Zaświecili lampę, kazali mu stanąć twarzą do ściany.
Szukali sejfu. Spodziewali się najwidoczniej, że znajdą go pod lustrem nad buduarem żony.
Ktoś musiał ich fałszywie informować. W przekonaniu ogółu ludzi, jeżeli wraca się z pracy
za granicą, człowiek ma zasoby, złoto, biżuterię. Nie wszystko chce bankowi ujawniać. Ktoś
z sąsiadów mógł dać złodziejom cynk Ludzie są zawistni. Rozmawiał kilka dni temu z
sąsiadem, który wrócił z Trypolisu. Powiedział mu, że wpłacił wszystkie swoje oszczędności
do Banku Narodowego, na konto. Procenty płacą wysokie, w gruncie rzeczy można żyć z tych
odsetek& Sąsiad zaśmiał się, że wszyscy przyznają się do oficjalnych wpłat, tylko nie
mówią, ile dewiz zatrzymali w domu. Każdy się asekuruje.
A co mu pan na to odpowiedział?
Nie pamiętam, ale coś w rodzaju: Niech każdy robi, co chce i uważa.
Inspektor zapytał się o nazwisko sąsiada.
Rafał Laskowski. Grunwaldzka dwadzieścia sześć. Informacja została zanotowana.
A więc nie poniósł pan większych strat?
Kilka tysięcy złotych. Jesteśmy zresztą ubezpieczeni od kradzieży.
A zegarek? Rogosz rzucił pytanie na chybił trafił. Taki facet z pewnością nosi
zegarek, elektronowy, z metalowym paskiem.
Niechętnie się przyznał, że ukradziono mu zegarek. Była to zwykła reklamówka nabyta w
RFN za psi grosz. Nie warto było podać do protokółu.
Rogosz przyjrzał się uważnie siedzącemu naprzeciw mężczyznie. Był raczej średniej
urody, niskiego wzrostu. Jak to się stało, że ożenił się z tak efektowną, wyzywającą kobietą,
jaką jest bezspornie jego żona? Nie podejmował rozmowy na jej temat, na dole unikał jej
spojrzenia, chętnie przyjął propozycję rozmowy bez jej udziału. Jeżeli nie został dotkliwie
ograbiony, dlaczego znajduje się w stanie widocznego napięcia? Nie wie przecież nic o
śmierci ojca. W notatniku inspektora pojawił się następny znak zapytania. Czemu
minimalizuje straty? Poszkodowani starają się je z reguły wyolbrzymiać. A może nie ma w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]